Jest taka fajna scena w ,,Potopie" Sienkiewicza (powielona w ,,Innych Pieśniach" Dukaja), w której Kmicic obejmuje dowództwo nad oddziałem tatarskim. Z jednej strony niepozorny szlachcic, z drugiej rozwydrzona horda skośnookich wyznawców Proroka. I co robi Pan Babinicz? Strzela z kapiszonów? Wyjmuje szabelkę? Okazuje królewskie pisma? Nie. Patrzy prosto w oczy dotychczasowego chana i samą siłą charakteru podpartą werbalną perswazją, ustala nową hierarchię dowodzenia. Stereometria spojrzeń. Walka form.
Robi, to na tyle skutecznie , że Akbłak - Chan (czy jak on się zwał) pada na kolana i waląc tatarskim łbem w ziemie krzyczy: ,,Bagadyr! Bagadyr!". Coś pięknego.
Kto doczytał ,,Potop" do końca, wie jak potem groźna była krymska kompania Kmicica.
A zaczęło się od pojedynku charakterów.
Podobnie, jak Akbłak - Chan, chce wrzeszczeć: ,,Bagadyr!", ,,Bagadyr!" - za każdym razem, kiedy stykam się z pisarstwem Jacka Dukaja. Felietony, opowiadania, recenzje, wywiady, książki - does'nt matter. Jeżeli coś powstrzymuje mnie przed pisaniem, czy publikowaniem, to jest, to głębokie poczucie niższości wobec prozy Dukaja. Szczerze, nie spotkałem autora, który wysłowił we mnie to, co nie było wysłowione i pomyślał o tym, co do tej pory nie było pomyślane. Skierował moje zainteresowania troszkę wyżej od przyziemnej rzeczywistości. I wgryzł się we mnie tak mocno, że po pijaku zdarza mi się całkiem serio marzyć o tym, by ,,polubić torcik cytrynowy" jak Phoebe Maximillianu de la Roche, ewentualnie tłumaczyć obecnym (jeśli chcą posłuchać), że aby zrozumieć Boga nie potrzeba logiki wyższego rzędu, ale tej niższego - dwuwartościowej.
Ale dlaczego Dukaj?
Dla ogółu, to polski pisarz sci-fi (co wystarczy, by większość półinteligentów, zaczęła go traktować protekcjonalnie), rewolucjonista zarówno dla gatunku, w którym się realizuje, jak i dla języka polskiego. Dla mnie filozof, który kosmos i obcych traktuje jak atrakcyjne pudełko, w którym sprzeda się ciężką, lecz wartościową treść. Platon, by przedstawić swoje idee mówił o ,,odbiciu w zwierciadle wody" albo o ,,jaskini z niewolnikami". Dukaj ma wojny ekonomiczne i Extense.
Okej. Pomijając już warstwę filozoficzną i swój subiektywny stosunek do Dukaja. Dlaczego Dukaj? Bo to świeżość. I oryginalność. Ile macie książek o podboju ziemi przez Obcych? Jak on wygląda? Gigantyczne statki, lasery, eksterminacja, a potem kolonizacja? A pomyśleliście kiedyś o innej formie podboju? Przez memy, wysyłane do nas z odległości setek tysięcy kilometrów świetlnych, które programują nasze myśli na obraz i podobieństwo obcych? Ewentualnie każą nam się samo unicestwić? Meteoryt Tunguski zmieniający prawa logiki? Świat, w którym Chrystus nie umarł? Człowiek jako bezcielesna informacja?
Dlaczego Dukaj? Bo Europejska Nagroda Literacka 2009? Bo ,,Lód" został najlepszą polską książką ostatniego XX - lecia w rankingu Polityki? Bo wspaniałe felietony na wp.pl? A może, dlatego, że jego proza zadaje pytania, które teraz nie mają racji bytu, ale kiedyś... np. Czy, jeśli kosmici przyjmą chrześcijaństwo, to, czy my staniemy się żydami wszechświata?