Tiwaz Tiwaz
3285
BLOG

50. rocznica wprowadzenia punktów za pochodzenie

Tiwaz Tiwaz Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 50

Dwa dni temu dokładnie minęło 50 lat od ogłoszenia w PRL nowych zasad rekrutacji na studia dzienne - rekrutacja na studia zaoczne/wieczorowe opierała się zasadniczo na systemie skierowań z zakładów pracy - wzorem innych krajów "socjalistycznych" wprowadzono dodatkowe punkty za pochodzenie społeczne - robotnicze bądź chłopskie.

Generalnie za ojca trwającej przez 21 lat akcji dyskryminacji dzieci inteligentów, kupców i rzemieślników w dostępie do wyższego szczebla edukacji uważa się Władysława Gomułkę, który jakoby miał się mścić w ten sposób za studenckie ekscesy mające miejsce dwa miesiące wcześniej. Mimo dołożenia wszelkiej staranności nie udało mi się znaleźć ani jednego miarodajnego źródła potwierdzającego tę powszechnie powtarzaną opinię. Zdaje się więc, że autorstwo implementacji importowanego z RWPG systemu dyskryminacyjnego przypisano naszemu dziwnemu narodowemu komuniście na takiej samej zasadzie, jak rzekome odnalezienie się w słowach Stefana Kisielewskiego z 29 lutego o dyktaturze ciemniaków (bo przecież zareagował w przemówieniu) i, w domyśle, zlecenie jego pobicia dwa tygodnie później. Skoro "Gnom" rozsierdził się na studentów i przemawiał ich potępiając, to znaczy że poczuł się osobiście dotknięty i dokonał zemsty. Z żelazną logiką takich wywodów trudno dyskutować - wynikają z kompletnego niezrozumienia położenia Gomułki po niewybraniu w 1964 r. Nikity Siergiejewicza Chruszczowa na genseka i, będących pochodną wydarzeń w Sowietach, tarć pomiędzy ośrodkami rzeczywistej władzy w PRL. O tym jednak kiedy indziej...

Rozum nakazuje szukać inspiratorów rozszerzenia praktyki "punktów za pochodzenie" na polski barak obozu socjalistycznego w kręgach lewackich, tych samych które nieustannie oskarżały "Wiesława" o zdradę idei socjalizmu polegającą na odmowie przeprowadzenia kolektywizacji rolnictwa. Warto też pamiętać o 45. punkcie dokumentu znanego powszechnie jako "instrukcja Sierowa" - Spowodować napływ do szkół wyższych ludzi pochodzących z najniższych grup społecznych, którzy nie wykazują zainteresowań zawodowych, a tylko chęć zdobycia dyplomu. A związek wprowadzonych zmian z wydarzeniami marcowymi był chyba jedynie taki, że osłabiony i po części zdezorientowany Gomułka musiał się przed antypolskimi z natury lewakami cofnąć.

Trudno jest oszacować straty, jakie poniósł nasz dopiero co kształtujący się nowy naród na skutek tej obłąkańczej polityki. Bezmiar krzywdy osób, którym odebrano możliwość kształcenia się, pomimo że w pełni na nią zasługiwały, jest nie do ogarnięcia. Skutki kształcenia "na siłę"  elementu klasowo słusznego pewnie nie dadzą się jednoznacznie określić - można jedynie intuicyjnie wyczuwać społeczne i kulturowe skutki takiego działania. Nie można się łudzić, że letnie "kursy wyrównawcze", jakie uczelnie organizowały, aby preferowana młódź mogła jakoś rozpocząć studia, załatwiały definitywnie kwestię braków edukacyjnych. A w liczbach?

Na studia dzienne przyjmowano w okresie, po uśrednieniu, około 120 tys. osób. Punkty za pochodzenie stanowiły, średnio i przeważnie, około 20 procent ogólnej puli "do zdobycia". Z nielicznych statystyk daje się wyczytać, że przynajmniej w pierwszych latach po wprowadzeniu punktów, skorzystała na nich głównie młódź wiejska, robotnicza w stopniu niewielkim. Wydaje się, że skutecznie dyskryminowanych było corocznie około 12-18 tys. osób, co prowadzi do liczby około 300 tys. zdolnych i pracowitych osób pozbawionych szans kształcenia. Przy założeniu, że jednej trzeciej z nich udało się zdobyć w późniejszym czasie skierowania na studia wieczorowe lub stacjonarne, pozostaje wciąż 200 tysięcy zmarnowanych talentów. O wojskowej służbie zasadniczej dyskryminowanej młodzieży męskiej, w peerelowskiej "sfalowanej" i dowodzonej przez debilnych trepów armii, już lepiej nie wspominać.

Zadziwiające jest milczenie naszej publicystyki w kwestii wielkiego zmarnowania ludzkich szans i talentów. Zwłaszcza, kiedy wspomni się lamenty nad piętnastoma tysiącami osób, którym umożliwiono w tamtym czasie wyjazd z zapyziałego PRL-u do "wolnego świata" dobrobytu. Jakoś z tym nierównym traktowaniem i nierównym wartościowaniem pogodzić się nie mogę. Praktycznie co roku odprawia się marcowe żale - "jakaż to wielka strata!" - wołają szlachetni publicyści. I praktycznie nikt, nigdy i nigdzie się nie zająknie o dyskryminacji zdolnych i pracowitych Polaków w ich własnej ojczyźnie.

Tiwaz
O mnie Tiwaz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo