Wisi na poczesnym miejscu S24 taki oto tekst:
skoro można ostrzegać ludzi o pilnowaniu portfeli w zatłoczonych miejscach, to dlaczego nie można ostrzegać kobiet, aby uważały w pewnych miejscach i w pewnych sytuacjach. I aby pewnych sytuacji same nie prowokowały. Tak, prowokowały. Nie bójmy sie tego słowa, nie bacząc na skowyt lewicy. Skoro pozostawienie aktówki na siedzeniu, w zaparkowanym samochodzie jest prowokowaniem złodziei i przed tym można ostrzegać, to dlaczego nie można ostrzegać kobiet, iż upijając się i idąc same przez ciemne zaułki są narażone na gwałt? Dlaczego kobieta ubrana jak stojąca przy lesie dziwka, ma niby nie być tak traktowana przez pewną kategorię mężczyzn? Przecież te podleśne dziwki właśnie dlatego się tak ubierają, aby prowokować mężczyzn i ich zachęcać do skorzystania z ich usług! Jest to pewien kod kulturowy, z którym, jak niemal z każdym tradycyjnym, próbują walczyć ideolodzy "nowego wspaniałego świata".
Po czym w długim i pokrętnym wywodzie autor usiłuje za pomocą ostruganej na kształt kija bejsbolowego niby-logiki dowieść, że tak naprawdę do gwałtów i wykorzystywania seksualnego kobiet nie zachęca sam guru Ziemkiewicz i zgraja wiernych wykolejeńców i troglodytów tylko jakaś urojona przez jego mózg lewica, niewiele mająca wspólnego z czymkolwiek spotykanym w realności. Tak, ta sama lewica, co w w cytowanym zdaniu walczy z "kodami kulturowymi" usprawiedliwiającymi gwałt, przemoc seksualną, albo choćby nazywanie kobiet dziwkami z powodu ubioru. No, chyba żebyśmy i Ziemkiewicza i Leppera uznali za lewicę, ale to już przekracza moje zdolności percepcji. Wydaje się, że autor powyższego zbyt przejął się prawami obowiązującymi w niektórych krajach Bliskiego Wschodu. W takiej np Arabii Saudyjskiej zupełnie jasne jest, że kobieta pracująca w kasie supermarketu jest obowiązkowym łupem każdego prawicowego Saudyjczyka, w związku z tym nie może obsługiwać mężczyzn, pod groźbą aresztu - ewentualnie obojga - ze strony Straży Przestrzeganie Cnót i Zapobiegania Grzechowi.
Właściwie do całej afery Ziemkiewicza mam jeden komentarz - dobrze się stało, że wydymano buca. Dobrze, że znalazła się rezolutna kobieta, redakktor onet.pl Monika Lech, która powstrzymała obronę gwałtów (bo sama się prosiła) i pochwałę wykorzystywania seksualnego kobiet (bo była taka łatwa i nie stawiała oporu, żal nie skorzystać). Dobrze, że pokazano mu drzwi i że pozbawiono go dochodów z pochwały przestępstwa. Mam nadzieję, że dymanie buców zyska pewną popularność i usłyszymy o kolejnych takich przypadkach.
Ale teraz zupełnie coś innego dla moich wiernych czytelników i czytelników, dla rozjaśnienia coraz krótszych dni:
Otrzymałem pocztą elektroniczną taki ilustrowany komentarz do jednego z moich niedawnych wpisów. Z niezrozumiałych powodów wpis był nawet odwiedzany, ale komentarzy w S24 zebrał tylko 3, w tym dwa moje własne.

Autorem pinupki z młotkiem był klasyk tego gatunku sztuki, amerykański artysta Gil Elvgren. Sądząc z nazwiska był z pochodzenia Szwedem lub ewentualnie Norwegiem, nazwisko tłumaczy się na Rozgałęzienie rzeki, dla tych obdarzonych bujniejszą fantazją i pozbawionych lingwistycznych skrupułów ewentualnie jako Zieleń elfów.
W ogóle Szwedzi w branży oleodruków byli swego czasu bardzo silni. Inny amerykański Szwed, Haddon Sundblom, zaprojektował cocacolowego Santę, tym samym kończąc trwające ponad1500 lat dyskusje o tym, jak naprawdę wyglądał Św. Mikołaj. Zdaje się, że arianie nie wspominali go równie miło, ale kto by sie przejmował znikniętymi do cna arianami. Otóż wyglądał on jak poniżej, wie o tym każde dziecko na kuli ziemskiej, poza mieszkańcami wysp Sentinel.
Rzeczony Sundblom dodał Sancie do kompanii drużynę Śnieżynek, powyżej jedna z nich
Sundblom był zresztą mentorem Elvgrena, również w wyborze motywów.
Tymczasem w Szwecji rozprowadzane były produkowane w masowych nakładach (1000 w paczce do dalszej dystrybucji kosztowało 3 korony, obecnie za mniejsze egzemplarze płacą około 70, a za większe ponad 200 koron) oleodruki według projektów Andersa Olssona, który lubował się w dwóch motywach - koni ardeńskich i ardeńskich dziewcząt (coś jakby konie z Sokółki i dziewczęta z Sokółki):
A nad nimi wszystkimi unosi się duch
Andersa Zorna, który sportretował nago wszystkie dwudziestolatki w Dalarna i w ubraniu wszystkie sztokholmskie przedstawicielki sztokholmskiej
societé:
W tym samym mniej więcej Juliusz Kossak, Wojciech Kossak i paru pomniejszych Kossaków, Piotr Michałowski i Józef Chełmoński malowali konie lub wręcz woły. Czasami ułanów. Na usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że Szwedzi nie mieli ułanów, bo wpływy tureckie tak daleko na północ nie sięgały. Mieli z kolei Szwedzi swoich gminnych sołdatów (
indelta soldater). Każda gmina, albo raczej związek sołectw (rota) zobowiązana była do wystawienia i utrzymania kilku żołnierzy. Najczęściej gmina lub sołectwa wydzielały w tym celu niewielki kawałek ziemi (torp) i skromny jednoizbowy domek, ale to już zupełnie odmienna historia.
Jest tej jaśniejszej części historii sztuki (jaśniejszej, bo bez trupów, broni, żołnierzy, armat itp) bardzo dużo. Życia nie starczy na studiowanie. Chciałem dorzucić coś z wygimnastykowanymi mężczyznami - też szwedzkie - ale nie mogę sobie przypomnieć nazwiska artysty.
PS. Tweet Ziemkiewicza od którego zaczęła się kolejna narodowa dyskusja brzmiał:
No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej niech rzuci pierwszy kamień... Ale jak zakonnik to kara konieczna
Inne tematy w dziale Społeczeństwo