W poprzednim wpisie (uwaga, lektura nie jest obowiązkowa) przedstawiłem kilka największych afer szwedzkich. Że pora była późna a i wpis robił się craz dłuższy zrezygnowałem z podsumowania typu światowe afery ekonomiczne a sprawa polska. Nie chciałem też pozbawiać moich nielicznych czytelników wyciągania samodzielnych wniosków z przedstawionych - a jednak - skrótowo przekrętów i przewałów.
Dla pozostałych jednak mam gotowca, w postaci odautorskiego komentarza w kilku punktach.
Tak, jak klienci Amber Gold wykazali się, powiedzmy, naiwnością ekonomiczną, mającą swoje źródło i w niedostatkach edukacyjnych i zapewne w braku wiary w oficjalne źródła informacji, tak i szanowni komentatorzy i spektatorzy S24 wykazują się, powiedzmy, naiwnością prawną. Rozumiem złośliwą satysfakcję w takim miejscu jak S24 i chęć dokopania nielubianemu, łagodnie mówiąc, premierowi. Ale nim w gazetach zaczną pisać, wedle marzenia Antoniego M., o premierze Donald T. warto się zastanowić, czy te marzenia mają realne podstawy.
Przypominam, że nim o kimkolwiek można będzie napisać z inicjałem nazwiska (durny obyczaj, usankcjonowany głupim prawem) należy przeciw niemu zebrać dowody, znaleźć przepisy prawne, wykazać wreszcie winę. Ile by nie było w S24 skumulowanej niechęci, żaden z tych warunków nie jest spełniony.
Rozumiem, że w swej bezsilności blogerzy chcą dokopać nielubianemu Donaldowi T. (niech się ucieszą, że i ja piszę jedynie z inicjałem nazwiska), ale niektóre argumenty wystawiają im samym złe świadectwo. Kilkakrotnie na przykład spotkałem się ze sformułowaniem, ostatnio we wpisie pewnego posła, że Donald Tusk mówi o wartościach, wolności – a nie odpowiada na pytanie dlaczego jego syn pomagał legitymizować działalność przestępcy? Czy to jest właśnie to odpowiedzialne postępowanie ojca?
Taka argumentacja wskazuje jedynie na infantylność autorów, bo czy ich tatusiowie ponoszą odpowiedzialność za decyzje starych koni?
Mimo że państwo szwedzkie zapewne lepiej jest zorganizowane niż polskie, okazuje się, że i ono nie bardzo potrafiło sobie poradzić z aferami i aferałami.
KG Jansson działał oficjalnie przez istniejące legalnie firmy, jego klienci zlecali mu przeprowadzanie operacji, mających na celu obejście przepisów podatkowych za pomocą - co było oczywiste i dla szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości i dla czytelników prasy - nielegalnych operacji. Jeden z klientów postawiony został nawet przed sądem - i z braku dowodów uniewinniony. Sądy albowiem kierują się dowodami, nie wewnętrznym przekonaniem i wiedzą uliczną.
Afera Trustora zakońnczyła się wyrokami uniewinniającymi dla większości w nią zamieszanych - bo sąd nie potrafił udowodnić im winy. Jeden tylko Thomas Jisander skazany został za mało finezyjną operację przelewu skradzionych z kasy firmy pieniędzy na konta fundacji przez siebie kontrolowanych. Główny podejrzany ukrywał się tak długo i skutecznie, że większość zarzutów przeciwko niemu przedawnłiła się, a państwo szwedzkie musiało mu, jako nieosądzonemu i niekaranemu odnowić paszport.
Refat el-Sayed przez 5 lat obiecywał posiadaczom akcji Fermenta złote góry, choć firma nie przynosiła dochodów motywujących niebotyczne kursy. I skazany został za przestępstwa poboczne, gdyby nie manipulacje na giełdzie to z krachu wyszedłby obronną ręką, niewinny niczym lelija.
Wreszcie wzmiankowana jedynie przeze mnie spekulacja w diamentach, z gwarancją zysku i wykupu - nie doszło nawet do oskarżenia i procesu, mimo że prasa szeroko i bardzo negatywnie rozpisywała się o sprawie.
Fantastyczna, wzięta z gwiazd, idea poszukiwania ropy naftowej w kraterze meteorytu i towarzysząca jej histeria spekulacyjna również nie doczekała się finału sądowego.
Państwo szwedzkie okazywało się częstokroć bezsilne wobec aferzystów, przepisy prawne (i wyobraźnia prawodawców) nie nadążały za pomysłowością zawodowców, czasami też okazywało się, że zaostrzanie przepisów krępowało zupełnie legalną i etyczną działalność gospodarczą.
Organy prawa, prokuratura, nie potrafiły sobie poradzić z rozwikływaniem skomplikowanych i wymyślnych konstrukcji mających na celu obejście prawa. Tutaj zaradzono tworząc wyspecjalizowaną instytucję dochodzeniową, Ekobrottsmyndigheten, w której policja i prokuratura ma pomoc ze strony doświadczonych rewizorów, pomagających rozsupływać misterne plany, śledzić przepływ pieniędzy i tropić międzynarodowe afery. Pomysł do zastosowania w Polsce, gdzie niedoświadczonym prokuratorom brakuje podstawowej wiedzy ekonomicznej, podobnie jak większości społeczeństwa?
Państwo szwedzkie zawiodło? W podobny sposób jak i państwo polskie, zawiodła policja, zawiodła prokuratura. Ale nikt nie z tego powodu nie żądał, na wątłych podstawach, dymisji rządu. nie doszukiwał się spisków, nie ciskał obelgami. Nikt też nie żądał, by nieszczęsnikom przegranych na giełdzie państwo zwracało straty.
Ale to może tylko dlatego, że nie było jeszcze wówczas internetu. I posłów Solidarnej Polski.
Inne tematy w dziale Gospodarka