Według obserwatorów jej konto było zablokowane przez administrację twittera, a warunkiem odblokowania było wycofanie odrażającego wpisu. Po dwóch dniach sędzina TK JP ugięła się, usunęła wpis, następnie zaś przeprosiła, zapewne również nie bez nacisków.
Co nie zmienia faktu, że Pawłowicz naruszyła prywatność dziecka, jego godność i dobra osobiste, podała okoliczności pozwalające na jego identyfikację, a więc odarła z przysługującego każdemu prawa do anonimowości, wreszcie nękała, ona i jej ogon, kohorty jej naśladowców i wielbicieli, nienawistnych, homofobicznych trolli internetowych, bandy zwyrodnialców, którzy pod przywództwem sędzi TK Krystyny Pawłowicz zgotowali temu dziecku publiczne piekło. Więc niech piekło ich pochłonie. Również niektórych z komentatorów S24.
Mam też nadzieję, że sprawa nie zakończy się na przeprosinach, tylko znajdzie swój finał - prędzej lub później w sądzie, który zadecyduje jakie przepisy prawa zostały przez sędzinę złamane. A są to np art 47 Konstytucji RP, art 190a §1 kodeksu karnego, art 24 §1 kodeksu cywilnego, art 7 Karty praw podstawowych UE.
Niech was piekło pochłonie.
