Teutonick Teutonick
308
BLOG

Eto toże hippis

Teutonick Teutonick Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

   Pośród całych tabunów przesmradzających się po przeróżnych szczujnych mediach „jautorytetów”, zapraszanych tam zazwyczaj jedynie po to aby mogli oni sobie - korzystając z okazji - bez przeszkód, ale za to przy w pełni entuzjastycznym aplauzie ze strony mości prowadzących, postrzykać wydzieliną w kierunku partii rządzącej i jej ciemnogrodzkiego elektoratu, odznaczył się ostatnim czasem pewien wybitny ekspert, specjalizujący się podobnież w dziedzinie służb specjalnych, na co dzień robiący za współmałżonka pewnej wyróżniającej się nocnikarki, reprezentującej pewien niezwykle obywatelski portal, który w uznaniu rozlicznych zasług odniesionych na polu swoich rozlicznych aktywności, został już zdaje się we właściwy sposób zasilony finansowo przez stosowne międzynarodowe gremia i instytucje, w związku z powyższym nie potrzebuje już spracowanymi ustami niejakiego redaktora Pacewicza (sam już nie wiem – seniora czy juniora) i innych GWnianych odrzutów, żebrać u „centrolewych” czytelniczych użytkowników o jałmużnę.

   Wspomniany spec, który zaczynając jako „wolnościowiec” tudzież „wojujący pacyfista” w momencie przejścia od tzw. komunizmu do tzw. kapitalizmu raczył ni z tego ni z owego przedzierzgnąć się w robiącego zawrotną karierę gwiazdora UOP-u, w znamienitym towarzystwie zresztą, że wymienić należałoby chociażby jego towarzyszy broni jeszcze z czasów pozostawania w głębokiej – antysystemowej rzecz jasna – opozycji, w osobach takich późniejszych tuzów wywiadu i kontrwywiadu jak Miodowicz młodszy (wiele wskazuje na to, że jeden z głównych pomysłodawców „projektu” pewnej platformy zwanej dla żartu – na podobnej zasadzie jak wspomniany portal zatrudniający imć małżonkę – obywatelską) względnie Sienkiewicz jeszcze młodszy (ten sam, który wyspecjalizował się w paleniu budek pod placówkami dyplomatycznymi, miłośnik „ch..a i d..y” czy też jak kto woli „ch..a do d..y” – bo wnosząc z jego ostatnich wystąpień medialnych trudno wysnuć wniosek co do tego, w której z tych dwóch konfiguracji wskazanych przezeń elementów anatomicznych, upodobał on sobie bardziej), otóż ów jegomość, obecnie udzielający się obok pana Dukaczewskiego na demonstracjach wszelkiego kodziarstwa (program tekstowy nie wiedzieć czemu poprawia mi na „lodziarstwa”, choć jako żywo to nie o Radku – zwanym też mężem swojej żony – miała być w niniejszym tekście mowa) – zarówno tego wywodzącego swoje pochodzenie z pionów cywilnych, jak i tego z nieco innych pionów – jako uznany w branży biznesmen, koncentrujący się ponoć obecnie na „działalności gospodarczej” w ramach założonej w tym celu „wywiadowni”, postanowił wypłakać się w mankiet pewnej dziennikarskiej Śwince Piggy na moim ulubionym portalu fejkniusowo-satyrycznym, ponoć – o zgrozo – cieszącym się u nas w kraju niesłabnącą i nadal rekordową popularnością.

   Nasz bohater o nieco ekscentrycznym wizerunku stanowiącym skrzyżowanie dawno przebrzmiałego hippisowskiego amatora kwaśnych jabłek (czyt. kompotowego odlotu) z nieco zaniedbanym bezdomniakiem spod osiedlowego śmietnika, raczył m. in. pożalić się redaktorowi prowadzącemu na bezprzykładną opresyjność obecnej władzy, która nieustannie szykanuje niewinnych ekologów i inne wysokoopłacane, niezwykle „obywatelskie” trzódki. Na szczęście sądy, „nie będąc dopełnieniem systemu” (jako rzecze nasz - posiwiały od, powodowanych przez krwawy kaczystowski reżym, codziennych zgryzot - dzieciokwiat), nadal stoją po ze wszech miar słusznej stronie i uciemiężonych działaczy takiej czy innej pracowni na rzecz utwierdzania w dobrostanie i samozadowoleniu naszej Matki Ziemi, wraz z jej umiłowanym kornikiem drukarzem tudzież innych stachanowców, walczących dziś niczym lwice w obronie tradycyjnych obywatelskich wartości i cnót, z naszą legendarną wręcz praworządnością i poświęconą przez samego papieża Franciszka konstytucją na czele, z jakichkolwiek naliczanych przez wrażą „pisoską” policję sankcji tudzież grzywien, zwalniają.

   Ten sentyment do wszelkiej maści miłośników przyrody w wykonaniu naszej medialnej specwyroczni może mieć niechybnie źródło w zamierzchłych latach 80-tych, kiedy to miał pan Pietrek okazję udzielać się w przeróżnych anarchizujących ruchach, protestujących namiętnie m. in. przeciwko uruchomieniu elektrowni w Żarnowcu, finalizacja którego to spektakularnego przedsięwzięcia na samym progu tzw. transformacji mogłaby z pewnością zaburzyć niejedne dalekosiężne plany i zaszkodzić wielu świetnie zapowiadającym się interesom (przede wszystkim z pewnością niezwykle trudno byłoby taki kombinat sprywatyzować, co już samo w sobie winno zaświadczać o tym jak głęboko niesłuszna była z samej swej natury idea jego budowy). Nasz „ekskluzywny menel”, co nieco spóźniony rocznikowo na niezapomniane lato 68’, snuje dalej swą ponurą opowieść o tym jak to biednym aktywistom, ze względu na rozliczne wezwania na komisariaty, uniemożliwiane jest „efektywne wykonywanie pracy zawodowej” (dla jakże wielu egzemplarzy, wywodzących swój rodowód z tego kolorowego towarzystwa, łączącej się w sposób bezpośredni z tą właśnie aktywnością, ze względu na uprawianie której są one właśnie na owe komisariaty wzywane, ale o tym w studyjnej konwersacji nie warto się zająknąć - zwłaszcza, że i sam pan Adam od pozdrowień dla brata, jak ćwierkają jaskółki, nie przepada za konkurencją), „wyłączając ich z normalnego życia”. Kto zechce prześledzić wyczyny mości Trójzęba – mam tu na myśli znanego machera m. in. od organizacji łobywatelsko-cmentarno-podwawelsko-podsejmowych szturmosabatów – i orzeknie, że ten pan w istocie prowadzi „normalne życie”, temu mogę jedynie pogratulować poczucia humoru.

   Dalej niewczesny pogrobowiec Lata Miłości odlatuje jeszcze bardziej - być może wytłumaczenie zjawiska, że dzieje się tak, a nie inaczej, wynika z tej oto prostej przyczyny, że spożyta w zastępstwie śniadania mieszanka, na którą przepis udało mu się najpewniej w ramach tzw. „pracy operacyjnej” pozyskać w dawno minionych latach swej agenturalnej świetności, zaczęła działać z pewnym opóźnieniem. Otóż okazuje się, że pan fachowiec z mocy swego autorytetu uważa, iż „sam fakt stwierdzenia, że jakaś firma jest zagrożeniem dla państwa jest bardzo niepokojący" i może to stanowić "poważny krok w stronę państwa policyjnego". Może się nie znam, ale jak dla mnie takowy fakt, że jakaś firma miałaby stanowić dla państwa zagrożenie, może być owszem - niepokojący, jednakże przede wszystkim jako świadczący o dojmującej słabości tegoż państwa. Kolejnym wynalazkiem pana Pietrka okazało się powiązanie rzekomego wzrostu „brutalnej przestępczości w Polsce – zabójstw, pobić, przemocy domowej, a nawet przemocy wobec zwierząt” z agresją wywoływaną ponoć przez „nieodpowiednie zachowania polityków, którzy używają epitetów w dyskursie publicznym”, co zostało również przy tej okazji sklejone ze wzrostem „przestępstw z nienawiści, czyli m.in. ataków na cudzoziemców i osoby o odmiennej orientacji płciowej”, których ilość nasz protagonista oszacował na jakieś bez kozery licząc 30 tysi, w domyśle przy tej okazji posługując się skalą roczną.

   I tutaj jak na dłoni widać jak to imć pan ekspert zwykł wysysać swoje „dane wywiadowcze” z brudnego palca (tudzież innej części ciała) swych ulubionych oficerów prowadzących, być może tych samych, którzy holowali go wraz z wymienionymi kompanionami na krótkich smyczach przynajmniej od czasów tzw. przebudowy służb, do którego to niezwykle odpowiedzialnego zadania został jakimś dziwnym trafem wytypowany spośród milionów absolwentów studiów wyższych (co w owym czasie stanowiło zdaje się jego jedyny - spośród oficjalnie uwzględnianych - atut), a być może – sądząc z jego dalszych losów – i dużo wcześniej. Bo jakoś trudno dać wiarę teorii, zgodnie z którą „młodzi, rzutcy, ambitni”, świeżo upieczeni adepci takich czy innych uczelni, zaczęli niezwłocznie po przybyciu z milczanowsko-wałęsowskiego naboru w mury wiadomego resortu, rozstawiać po kątach zasiedziałych tam od lat starych wyjadaczy. Bo w tak umiłowanej przez pana specjalistę od służb przyrodzie, zazwyczaj to nie ogon kręci psem, a raczej wręcz przeciwnie. A swego rodzaju wytłumaczenie tego pozornego odwrócenia porządków może stanowić sugestia zawarta w zaadaptowaniu do tytułu notki nieco zmodyfikowanej puenty pewnego starego PRL-owskiego dowcipu opisującego dialog uczestników hippisowskiego zlotu. Jeśli ktoś koniecznie ciekaw, mogę zacytować:)



Teutonick
O mnie Teutonick

szydercza szarańcza

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura