Dużo rozmyślam ostatnio o koncepcjach Wszechświata. Ciekawy przegląd teorii naukowych oraz tych, wywodzących się wiary przedstawił Zbigniew Modrzejewski w artykule: „Dlaczego istnieje raczej coś niż nic”*, który jest nawiązaniem do słynnego stwierdzenia Leibniza.
W zasadzie dominujące są dwie możliwe wersje: albo Wszechświat został stworzony w wyniku kreacji Boga, czy jak sądzą naukowcy: w wyniku Wielkiego Wybuchu, albo … istniał wiecznie prawie taki sam. Również różne koncepcje wiary ścierają się w zakresie tego zagadnienia: judeochrześcijański Bóg jest kreatorem świata z niczego, natomiast „hinduistyczno-buddyjski mit Nirwany, mówi o bezkresnym Wszechświecie”.
Argumentacja mówiąca o stworzeniu czegoś z niczego, natrafia na sprzeczność logiczną w postaci „Istniejące Nieistnienie”, którą Zbigniew Modrzejewski przyrównuje do idei Świętego Mikołaja, w którego można wierzyć, ale którego w rzeczywistości nie ma.
Z kolei Michał Aleksy Mentrak, w jednym z komentarzy do artykułu Teresy Rembielińskiej „Uwolnienie”**, pisze:
„(…) Podstawowym błędem logicznym ludzi wierzących jest następujące wnioskowanie: "Nic i nikt nie może istnieć bez swojej przyczyny, a zatem praprzyczyną wszelkiego istnienia musi być Bóg." I tu wpadają w pułapkę. Bo skoro nic nie może istnieć bez przyczyny, to i Bóg musi mieć swoją przyczynę. Wierzący rozwiązują ten problem mówiąc, iż Bóg jest jedyną istotą nie wymagającą swojej praprzyczyny. Pozornie wszystko gra, ale... Tu jest kolejna pułapka logiczna: skoro Bóg może być bytem nie posiadającym praprzyczyny, to nie ma żadnych przesłanek ku temu, aby i inne byty (np. energia, materia) również nie musiały mieć swoich praprzyczyn. Od razu też uprzedzę, że "argument" o nadzwyczajności bytu boskiego uważam za infantylny i służący li tylko do ucieczki od tematu.”
Rzeczywiście, tak jest, jeżeli uznamy, że logika ludzka ma zastosowanie do wszystkich zjawisk występujących we Wszechświecie. Ale, jeśli są światy, w których logika ludzka się „załamuje” – jak kwantowy świat atomów?
Spróbowałem zmierzyć się z zagadnieniem „Czy istnieje raczej coś niż nic” wykorzystując idee matematyczne.
Oto wykres zmian objętości kuli w zależności od jej n-wymiaru przestrzennego***:

Natomiast poniżej, wykres zmian powierzchni kuli w zależności od n-wymiaru przestrzennego:

Zakładam, że świat ma swój początek właśnie w nieokreślalnym świecie kwantowym – w świecie, w którym możliwe jest istnienie „czegoś niż nic” o nieskończonym wymiarze przestrzennym. Na rysunkach powyżej widać, że wartości objętości i powierzchni kuli, dla bardzo dużego wymiaru przestrzeni, są bliskie zeru - ale nigdy wartości zero nie osiągają! (idea "wiecznego" bytu). Oto mój kwantowy stan „coś, czyli prawie nic”.
Ekspandujący (rozszerzający się) Wszechświat od nieskończonego wymiaru, powoli „nabiera” objętości i powierzchni, uzyskując jej maksymalne wartości dla „około” 5-tego, 6-tego wymiaru. Po czym stopniowo maleje, przechodząc przez naszą 3-wymiarową przestrzeń, w której żyjemy. Z perspektywy naszej przestrzeni jesteśmy w stanie obserwować przestrzenie o niższych rozmiarach: 2 (płaszczyzny), 1 (linie), 0 (punkty). Przestrzenie o wyższych wymiarach, są jedynie dostępne w naszych myślach (abstrakcyjnym rozumowaniem).
Tak interpretowana ewolucja Wszechświata zawiera w sobie także cechę nieograniczoności, „bezkresowości”. Otóż, świat, który interpretujemy swoimi myślami, jest światem zamkniętym powierzchnią kuli – bo nie istnieje ani myśl pierwsza ani ostatnia. Nie ma więc – podobnie jak powierzchnia kuli - ani końca ani początku. Z perspektywy naszych myśli i logiki, jest to świat wieczny i niezmienny. Zgodnie z tym, co mówi Michał Aleksy Mentrak, nie istnieje żadna praprzyczyna pierwsza, bo żaden punkt powierzchni kuli nie jest początkiem ani końcem. Jednakże z perspektywy środka kuli, wygląda to całkiem inaczej. Środek kuli jest bowiem jej „początkiem”, „punktem oparcia” – niezbędnym do jej zaistnienia!
Nadal jest jednak dylemat: czy w tym środku znajduje się człowiek – jak przypuszczalnie sądzi Zbigniew Modrzejewski, stwierdzając: „Bóg” to po prostu wszystkie świadome umysły razem – a więc odwołując się w ten sposób do świadomości człowieka, czy też … w tym środku, od zarania – a więc od „ziarenka” nieskończenie wymiarowej przestrzeni siedział i siedzi … Bóg … ?
Jeżeli wielowymiarowość świata kwantowego poprzedzała i ewoluowała w stronę naszego świata 3-wymiarowego, to pytanie to, wydaje się retoryczne…
* http://www.zbigniew-modrzejewski.webs.com/parmenides_index.html
** http://www.eioba.pl/a/4dcc/uwolnienie#post263870
*** http://pl.wikipedia.org/wiki/Hipersfera
* * *
Poniżej jest wideo, objaśniające w jaki sposób wylicza się powierzchnię n-sfery. Warto zauważyć, że w mianowniku końcowego wyrażenia występuje funkcja gamma, która jest funkcją silnie rosnącą, powodującą malenie powierzchni n-sfery "niemal" do zera. Jednakże, krzywa na wykresie nigdy nie przecina osi 0X, a więc nigdy nie osiąga wartości zero! W tym sensie, nasz Bóg może być dowolnie małym obiektem kwantowym, zachowującycm swoją istotność. Dlatego przyjąłem nazywać Boga, najmniejszym z najmniejszych, z którego wypływa największa z największych - miłość
http://www.youtube.com/watch?v=QkMn_5QpsX8&hd=1
* * *
Jeśli chodzi o efekt Dopplera, którego interpretacja (przesunięcie ku czerwieni) dowodzi coraz szybszego rozszerzania się Wszechświata, to istnieją obserwacje astronomiczne, które temu zaprzeczają. Zafascynowany jestem ostatnio teorią wakuoli (słowa-myśli?) Ireneusza Cwirko, który na stronie „Kryształowy Wszechświat” dowodzi, że świat nie rozszerza się, lecz … kurczy!
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/05/dlaczego-nasz-wszechswiat-jest-coraz.html
http://pogadanki.salon24.pl/499572,ekspansja-wszechswiata-i-skok-na-kase
Inne tematy w dziale Społeczeństwo