Ted Cruz Ted Cruz
176
BLOG

Trudne decyzje

Ted Cruz Ted Cruz Rozmaitości Obserwuj notkę 5

W tumulcie zdarzeń, w których na plan pierwszy (co chwila ustępując miejsca konkurentom) wysuwa się zagrożenie polskiej suwerenności – a tuż za nim plasuje się zagrożenie stabilności koalicji rządowej i dalsze zagrożenia wynikające ze światowej pandemonii (po rozwodzie z panią-demonią), minęła rocznica mojej obecności na tym portalu. Miałem napisać rocznicowy tekst, ale minął już kolejny miesiąc... Jaki to miał być tekst? Inny. Tamtego już nie napiszę. Może znajdę jakiś dobry temat... Nie, nie chodzi o to, że ich brakuje. Raczej nie wiadomo, o czym pisać najpierw. A może w ogóle nie pisać?

                              image

Był taki moment, kiedy ta myśl zaświtała mi w głowie. To moment gówno-burzy sprzed kilku tygodni, która rozegrała się w tym portalu za sprawą kilku osób. Mniejsza z tym, czy było to działanie świadome, czy po prostu publiczne epatowanie „bogatym” wnętrzem owych osób, ale... alle... alee... miało to pewien wpływ. Zwolniłem. Zwolniłem, bo zobaczyłem, jak niewiele daje to użeranie się z atakującymi. W końcu, po co kreować się na Van Damme’a, którym przecież nie jestem, i walczyć w klatce z dzikimi zwierzętami (odnosząc nawet małe sukcesy – porównywalne z zatamowaniem rany, zadanej samemu sobie nożem podczas krojenia pomidora, i słysząc za plecami jak obserwatorzy stawiają na zwycięzcę...), skoro można z tej klatki po prostu wyjść? Ktoś może nazwie to rejteradą, inny powie, że to objaw zdrowego rozsądku.

image


Każdy bloger marzy chyba o sensownej rozmowie na tematy, które porusza. Szuka gdzieś w świecie, nawet wirtualnym, tej bratniej duszy, która zareaguje właściwie. Nie, nie pochlebstwem, ale... alle... alee... sensowną uwagą, dopowiedzeniem, żartem, ironią. Tak, żeby „cóś” tak jakoś tam tego zaiskrzyło, panie. Takie tam... marzenia licealistki. Założyłem więc konto na innym blogu. Okazało się, że już tam konto miałem... tyle że od dawna nie używałem, więc się nie zalogowałem, bo hasła nie pamiętałem. Założyłem nowe. Tak, żeby sprawdzić, poszukać, innych ludzi spotkać. I spotkałem.

Ludzie, jak to ludzie, różni są. Są i mili, i niemili. Mądrzy i ci mądrzy inaczej. Jak to w większej grupie – uda się spotkać kogoś „fajnego” i „niefajnego”. A wśród tych niefajnych bywają znajomi – ci wirtualni rzecz jasna, więc czasem nawet nie wiesz, że to znajomi. Bardziej oni znają ciebie (tak im się przynajmniej zdaje – są nawet tego pewni), niż ty ich (tym bardziej, że często zmieniają maski, co wirtualny świat zdecydowanie ułatwia). I ci właśnie „znajomi” z tamtego portalu okazują się byłymi użytkownikami (bądź obserwatorami) tego portalu i dzielą się ze mną swoją wiedzą – o tym, jak to ten portal podupadł, kiedy ich oraz wielu innych – w domyśle im podobnych – zabrakło na tym padole... pardon, w tym dole, w którym niby to jesteśmy. My, czyli ci, którzy zostali na NP.

Wygląda na to, że jacyś geniusze tu pisali, ale odeszli. Nikt inny, kto pojawił się później, do pięt im nie dorasta. Przepraszam, ale te banialuki kojarzą mi się tylko z jednym: z tym, że Nagroda Nobla z literatury powinna być zlikwidowana (tak, wiem, powinna – szczególnie patrząc na ostatnio nagradzanych – ale ja idę jeszcze dalej, dalej za „radą geniuszy”). Nagroda ta powinna być zlikwidowana w 1901 r., po fecie na cześć pierwszego jej laureata: Sully’ego Prudhomme’a. Był to człek wybitny, a jego osiągnięcia poetyckie nie mają sobie równych, a zwłaszcza „idealizm, doskonałość artystyczna”, nie wspominając nawet niezwykłego „połączenia duchowości i intelektu”. Po co więc nagradzać (i czytać) następnych, skoro ten tak WIELKIM POETĄ BYŁ?

Dla nas, Polaków, byłoby to szczególnie bolesne, bo przecież 4 lata później nagrodzono Henryka Sienkiewicza – za „wybitne osiągnięcia w dziedzinie epiki i rzadko spotykany geniusz, który wcielił w siebie ducha narodu”. Narodu? Jakiego narodu? Przecież Polski nie było wtedy na mapach od 110 lat! Co tam Kipling, France (Anatol zresztą), Yeats, Mann, Lewis, Pirandello, Elliot, Faulkner, Hemingway, Steinbeck... (no tak, może za dużo Amerykanów) ...Sartre, Beckett, Sołżenicyn, Singer... o Reymoncie nie wspominając. Wywalmy ich wszystkich do kosza. Lepsze już było – wg „naszych” geniuszy. A kiedy ich zabrakło, my niby dołujemy.

Jeden z tych "geniuszy" jest chyba wybitnym znawcą statystyki i psychologii (stosowanej do psycho-manipulacji zapewne). Pisze, że: "na przełomie roku 2019/2020 portal Niepoprawni.pl zaliczany jest do 20-ki najbardziej opiniotwórczych wśród tzw. portali prawicowych. W klasyfikacjach Aleksa i Similarweb osiąga nawet 400 tys. odsłon w ciągu m-ca”. Piękne wyniki, aż tu - jak pisze dalej ów geniusz: „Ni z gruszki, ni z pietruszki nagle pojawiają się niepoprawne gwiazdy jak @Kryspin, @Alina z W-wy, stary -nowy Ruszkiewicz jako @Alpaka, @Rycerz-Dobrowolski i kilku innych. I co dziś mamy? Ano mamy klasyfikację (kwiecień) - Niepoprawni.pl sklasyfikowani na 14,240 miejscu, przy odsłonach poniżej 50 tys. (...) BRAWO WY !!!!” [styl i pisownię pozostawiłem bez zmian]. A zatem to ja odpowiadam za tę sytuację. Gdyby mnie tu nie było, Niepoprawni nadal szybowaliby wysoko w przestworzach. Stałem się balastem i kotwicą – lub stał się nimi jakiś „Kryspin”, którego osobiście nie znam. Jakem Krispin, nie znam!

Jeśli nadal nie przestałeś się śmiać, dam Ci trochę więcej czasu...

...i jeszcze trochę...

Dobra, wystarczy... Podane wyżej dane - może i są prawdziwe[1] - tak przynajmniej przedstawia to similarweb.com >>>(link is external), ale... alle... alee... wnioski są jak najbardziej fałszywe i stronnicze. Nawet jeśli jakieś satatystyki na coś wskazują, to należałoby przed taką oceną wziąć pod uwagę co najmniej (bo na pewno nie tylko) dwa fakty. Po pierwsze wspomnianą już pandemonię, która uwięziła w domach i przed monitorami masy ludzi, a ci zaczęli grzebać w Internecie i szukać informacji nie tylko w źródłach, do których zaglądali chętnie przedtem. Podaż była ogromna i ruch ogromny. Ale po roku ludzie dosłownie rzygali już Internetem i nastąpił gremialny odwrót (może ktoś to kiedyś opisze dokładnie) i zniechęcenie do tego grzebania. Jeśli widać spadającą liczbę odwiedzin na NP, to prawdopodobnie taka sama sytuacja ma miejsce na innych portalach prawicowych.

Drugim czynnikiem, który należałoby uwzględnić – szczególnie w ostatnim okresie (od stycznia do kwietnia 2021), gdy na wykresie widać spadek – jest wspomniana wcześniej gówno-burza, którą rozpętało kilka osób, podnosząc poziom chamstwa na wyżyny dotąd tu niespotykane. Kto wie, może są to te same osoby, które teraz utyskują na zewnątrz, jak bez nich jest tu źle. A ja twierdzę, że nie jest źle. Na szczęście burze przeminęły i chamstwo już tu nie króluje. Moim zdaniem ten zjazd w statystykach w pierwszym kwartale, okresie największej degrengolady w komentarzach (ale także wykwicie napastliwych tekstów), zawdzięcza portal odrzucającemu czytelników poziomowi jadu. Potrzeba czasu, aby ten trend odwrócić (rzecz jasna nie będzie to proste) i zachęcić czytelników do powrotu, a może też zdobyć nowych – pewnych, że nie wpadną do kloaki. A narzekania „geniuszy”? Skoro tak im zależało na poziomie, jaki tylko oni gwarantowali, dlaczego ich tu nie ma? Nie porzucasz tego, co cenisz i na czym Ci zależy, prawda? Czy zatem mam odchodzić? A niby dlaczego? Trzeba pisać więcej i lepiej, żeby nie tylko nie spadało (bo na wykresie widać, że trend spadkowy się zatrzymał, jeśli to dane wiarygodne), ale rosło.

Taki to rocznicowy tekst wyszedł. Optymistyczny. A wokoło trwa rozgrywka o stawce dużo wyższej, bo idzie o polską suwerenność, która już wydawała się niemal pewna, i o utrzymanie władzy w rękach tych, którzy będą tej suwerenności bronić, a nie sprzedawać ją lekką rączką za posady w Brukseli, i tęczowe, neo-marksistowskie bomby, rzucane pod fundamenty naszego bezpieczeństwa, trwałości rodziny i wolności naszej wiary (nie wspominając o innych wolnościach), oraz pełzające macki pandemonii, która ustami Bolków zapowiada kolejne fale i kolejne podziały w dostatecznie podzielonym już społeczeństwie. No cóż, Jesus powiedział:

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie». (Ewangelia Mateusza 11:28-30(link is external))

Zatem... o czym tu pisać? Trudna decyzja[2]. Naprawdę...

[1] właściciel portalu przedstawia inne dane (poniżej) i pewnie ma rację. Wierzę mu, choć jego reakcja jest dziwna, bo mnie nie chodziło o dane, tylko o tych "geniuszy", co to wszędzie, gdzie ich już nie ma jest źle, a tam, gdzie są, jest "super".

[2] żartowałem :)

https://niepoprawni.pl/blog/krispin/trudne-decyzje

Ted Cruz
O mnie Ted Cruz

Jestem patriotą nie cierpię chamstwa , obłudy i zdrajców Ojczyzny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości