Tomasz Matynia Tomasz Matynia
435
BLOG

Cameron - zdrowy człowiek Europy

Tomasz Matynia Tomasz Matynia Polityka Obserwuj notkę 1

Unia Europejska to ciało dla wszystkich – 27 członków. Podkreśla to David Cameron, szef brytyjskich konserwatystów, i lider najbardziej sceptycznego wobec dalszej integracji europejskiej kraju. Jak słychać, europejskie frazesy go nie zadowalają. Oczekuje na konkrety. Stąd jego sprzeciw wobec działań zaproponowanych przez Francje. Historia Unii Europejskiej to historia tworzona przez ludzi umiarkowanych, realistów którzy są dalecy od przyjęcia nieracjonalnej ideologii paneuropeizmu. Cameron kontynuuje tę drogę. Jest jasne, że nie ta grupa odpowiada za europejski kryzys. To nieodpowiedzialni politycy europejscy, którzy wznoszą, co raz głośniej, hasła przyspieszenia integracji, są winni obecnej sytuacji kryzysowej. Sztuczne przyspieszanie integracji, choćby poprzez włączanie do strefy euro państw, które tam się nie nadawały, jest powodem kryzysu. David Cameron, nawołujący do zatrzymania rozwiązań, które dzielą po raz kolejny Europę, to polityk kierujący się wizją przyszłości i odpowiedzialnością. Jest doskonałym zrównoważeniem głosów, które każą pogłębić integracje w odpowiedzi na kryzys. Ten głos słyszalny jest także w naszym kraju.

Więcej na www.tomaszmatynia.wordpress.com

Wielka Brytania jest, obok Niemiec, najsilniejszym krajem Europy. Ta pozycja nie jest odzwierciedlona w strukturach organizacji Unii Europejskiej. Brytyjczycy, jako eurosceptycy, są persona non grata w organach unijnych. Wyjątkiem nie są nawet ludzi Partii Pracy. Catherine Ashton jest najlepszym przykładem pozycji Zjednoczonego Królestwa w UE. Gdyby była samodzielnym politykiem, nigdy nie dostałaby tej funkcji. Sytuacja Wielkiej Brytanii pokazuje jak silnie zideologizowana jest Unia Europejska. Państwo, które jest zdecydowanie silniejsze od Francji czy Hiszpanii, państwo które jest największym rynkiem finansowym w Europie, wreszcie państwo które ma stabilną gospodarkę powinno być podmiotem polityki europejskiej, a nie jej przedmiotem. Właśnie roli przedmiotu nie akceptuje Cameron. Stąd jego sprzeciw wobec takiego traktowania.

Wróćmy jednak do tezy ze wstępu. Integracja europejska bardzo przyspieszyła na przełomie wieków. W tym czasie zaprojektowano, i w części wdrożono, unie gospodarczo-monetarną, ale także konstytucje dla Europy, wreszcie Traktat Reformujący. Za każdym razem starano się powstrzymać euroentuzjastów, a właściwie euro szaleńców proponujących nierozsądne, skrajne rozwiązania. Konstytucja europejska przepadła, bo nie zgodziło się na nią francuskie społeczeństwo. Traktat Reformujący, dla zwolenników głębszej integracji, jest zgniłym kompromisem, który wisiał na wniosku. Doszło w tej sprawie do reasumpcji głosowania w referendum irlandzkim. Z tych trzech inicjatyw, tylko unia gospodarczo-monetarna okazała się umiarkowanym sukcesem. Aż do 2009 roku, kiedy do Europy przypłynął poważny kryzys. Konstrukcja zaproponowana na końcu poprzedniego dziesięciolecia przez unijnych urzędników okazała się całkowicie niewydolna. Mimo wszystko za kryzys krytykowano państwa narodowe, nazywając je nawet PIGS(od Portugal, Ireland, Greece i Spain). Nie zauważono jakiegokolwiek udziału struktur europejskich, a to te struktury zrobiły krzywdę Grecji – przyjmując ją do EURO. To te struktury pożerają ogrom pieniędzy, wpłacanych przez państwa członkowskie. W końcu to te struktury są największymi beneficjentami integracji europejskiej, więc w ich interesie(dziś tylko i wyłącznie w ich) jest jej pogłębianie.

Cameron mówi stop takim procedurom. Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy(grupa w PE skupiająca brytyjskich torysów, ale także przedstawicieli PiS, PJN oraz ODS) nawołuje do oszczędności w administracji. Ci sami politycy, zwłaszcza Brytyjczycy, chcą audytu w strukturach Unii Europejskiej. Oczekują rozliczenia konsekwencji dotychczasowych działań na polu integracji. Poważnym problemem europejskości jest brak demokracji bezpośredniej. Co więcej, kuleje także ta pośrednia. Wiele państw bezkrytycznie uczestniczy w działaniach silnych, bo brak im procedur i argumentów, które wspierałyby ich interes w organach UE. Co gorsze, przywódcy Niemiec i Francji przyzwyczaili się, że ich zdanie nie jest przedmiotem niczyjego sprzeciwu. Modne okazało się płynięcie z głównym nurtem(w rzeczywistości z tym co powie Paryż i Berlin). Polska również realizuje ten schemat. Nie chodzi tu wcale o paneuropejskie ideały, ale o zwykły strach. Niemcy i Francja rozpychają się w UE teraz, bo trwa dyskusja nad nowym unijnym budżetem. Polska, ale także inne państwa, boją się, że budżet może być w następnej perspektywie mniejszy. W oczach słabszych członków UE, płynięcie z głównym nurtem, jest powiązane z miarodajnym efektem, widocznym w przydzielonych funduszach. Zwłaszcza Niemcy kupują poparcie dla swoich pomysłów. Polska jest najlepszym przykładem takiej polityki transakcyjnej.

W gruncie rzeczy interesy państw słabszych najlepiej reprezentuje David Cameron(nawet przy założeniu, że jest zwolennikiem niskiego budżetu). To on poważnie sprzeciwił się nowej instytucji dla eurogrupy. Polska, jako kraj spoza strefy wspólnej waluty, liczy na takie rozwiązanie. Głośno tego zdania nie wypowie(powody przywołałem wyżej). Gdyby do koalicji budowanej przez Camerona, oprócz Finlandii, przyłączyły się inne kraje spoza strefy euro, to ten głos byłby silniejszy. Jeśli powstanie całkowicie odrębna instytucja dla strefy euro to będzie to początek końca UE w obecnym kształcie.

Spróbujmy jeszcze raz rzeczowo spojrzeć na interesy poszczególnych członków UE. Sarkozy dba o interesy francuskich banków, Merkel o banki niemieckie. Oboje mają przed sobą bardzo trudne wybory. Prezydent Francji już wiosną, Merkel w 2013 roku, Już dzisiaj szykują sobie grunt pod te wybory. Muszą mieć silny przekaz dla społeczeństwa. Na dziś wszystko wskazuje, że te wybory przegrają. Cameron nie ma nic do stracenia. Sam zdecyduje w jakim momencie odbędą się kolejne wybory w jego kraju. Swoją postawą naraził się ostatnio prawicowej części własnej partii.

Jeśli w Europie znajdzie się więcej polityków pokroju Davida Camerona, to UE wyjdzie z impasu, w jakim się bez wątpienia znajduje.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka