Dyrektor warszawskiego ZOO Andrzej Kruszewicz, fot Salon24, Wikipedia
Dyrektor warszawskiego ZOO Andrzej Kruszewicz, fot Salon24, Wikipedia

Dyrektor stołecznego ZOO bez tajemnic, za to z bronią. "To ja muszę ponieść konsekwencje"

Redakcja Redakcja Wideo Salon24 Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Symulowana ucieczka niedźwiedzia polarnego, pozorowana ofiara i wezwana policja. To nie film sensacyjny, tylko realny scenariusz ćwiczeń w warszawskim ZOO. – Nikt nie chce podjąć decyzji, więc muszę ja. Chodzę na strzelnicę, choć mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał tego użyć – mówi w rozmowie z Salon24 dr Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ogrodu zoologicznego.

Dr Andrzej Kruszewicz: regularnie przeprowadzamy w ZOO symulacje kryzysowe

W stołecznym ZOO regularnie przeprowadza się ćwiczenia kryzysowe. Ich celem jest przetestowanie, jak zachowa się personel i służby w przypadku ucieczki niebezpiecznego zwierzęcia.

– Ostatnio uciekł niedźwiedź polarny. Na szczęście tylko na papierze – to człowiek w białym fartuchu, który chodził po terenie. Ćwiczyliśmy czas reakcji. Oficjalnie jedna osoba zginęła – relacjonuje Kruszewicz.

Na miejscu pojawiły się służby, ale – jak przyznaje dyrektor – w kluczowym momencie nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności za ewentualne użycie broni.

– Wezwany został łowczy miejski. Gdy usłyszał, że chodzi o niedźwiedzia polarnego, po prostu zawrócił. Policja i inne służby powiedziały: to nie ich kompetencje. W efekcie zostaję tylko ja. To ja muszę podjąć decyzję i ponieść jej konsekwencje. (Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo)

Obejrzyj całą rozmowę na YouTube:


Strzelnica jako obowiązek

Choć temat może budzić zdziwienie, w ZOO chodzi o realne bezpieczeństwo – zwierząt, pracowników i odwiedzających. Dlatego dyrektor, mimo że z wykształcenia jest ornitologiem i lekarzem weterynarii, regularnie trenuje na strzelnicy.

– Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał tego użyć. To trochę jak z apteczką w samochodzie – wszyscy ją mają, ale nikt nie chce z niej korzystać. Lepiej być przygotowanym niż bezradnym – tłumaczy.

Ten wątek wyjaśnia także oskarżenia jednej z byłych pracownic ZOO, która sugerowała, że Kruszewicz uczestniczył w polowaniach. 

My widzimy wybiegi, on nastroje mieszkańców ZOO

Ogród zoologiczny w oczach wielu to przede wszystkim miejsce weekendowych wycieczek z dziećmi. Dla niego to przestrzeń tysięcy codziennych interakcji, historii i procesów, które nie są widoczne dla gości. Jak sam mówi:

– Staram się być blisko. Przechodzę przez ZOO i wiem, które zwierzę ma dzisiaj dobry dzień, a które gorszy. Które patrzy na mnie z zainteresowaniem, a które się odwraca.

Tego nie da się zapisać w Excelu. To wiedza, która wymaga uważności, empatii i codziennej obecności – czegoś, co trudno zmierzyć w typowych raportach instytucji publicznych. 

Ogród, który żyje emocjami zwierząt i ludzi

W rozmowie z Salon24 dyrektor otwarcie mówi, że nie da się pracować w ZOO, będąc emocjonalnie oderwanym od jego mieszkańców. Relacja między opiekunem a zwierzęciem bywa tu głębsza niż się wydaje.

– Wielokrotnie opiekunowie płakali, kiedy odchodziło ich zwierzę. Bo to nie był tylko podopieczny – to był ktoś bliski. I ja to doskonale rozumiem – mówi Kruszewicz.

Nie chodzi tu o antropomorfizację, ale o uznanie, że więzi emocjonalne są nie tylko możliwe, ale wręcz nieuniknione, jeśli pracuje się z oddaniem i codziennym zaangażowaniem.


Sukcesy i porażki – widać je z bliska

– Mam takie momenty, że stoję przy wybiegu i płaczę. Bo coś się udało. Bo coś się nie udało. Bo widzę zwierzę, które było chore, i nagle wchodzi na wybieg z radością. To się po prostu dzieje – opowiada.

Choć dyrektor odpowiada za ogromne zaplecze organizacyjne – weterynarzy, pracowników technicznych, edukatorów – nie rezygnuje z codziennego kontaktu z tym, co dla wielu byłoby już tylko „operacją”. Nadal uczestniczy w realnym życiu ogrodu.

Czym różni się ZOO od innych instytucji?

ZOO to miejsce szczególne. Pracuje 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Tu nie da się „wyłączyć światła i zamknąć drzwi”, bo za murem mieszkają żywe istoty. Dlatego dyrektor musi być nie tylko menedżerem, ale też kimś w rodzaju gospodarza, który zna rytm swojego domu.

– To się po prostu czuje. Zwierzęta widzą, czy jesteś z nimi na co dzień, czy tylko mijasz je z teczką. Wiedzą, kto z nimi jest – słyszymy.


Edukacja i ochrona – rola nowoczesnego ZOO

Ogrody zoologiczne od dawna nie są tylko miejscem oglądania egzotycznych gatunków. Współczesne ZOO to instytucje edukacyjne i ośrodki ochrony zagrożonych zwierząt. Stołeczny ogród angażuje się w programy hodowlane i reintrodukcję wielu gatunków, a także prowadzi działania informacyjne dla odwiedzających.

Ale jak podkreśla dyrektor – najważniejsze dzieje się w codziennych kontaktach z zespołem i zwierzętami.

– To nie jest praca z katalogu. Tu nie ma dnia podobnego do dnia. Każde zwierzę, każdy pracownik, każdy wybieg to osobna historia. I to właśnie sprawia, że ten ogród żyje.


MP

Dyrektor warszawskiego ZOO Andrzej Kruszewicz, fot Salon24, Wikipedia

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj1 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo