Teutonick Teutonick
383
BLOG

Wilki w owczej skórze czyli trochę o medialnych manipulacjach

Teutonick Teutonick Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 21
   Wciąż na nowo bywam zafascynowany potęgą przekazów medialnych potrafiących bez żenady ukręcić bicz z psiej kupy, podkoloryzować rzeczywistość poprzez nałożenie na obiektyw stosownego filtra albo kompletnie przestawić sens zdarzeń poprzez umiejętne rozłożenie akcentów, częstokroć po prostu za pomocą pominięcia jednych aspektów i uwypuklenia innych.
   W dobie internetowych kanałów rozprzestrzeniania informacji sławetne fakenews’y również ma się rozumieć znajdują stosowne do swej rangi zastosowanie, jednak przeinaczanie faktów poprzez ich odkształcanie i lepienie w nich jak w cieście za pośrednictwem mediów tradycyjnych, mimo stosowania w nich ciągle tych samych, sprawdzonych metod, nadal potrafi zaimponować takim jak ja maluczkim, kunsztem i wysublimowanym sznytem prezentowanym przez różnorakich wirtuozów czarnego i tęczowego PR-u, montowanego w redakcjach tudzież innych instytucjach partyjnych.
   Jakże pięknie można nie dostrzegać niewygodnych dla prowadzonej narracji faktów, wspominając jedynie o pozytywnych stronach poszczególnych zagadnień, można było przekonać się chociażby na przykładzie osławionych caracali, które miały być najszybsze, najmocniejsze i najbardziej ładowne.
   Zapomniano jedynie dodać, że to sprzęt tak naprawdę nieszczególnie sprawdzony w warunkach bojowych, przy tym bajońsko drogi, także jeśli mowa o jego kosztach utrzymania, co sprawia, że zyski wynikające z faktu jego posiadania, łatwo mogą zostać zniwelowane poprzez ponoszone straty. Czyli że „plusy” snadnie mogą zostać przysłonięte przez „minusy”, mówiąc Bareją.
   W pełni uwidocznione zostało to zjawisko nie tak dawno, kiedy wyszło na jaw, że o wiele zamożniejsza od WP armia znad Rodanu nie potrafi sobie z tym problemem efektywnie poradzić. Ale gdyby sama pani minister (to chyba jakiś nowy arcypostępowy trend w krajach „oświeconych” by na czele resortu obrony stawiać panie, względnie panny) nie wychlapała się publicznie, pewnie nadal różne medialne szczekaczki na czele z niejaką Lobbystyczną Kierwą zapiewałyby na głosy piosnkę o tym jak to nasz niedobry Antonio uwalił jakże korzystny tudzież niezbędny dla dobrostanu sił zbrojnych przetarg, który w tejże narracji miałby nas ustawić niemalże z marszu w szeregu armii w pełni nowoczesnych i gotowych do starcia z każdym przeciwnikiem.
   W mediach miesiącami trwała telenowela, w której śmigłowce wielozadaniowe występowały w oczywistej roli artykułu pierwszej potrzeby, a brak rozstrzygnięcia przedmiotowego  przetargu ukazywano niemalże jako kluczową przeszkodę dla urealnienia gotowości bojowej naszych sił zbrojnych. Komuś budującemu przekazy dnia najwyraźniej się w tej sytuacji zapomniało, że ideę budowania siły naszej armii w głównej mierze na bazie korpusu ekspedycyjnego, ktoś rozsądniejszy od większości wypowiadających się często i chętnie w mediach ekspertów, postanowił odłożyć już jakiś czas temu do lamusa.
   Analizując rzecz na chłodno trudno nie dostrzec oczywistego faktu, że caracale były - pchanym na chybcika w tak naprawdę od początku przesądzonym przetargu - niesprawdzonym produktem, którego kupno ni mniej ni więcej tylko miało za zadanie podratować konsorcjum Airbusa, nie bez związku z czym pozostają również formułowane co jakiś czas ze strony tegoż koncernu pogróżki jakoby przygotowywane pozwy miały puścić państwo polskie z torbami, zanim oczywiście w obecnej sytuacji puści sam siebie z torbami nie kto inny jak sam Airbus, na skutek wypuszczania z taśmy kolejnych, równie przewspaniałych, efektów swojej radosnej twórczości.
   Gdyby to jednak tych parę słów prawdy nie wypsnęło się przez roztargnienie rzeczonej pani minister, spektakl medialny pewnie by trwał w najlepsze, wypominano by widelce oraz mityczne fabryki pod Łodzią, których oko nie widziało ani ucho nie słyszało, natomiast przy takim zwrocie akcji na placu boju o caracale pozostało już tylko paru ostatnich niedobitków z nieodżałowanym twórcą KODkapeli na czele, który z kolei „na czele” być może jeszcze tylko przez jakiś czas będzie miał okazję nosić symboliczną makietkę śmigłowca, bo - jak spodziewam się - po rozpoczęciu odsiadki za stręczycielstwo dalsze próby paradowania po celi z ową dziwaczną ozdobą mogłyby spotkać się z – niekoniecznie pożądanymi przez samego bezpośrednio zainteresowanego – przejawami entuzjazmu w gronie współodbywających karę.
   Przykład powyższy ukazuje w pełni jak jednostronnym przekazem można zbudować wiarygodną legendę, odwrócić wektory, sprawić by ludzie rozmontowujący armię, wyrzucający miliardy złotych w błoto (ktoś kiedyś policzył ile kosztowała podatnika tzw. profesjonalizacja armii, ile ponadto zarobiono na wyprzedaży majątku po - jak się okazało - „niepotrzebnych” jednostkach i gdzie te pieniądze trafiły?) jawili się jako jej wybawcy i modernizatorzy.
   Nie wspominając o tym, że sama śmigłowcowa transakcja wpychałaby nas po raz kolejny w rolę petentów bez wyraźnych korzyści własnych, co już przynajmniej raz mieliśmy okazję przerabiać przy fatalnie wynegocjowanym przetargu na eFy szesnaste, tyle że tym razem offset został scedowany na następną ekipę – a niech oni się martwią, w razie czego będzie na kogo zwalić, że coś znowu poszło nie tak, myśmy w końcu chcieli dobrze, to tylko tamci partacze… Taką to właśnie pułapeczkę pizzaboy Siemoniak zostawił jako schedę złowrogiemu Antoniemu.
   O przetargach dla wojska uskutecznianych za poprzedniej ekipy - jeśli tylko zdrowie pozwoli - w najbliższym czasie nie omieszkam rozpisać się nieco szerzej, również z tego względu, że ich skutek miałem niejako okazję boleśnie odczuć na własnym grzbiecie. Tym razem na koniec wspomnę jeszcze za to dla odmiany o kolejnej, po tricku polegającym na ukazywaniu spragnionej informacji gawiedzi sprytnie dobranego wycinka rzeczywistości, formie manipulacji, stosowanej namiętnie w debatach telewizyjnych i to przez różne strony politycznego sporu.
   Mianowicie podoba mi się bardzo figura retoryczna  pt. „bardzo mnie cieszy wypowiedź poprzednika, gdyż świadczy ona o…” i tutaj następuje zwykle całkowicie dowolna interpretacja słów i intencji przedmówcy, oczywiście pod z góry przyjętą tezę. Sądząc po częstotliwości stosowania w wypowiedziach medialnych tegoż jakże sprytnego zabiegu, można wysnuć teorię, iż należy on wręcz do elementarza szkoleń medialnych, które politycy różnych opcji niechybnie w łonie własnych ugrupowań z mniej lub bardziej udanym skutkiem przechodzą.

Teutonick
O mnie Teutonick

szydercza szarańcza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo