Przechodząc obok pomnika Papieża Jana Pawła II w moim mieście, żegnam się i patrząc na krzyż, który trzyma w dłoni, jakby o niego wsparty, mówię :
- Ojcze Święty poproś Boga, by pozwolił Ci czuwać nad naszą Ojczyzną. Zobacz, co z nią się dzieje…
Nie śmiałam prosić o interwencję u Boga w swoich osobistych sprawach, ale…
Ale w dwa lata po śmierci Papieża, w sobotę we wigilię Miłosierdzia Bożego, o godzinie dwunastej w południe, czyli w Anioł Pański, moja bratanica miała wypadek samochodowy. Zginęła jej babcia, ona ze zmiażdżoną miednicą, lewym obojczykiem, obrażeniami głowy została zawieziona do powiatowego szpitala, a jej 4-letnią córka ze złamanym udem, do dziecięcego szpitala w Kielcach.
Gdy Agnieszkę przeniesiono z oddziału intensywnej terapii, pozwolono mi czuwać przy jej łóżku. Reszta domowników ratowała i czuwała przy prawie konającej Joasi.
Pewnej nocy, tuż przed godziną dwudziestą czwartą, dzieci pojękiwały przez sen, a ja zagłębiłam się w modlitwie. W pamięci szukałam postać Papieża, by modlitewne myśli ku niemu skierować. Podczas medytacji zaczęłam mówić:
- Ojcze Święty, kochałeś wszystkie dzieci, przytulałeś je do siebie w czasie ceremonii mszy św., czy na trasie swojego przejazdu, proszę Cię, pomóż Agnieszce, otocz ją swoją opieką. Proszę, pójdź też do szpitala, do Joasi, pewno wiesz gdzie ten szpital, tam jest umierająca mama Agnieszki – mamrotałam w ekstazie – Ojcze Święty spraw by szybko zrosła się noga Agnieszki…
Nagle usłyszałam głos Papieża, jakby z środka sali, z któregoś łóżka, aż oniemiała podniosłam się i popatrzyłam w miejsce skąd dochodził głos. Nocna lampka oświetlała śpiące obandażowane dzieci lecz mocniej poturbowane niż Agnieszka.
- Tu w szpitalu jest dużo cierpiących dzieci – usłyszałam głos Papieża.
Tak mi powiedział. Zawstydziłam się i automatycznie usiadłam, jednocześnie wzrokiem omiotłam całą salę, szukając postać Papieża.
Nim zorientowałam się, co się stało, już zza okna dochodziło wycie psów i nie było to ujadanie, ale tęskne wycie. Tęskne skomlenie.
Matka Agnieszki, po kilku dniach obudzenia się ze śpiączki, gdy zaczęła mówić, powiedziała:
- Śnił mi się Nasz Papież, cały czas ze mną był przed Pałacem Kultury, i nie opuszczał mnie ani na chwilę, a potem powiedział, że nie mogę z nim pójść.
X
Joasia wróciła do zdrowia, tylko minimalnie kuśtyka.
Po dwóch pierwszych dobach lekarze powiedzieli, że jest tragicznie, potem, że będzie jeździć na wózku.
Matka Joasi, dzień i noc siedziała przy niej z różańcem i jak mi później powiedziała modliła się do Naszego Papieża.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo