Tomasz Matynia Tomasz Matynia
795
BLOG

Jak pokonać Platformę...

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 12

Niektórzy komentatorzy roztaczają obraz, jakby było już po bitwie. Wynik wyborów jest według nich ustalony. Wybieg do przodu Platformy Obywatelskiej dał im mandat do kreowania opinii, że wybory są już rozstrzygnięte. Sondaże, pokazujące gigantyczną przewagę partii Donalda Tuska, są wystarczającym źródłem dla potwierdzenia tej tezy. Mimo jeszcze 4 miesięcy kampanii, w których może zdarzyć się wszystko, czuje się opadający kurz. Jedyne refleksje roztacza się nad tym, czy Platforma będzie rządzić samodzielnie. Ja jestem jak najdalszy od tego typu opinii. Uważam, że wszystko może się jeszcze zmienić. Podstawą tego mniemania jest ostatni sondaż CBOS-u na temat wsparcia wyborców dla rządu. Tusk po raz kolejny osunął się na nim. Już tylko 1/3 uważa, że sprawy idą w dobrym kierunku. Nie przekłada się to jednak na poparcie jego partii. Platforma praktycznie nie słabnie, a ostatnie polityczne transfery pozwoliły jej się wzmocnić. Winą za taki stan rzeczy, trzeba obarczać opozycje, która swoich szans nie wykorzystuje.

Więcej na www.tomaszmatynia.wordpress.com

Prawu i Sprawiedliwości zawsze brak jest środków do kształtowania opinii publicznej. Jest to środowisko praktycznie pozbawione własnego zaplecza medialnego. Każde medium, obarczone znakiem „PiS-owskie”, uważane jest za skrajnie nieobiektywne. Nie ma tu neutralnych odniesień. Albo się to medium kocha, albo nienawidzi. Sytuacja medialna nie zmieni jednak faktu, który urasta do miary oczywistego. Cała Polska scena jest komentarzem do Jarosława Kaczyńskiego. Ustawienie, w stosunku do niego, charakteryzuje polską scenę polityczną. Punkty jakie zdobywa Donald Tusk, polegają na ośmieszeniu, odwróceniu i przekształceniu pomysłów i słów Kaczyńskiego. Lider PO idealnie potrafi to wykorzystać. Platforma bezustannie gra na pianinie antypisowską pieśń.

Zdeterminowanie języka polityki, narzucenie tematu i zneutralizowanie argumentów przeciwnika to podstawa do wygrania jesiennych wyborów. Mimo wszystko, jestem zdania, że do spełnienia tych kryteriów nie jest potrzebne wsparcie mediów. Oczywiście jest ono pomocne, ale kto powiedział, że w Polsce są tylko media ogólnopolskie?

Na wstępie tego poradnika trzeba ustawić role. Rola zwycięzcy tych wyborów znosi już tylko dwóch aktorów. Sojusz Lewicy Demokratycznej poważnie krwawi, i po raz kolejny 15% to będzie dla niego wielki sukces. Pozostali dwaj gracze: Donald Tusk albo Jarosław Kaczyński. I tu jest pierwszy problem. Prawo i Sprawiedliwość musi koniecznie uciec od tej alternatywy. Lepszym wrogiem Donalda Tuska będzie on sam. Spece PiS-u nie wygrają wyborów przy pomocy kolejnego wykreowania lidera. Kaczyński liderem bezsprzecznie jest. Teraz warto pokazać jego zaplecze. Potwierdzeniem tej tezy jest rok 2005, kiedy Kaczyński nie pojawiał się w spotach. Chodzi tutaj o niezwykle negatywny PR, jaki na temat Kaczyńskiego przedstawiać będzie Platforma. Nie jest przypadkiem informacja, że PO będzie chciała iść na alternatywne zestawienie dwóch liderów. Prawo i Sprawiedliwość musi pokazać, że jest zespołem ludzi, którzy dają radę wziąć odpowiedzialność za kraj. Wyjść z narracyjnego narożnika, który każe ustawiać PiS jako partię interesów i oczekiwań jednego człowieka.

Jak wspomniałem najlepszym wrogiem Donalda Tuska jest on sam. Chcąc wygrać wybory trzeba zrobić wszystko, żeby te miały one charakter plebiscytu na temat obecnego premiera. Przedstawianie jego sprzecznych stwierdzeń, niespełnionych obietnic, pustych słów to jedyne co może mu zagrozić. Idealnym konceptem na kampanie, mającym źródło w rzeczywistości, jest kreacja Tuska na karierowicza. Nietrudno sformułować tezę o europejskich ambicjach Tuska, które są najczęściej sprzeczne z polskim interesem. Ich realizacja wspólnie nie jest możliwa.

Jednak gdy coś kreuje się jako nieudolne, niewydolne i niedobre to trzeba zaproponować coś pozytywnego, kreatywnego. I tutaj jest większy problem. Tego opozycja dziś nie potrafi, tego PiS nie potrafi. Narzucenie własnego tematu kampanii, własnego pomysłu, oryginalnego rozwiązania, to coś, co może żyć własnym życiem. Takim pomysłem nie jest kolejny bój o służbę zdrowia, który nie jest negatywny dla PiS, ale raz już go wykorzystano. Chodzi o coś nowego. Taką propozycją może być spójna wizja Polski, kreowana przez Prawo i Sprawiedliwość. I znów wracamy do roku 2005. Tamte wybory zdominował podział na Polskę Solidarną i Polskę Liberalną. Dziś tego podziału nie da się już wskrzesić, bo jest on nieautentyczny. Można zaproponować całkowicie odmienny styl. Ja widzę dużo miejsca w odwołaniu się do wizji wspólnoty. Wiążę się to z koncepcją szerokiego zaplecza dla zmian. Dobre mogą być taki hasła, jak związek Polski z rodziną, czy odwołanie historyczne, do wielkich narodowych chwil. Oczywiście niezbędne jest tutaj zaprzeczenie obecnej koncepcji: antyrodzinnej, indywidualistycznej, nastawionej na interesy najsilniejszych. Kaczyński próbował już coś takiego robić, jednak była to dychotomia zbyt trudna. Mówię tutaj o koncepcji rozwoju Polski. Zestawienie koncepcji polaryzacyjno-dyfuzyjnej ze zrównoważonym rozwojem jest trudne do zapamiętania. Lepsze byłoby słowo wspólnie, w alternatywie do wybiórczo bądź jednostkowo. My realizujemy nasze wspólne interesy, oni reprezentują interesy niewielkiej części społeczeństwa.

Pozostaje pytanie, co uczynić głównym tematem kampanii? Czy uda się coś uczynić takim tematem? W wyborach prezydenckich 2010 roku, tym pytaniem było: czy Jarosław Kaczyński przeszedł prawdziwą zmianę? Może warto, żeby w tych wyborach użyć tylko i wyłącznie tematu Donalda Tuska. Pytając np. Czy mówił prawdę? Czy jest kłamcą? O co mu chodzi? To jednak nie wystarczy. Opozycja musi spróbować pokazać w czym jest lepsza. Co gorsze, nie może wracać tylko do okresu swoich rządów. Warto zaprezentować tutaj drużynę, która będzie lepsza niż drużyna Tuska. PiS wiele wygra, gdy pokaże, kto może objąć poszczególne resorty. Tematem tej kampanii musi być też drożyzna. PiS powinien wykorzystać zestawienie cen i zarobków w Polsce i w zachodniej Europie. Trzeba też pamiętać o wielu problemach pobocznych. Tu rolę odgrywa: prywatyzacja, służba zdrowia, edukacja(6-latki w szkołach). PiS musi postawić także na problemy lokalne. Chodzi tu o lokalnych działaczy, którzy będą startowali w wyborach parlamentarnych. Tematy lokalne powinny być niezwykle istotne i wypełniać kampanię na poziomie najniższym. Człowieka interesuje to, co ma wokół siebie. W ten sposób można przeciwstawić się kampanii Platformy, która skupi się wyłącznie na poziomie centralnym. Powód takiego wyboru PO jest prosty, trudno będzie się w Polsce pochwalić rządami Tuska.

Teraz know-how tej kampanii. Narzędzia są najbardziej istotnym elementem w przygotowaniu projektu. Sam koncept może spełniać kryterium, które pozwala na zwycięstwo, ale bez sprawnych narzędzi dotarcia i przekonania, nie da się tych wyborów wygrać.

Ta kampania będzie radykalnie inna od kampanii, które miały miejsce w ostatnim czasie. Zakaz billboardów i spotów przeniesie ją na inny poziom. Kampania straci swój charakter symboliczny, dlatego mało istotne będzie hasło. Ważne będzie dotarcie do ludzi. PiS już to zrozumiał, tworząc projekt „Polska jest jedna”, który polega na wysyłaniu parlamentarzystów do różnych zakątków Polski. Jednak to bezpośrednie dotarcie nie może mieć tylko i wyłącznie charakteru otwartych spotkań. Na takie spotkania przychodzi niewiele osób. Najlepszym sposobem na bezpośredni kontakt jest odwiedzenie przez kandydatów centrów handlowych, targów, lokalnych miejsc spotkań. Znam przykłady polityków, którzy w ten sposób wygrywali wybory z sytuacji beznadziejnej.

Same spotkania są potężnym narzędziem w walce. Niewiele mniej istotna będzie kampania medialna. Tutaj rodzi się kłopot, którego PiS nie przeskoczy na poziomie centralnym. Da się jednak zrobić wiele w regionach. Lokalne media są nie rzadziej czytywane, oglądane i słuchane od tych publicznych. Są słuchane z większym wytężeniem, bo mowa tam o sprawach, które nas dotyczą. Zaangażowanie dużej ilości kapitału w mediach lokalnych może przynieść podobny efekt do tego, który powodowały spoty wyborcze.

Jest jeszcze jedno miejsce, które tym razem będzie mieć bardzo istotną wagę. Tym miejscem jest internet. Kampania tutaj, głównie o charakterze informacyjnym, może mieć zbawienny wpływ na realizację określonych celów. Jeszcze nigdy internet nie był tak ważny, jak w tych wyborach.

Wracając do roku 2007, kiedy to PiS przegrało wybory, po dwóch latach rządów. Ówczesny koncept Platformy otarł się o geniusz. Maksymalnie wykorzystano wszystko co posiadano. Jednak decyzja zapadła w ostatniej chwili. Pokazanie Jarosława Kaczyńskiego, jako oderwanego od społeczeństwa, pozwoliło wyprzedzić go i zasiąść w fotelu premiera Donaldowi Tuskowi. Podobny zarzut, do tego postawionego Kaczyńskiemu, można postawić każdemu rządzącemu politykowi. Trzeba jednak potrafić to zrobić. To po raz kolejny będzie lekarstwo na drodze do sukcesu. Człowiek nie lubi ignorancji. Dlatego ta kampania rozegra się na dole.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka