Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
1047
BLOG

MOJA DROGA I NASZA NADZIEJA

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Polityka Obserwuj notkę 96

Wielokrotnie „Gazeta Wyborcza” nazywała mnie PiS-owskim dziennikarzem. Dowodem na to miał być fakt poparcia przeze mnie Jarosława Kaczyńskiego. Oczywiście dziennikarze, szczególnie z „GW”, którzy jawnie popierają Bronisława Komorowskiego, są niezależni. Przypisanie do dziennikarzy PiS-owskich ułatwiało usuwanie z mediów publicznych, szczególnie złe traktowanie w sądach, a nawet represje ze strony dzisiejszych władz.

Nigdy nie ukrywałem swoich poglądów, wręcz często ostentacyjnie je eksponowałem po to, by i inni mogli się nie bać. Demonstracyjnie podejmowaliśmy w „Gazecie” tematy tabu, chcąc dać przykład całemu środowisku. Można się nie bać, można pisać prawdę i można z takiej pracy nawet jakoś żyć.

Czy to oznacza, że nie targały mną wątpliwości, czy czasem nie chciałbym korzystać z tych samych przywilejów co dziesiątki moich kolegów, nie zawsze równie ciężko pracujących? Pewnie tak żyłoby się wygodniej. Były przecież czasy, kiedy najbardziej salonowe media zabiegały o mój udział w programach, a nawet o moje o teksty. Mogłem wtedy sporo zrobić dla siebie, ale dużo więcej mogłem zrobić dla debaty publicznej, dokonując zupełnie innego wyboru. Trzeba było przełamać dotychczasowy układ medialny w Polsce i tworzyć nie tylko media niezależne, ale i zupełnie inaczej komunikujące się z ludźmi. Trzeba było odrzucić ograniczenia, jakie stworzono dziennikarzom, którzy chcieli robić karierę – pisać bez owijania w bawełnę.

Udało się, choć oczywiście z ogromnymi problemami. „Gazeta Polska” jest zaliczana do najbardziej poczytnych tygodników w kraju. Nasz portal Niezależna. pl, choć brakuje tam ciągle pieniędzy, stał się jednym z największych sukcesów w internecie w ostatnich latach. „Nowe Państwo”, które przed rozpoczęciem współpracy z nami sprzedawało się w mikroskopijnym nakładzie, jest dzisiaj ekskluzywnym miesięcznikiem liczącym sobie kilkanaście tysięcy nabywców. Powoli tworzymy internetową telewizję i przymierzamy się do budowania kolejnych mediów. Osiągnęliśmy sukces, jednocząc środowisko dziennikarzy, które już nie musi chodzić wyznaczonymi szlakami.

Patrzę na kolejne ataki na „Gazetę”, próby niszczenia tego, co stworzyliśmy, coraz lepiej rozumiem przyczynę tej zawziętości. Wytłumaczył to zjawisko na procesie z „GP” jeden z szefów TVN. Stwierdził, że jesteśmy powszechnie cytowani. Wręcz próbował nas oskarżać o to, że przez nas spadały w jego telewizji najbardziej popularne programy. To oczywiście przesada, ale coś jest na rzeczy. Nasze najważniejsze publikacje po miesiącach, a często latach, zyskiwały uznanie. Oczywiście nierzadko zapominano, kto był źródłem, ale sama informacja się przebijała. Artykuły z „GP” potwornie uwierały elity, nie tylko lewicowe. Alergię na nas ma też wielu polityków prawicy. Jesteśmy niesterowalni, a tego nie lubią żadni politycy.

Podjąłem decyzję, żeby poprzeć Jarosława Kaczyńskiego nie dlatego, że mam w tym jakiś interes. O to, żebym nie miał żadnego, zadbali ci, którzy usunęli mnie i moich kolegów z TVP. Mój program w radiu wisi na włosku i, wcześniej czy później, pewnie podzieli los telewizyjnego.

Popieram Kaczyńskiego, bo wierzę, że będzie dobrym prezydentem. Choć nie wpadłem w zachwyt nad obecną kampanią wyborczą i z jego otoczenia doświadczyłem wielu osobistych przykrości, jestem przekonany, że naszym obowiązkiem jest odrzucenie koszmarnej kandydatury Bronisława Komorowskiego. Strasznie ostatnio dyskutowano nad tym, czy miałem prawo nazywać w „GP” marszałka Sejmu „dupowatym”. Chciałem się poprawić, ten człowiek potrafi być stanowczy, gdy walczy o swoje interesy i interesy kumpli z WSI. Jedynie w zwykłej pracy państwowej porusza się jak terminator na kauczukowej podłodze.

Jarosław Kaczyński choć nie jest człowiekiem bez wad, bije Komorowskiego przywiązaniem do sprawy polskiej (notabene nie uważam, że o sprawach mniejszości polskiej nie wolno rozmawiać z Rosją, a jak ktoś sądzi inaczej, niech jedzie na Białoruś i zobaczy, co zgotowano tam naszym rodakom).

Kaczyński w arcytrudnych warunkach potrafił wygrywać coś dla Polaków i kiedy zostanie prezydentem, zyskamy na tym wszyscy. Jest jeszcze jeden bardzo istotny argument: trzeba dokończyć dzieło Lecha Kaczyńskiego i wyjaśnić jego śmierć i zagładę prawie stu przedstawicieli polskiej elity.Komorowski tego nie zrobi. Kaczyński daje nadzieję.

Tomasz Sakiewicz

 

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka