Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
73
BLOG

To są zupełnie nie moje racje,

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 11

krzyż mi się nie podoba, nie podoba mi się egzaltacja religijno-polityczna, ani sposoby jej demonstrowania, nie są moimi problemy i sprawy, z którymi demonstranci - obrońcy krzyża - wychodzą.

Mam wiele zastrzeżeń, od natury estetycznej poczynając - krzyż i jego otoczenie zaczęło coraz bardziej przypominac śmietnik. i stanowi dysonans do zagrabionego i zamiecionego klasycystycznego Pałacu i odnowionego Krakowskiego Przedmieścia.

Najłagodniejszym określeniem, jakim mogą opisac dzianie się prze Pałacem Namiestnikowskim to "kicz" - patriotyczny, religijny, polityczny, emocjonalny. Padają słowa, których sam nigdy bym nie użył, stwierdzenia bezpodstawne w stosunku do osób i instytucji, czasami obelgi, czasami zachowania bywają nieprzystojne.

I co z tego?

Ano to, że i ludzie, którzy moim zdaniem racji nie mają, mają prawo te niesłuszne racje przedstawiac. Mają prawo je demonstrowac i gromadzic się w miejscu publicznym. Chcą przed Pałacem Prezydenckim - i ja to doskonale rozumiem - sam też bym chciał jak najbardziej widocznego miejsca, gdyby i mnie się zachciało demonstrowac moje racje, które innym nie muszą się wydawac słuszne, rozsądne i estetyczne. Mógłbym to robic w pojedynkę, z plakatem własnoręcznie wypisanym krzywymi literami, a może nawet z błędem ortograficznym - a wtedy chciałbym jednak, by ci co mój plakat czytają zwrócili uwagę na jego treśc, nie na błędy. Może chciałbym się w jakimś miejscu widocznym gromadzic z ludźmi mającymi tę samą agendę co ja - i nie chciałbym, aby mi tego prawa odmówiono tylko dlatego, że psujemy estetyczną harmonię miejsca.

Ach, powie ktoś, stanowią margines, ekstremę, są starzy, zdezorientowani i nie stanowią większości. Zapewne dlatego więc demonstrują - gdyby byli w większości mogliby swoje postulaty przeprowadzic łatwiejszą drogą, zresztą nieważne - można ich postulaty odrzucic - ale nie można im zabronic przedstawiania swoich, jakby nam się nie wydawało ekstremalnych, żądań.

Chciano ich podejśc, przepędzic z miejsca, które na swoją demonstrację wybrali. Bo co, bo prezydent elekt nie lubi nieprzychylnych mu demonstracji, chciałby tylko demonstracji poparcia? - to niech się przyzwyczai, że będzie niepopularny wśród co najmniej 46% wyborców. Dobrze mu to zrobi.

Kościół to nie moja broszka, ale nikt się z Kościoła ni kościoła do tych ludzi nie pofatygował, by z nimi porozmawiac. Porozmawiac, napisałem, nie pacyfikowac. NIe rozmawiali z nimi urzędnicy miejscy i pałacowi, którzy chcieli ich jedynie stamtąd przepędzic.

Byc może - i tu jest jedyny racjonalny argument przeciw - blokują swoją demonstracją wjazd na dziedziniec pałacowy. Wtedy należałoby by ich ładnie poprosic, by przesunęli się kilka metrów w prawo lub w lewo, by nie stanowic przeszkody w ruchu, pomóc w przeniesieniu krzyża - i pozwolic na dalsze demonstrowanie. Co ja piszę, jakie "pozwolic" - oni maja prawo demonstrowac i żadnych tego typu zezwoleń nie potrzebują.

A prezydent-elekt powinien się przyzwyczaic do faktu, że prócz pieczy nad żyrandolem i fotelem ma też obowiązek, przynajmniej na krótki moment, gdy limuzyna zjeżdża z ulicy na dziedziniec, oglądac nieprzychylną mu demonstrację.

To mu tylko dobrze zrobi.

Padały słowa o kompromitacji państwa i jego bezsile. Jedyna kompromitacja, to nacisk silnych, by słabi sobie poszli.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka