Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
4266
BLOG

Straszna kompromitacja REM

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Polityka Obserwuj notkę 26

Rada Etyki Mediów potępiła tekst w "Naszym Dzienniku", którego nie było i w "Gazecie Polskiej", którego najwyraźniej nie przeczytała.

A oto tekst z "Niezalezna.pl"

Rada Etyki Mediów podjęła kolejną kontrowersyjną decyzję. Tym razem zarzuciła "Naszemu Dziennikowi" i "Gazecie Polskiej" nierzetelne relacjonowanie wydarzeń związanych z katastrofą smoleńską z 10 kwietnia. REM oburzyły publikacje artykułów o telefonie śp. oficera BOR-u, Jacka Surówki, do swej żony zaraz po katastrofie. Oświadczenie wydano na osobistą prośbę Krystyny Mokrosińskiej, która... znajduje się w sporze prawnym z "Gazetą Polską".
 
Problem w tym, że dziennikarze "GP" podali informację o telefonie oficera BOR jako niesprawdzoną hipotezę jednego z informatorów, przeciwstawiając jej wypowiedź brata funkcjonariusza. Za to "Nasz Dziennik" pisze dzisiaj, że nigdy nie opublikował ani jednego artykułu dotyczącego oficera BOR Jacka Surówki. "Nasz Dziennik" dodaje, że takiej publikacji nigdy nie było, a szefowa Rady Magdalena Bajer sfabrykowała oskarżenie. Według gazety zarzuty świadczą o skrajnej nierzetelności Rady Etyki Mediów.


Po wczorajszym ogłoszeniu Oświadczenia REM, wydanego zresztą na prośbę szefowej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, red. Krystyny Mokrosińskiej, tego samego dnia dwóch członków Rady będących członkami Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (Teresa Bochwic i Tomasz Bieszczad) wystąpiło z REM. - Przy dziennikarskich hucpach takich jak wieloletnie opluwanie Lecha i Marii Kaczyńskich, czy przy faktycznej nierzetelności dziennikarskiej podczas relacjonowania katastrofy smoleńskiej Rada Etyki Mediów milczała. Głos zabrała teraz, i to w skrajnie nieprofesjonalny sposób, niejako oczekując na poklask medialnego salonu. Cieszę się, że członkowie KSD wystąpili z REM - powiedział Robert Wit Wyrostkiewicz, prezes Oddziału Warszawskiego KSD. - W Polsce brakuje niezależnych mediów i odważnych dziennikarzy. Ukształtował się krąg wzajemnej adoracji, który REM próbuje cementować swoimi oświadczeniami - dodał Wyrostkiewicz.


Poniżej zamieszczamy Oświadczenie Teresy Bochwic i Tomasza Bieszczada:


OŚWIADCZENIE


My, niżej podpisani (Teresa Bochwic, Tomasz Bieszczad), postanowiliśmy wystąpić z Rady Etyki Mediów i zakończyć nasz udział w jej pracach z dniem dzisiejszym.


Od wielu miesięcy niepokoi nas brak obiektywizmu i merytorycznej symetrii w opiniach Rady (wyrażanych poprzez kolejne oświadczenia, a także w czasie comiesięcznych spotkań i drogą mailowych konsultacji). Jeśli już Rada formułuje negatywne stanowisko pod adresem mediów z tzw. „głównego nurtu”, chodzi zazwyczaj o drobne uchybienia, a krytyka jest oględna. Można odnieść wrażenie, że REM nie chce zadzierać z gigantami rynku, za to chętnie porywa się na media opozycyjne lub niszowe (bo to nic nie kosztuje). Część oświadczeń z minionego półrocza skupia się na ogólnych wezwaniach – „żeby było lepiej”.


Nie spotkaliśmy się natomiast z pozytywną reakcją na nasze próby wydania oświadczenia, w którym Rada odniosłaby się np. do roli, jaką duże media odegrały w atakach na byłego Prezydenta RP – co naszym zdaniem przyczyniłoby się do poprawy medialnego klimatu w Polsce.


Również w łonie samej Rady źle funkcjonuje systemustalania wspólnego stanowiska REM. Wyrażane w mailach lub na zebraniach stanowiska i opinie, niezgodne z linią obraną przez Zarząd, nie były brane pod uwagę i nie miały szans, by stać się elementem choćby wewnętrznej dyskusji.


Uznajemy zatem, że nie ma sensu dłużej uczestniczyć w pozorach pluralizmu i kończymy nasz udział w Radzie Etyki Mediów (której obecna kadencja kończy się w listopadzie br).


TERESA BOCHWIC
TOMASZ BIESZCZAD

17 października 2010
 
-----------------------------------------------

Rozmowa z Teresą Bochwic
 

- Dlaczego zrezygnowała Pani z pracy działalności w Radzie Etyki Mediów?
- Decyzja dojrzewała we mnie od dłuższego czasu. Języczkiem u uwagi było niepoddanie pod głosowanie przez przewodniczącą Magdalenę Bajer mojego projektu krytykującego TVN za zmanipulowanie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o „prawdziwych Polakach”. Pani Bajer uznała, że TVN przeprosił i to wystarcza. Ja uważam inaczej.
 
- Jeszcze niedawno REM składała się z 13 członków, dzisiaj jest ich tylko ośmioro. Czy REM spełnia jeszcze swoją rolę?
- Skład Rady Etyki Mediów wybiera Konferencja Mediów Polskich, w których także nie brakuje spięć. Wystąpiła choćby Izba Wydawców Prasy, która bardzo krytycznie oceniała dotychczasową działalność. W listopadzie kończy się kadencja REM, ale czy coś się zmieni? Nie mam pojęcia.

DZIENNIKARSKIE HIPOTEZY BURZĄ SPOKÓJ SPOŁECZNY? - rozmowa z Magdaleną Bajer

 

"Dziennikarze nie powinni formułować własnych hipotez, dlatego że nie mają do tego wiedzy, nie są do tego powołani. Jak będą jakieś wyniki śledztwa, to można je oczywiście komentować" - twierdzi Magdalena Bajer, przewodnicząca Rady Etyki Mediów, w rozmowie z Grzegorzem Wierzchołowskim ("Gazeta Polska").

Chciałem zapytać, których dokładnie tekstów dotyczyło ostatnie oświadczenie Rady Etyki Mediów, potępiające "Gazetę Polską" i "Nasz Dziennik" za "rodzenie odruchów nienawiści".
Tekstów z zeszłego tygodnia, mówiących o tych rewelacjach, że ktoś tam przeżył, ktoś dzwonił.

Pani czytała te teksty czy ktoś je Pani relacjonował?
Owszem, czytałam, przeglądałam... Moi koledzy też czytali.

W którym miejscu "GP" napisała, że ktoś przeżył i dzwonił?
Napisała, że "miał dzwonić" po katastrofie.

I tej wersji przeciwstawione zostało dementi brata owego funkcjonariusza.
Tak, ale była to hipoteza, która zbulwersowała wdowę funkcjonariusza. My oceniamy stawianie takich hipotez bardzo źle. One wywołują rozmaite podejrzenia - na razie nieuzasadnione, dopóki nie ma końcowego raportu. Jak ktoś by napisał, tak jak Państwo przecież pisaliście: "To był zamach", to byłoby to nieuprawnione, to jest nieprawda. Jeśli ktoś by napisał: "To nie był zamach", to też by było nieuprawnione, bo w tej chwili nie wiadomo.

A w którym tekście "Gazeta Polska" napisała: "To był zamach"?
Na Krakowskim Przedmieściu widziałam dość dawno, na własne oczy, taki tekst wybity grubymi czcionkami w Państwa gazecie.

Było tam napisane "To był zamach - mówią niemiecki i polski ekspert".
Tylko widzi Pan, ktoś, kto szedł tamtędy, to widział tylko to... Nie ma co ukrywać, że to sugerowało taką hipotezę. Myśmy wydali wcześniej takie oświadczenie, że dziennikarze nie powinni formułować własnych hipotez, dlatego że nie mają do tego wiedzy, nie są do tego powołani. Jak będą jakieś wyniki śledztwa, to można je oczywiście komentować. Ale nie do dziennikarzy należy wprowadzanie w świadomość społeczną rozmaitych hipotez, które nie są na razie uprawnione, np. czy był zamach, czy nie, czy piloci byli winni, czy kto inny był winien, czy Rosjanie, czy Polacy... Dziennikarze powinni tylko rzetelnie informować o dotychczasowych wynikach śledztwa. Prasę czytają ludzie o różnym stopniu wykształcenia, o różnym rodzaju wyobraźni, a takie hipotezy, że ktoś przeżył, że coś się potem działo, powodują, że potem rozchodzą się rozmaite pogłoski, co naprawdę nie służy spokojowi społecznemu.

Czy w związku z tym REM uzna za "szkodliwe społecznie" teksty, które mówią, że nie było zamachu, że współodpowiedzialność za katastrofę ponoszą piloci albo że gen. Błasik naciskał na pilotów lub sam siadł za sterami?
Tak. Jeżeli takie teksty się pojawią, zanim otrzymamy ostateczne wyniki śledztwa, też uznamy to za szkodliwe.

Było już wiele takich tekstów...
Nie pamiętam takich artykułów w opiniotwórczych pismach. Może ich nie zauważyłam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
 
Czego (między innymi) nie zauważyła Magdalena Bajer?
 
"Do tej katastrofy nie mogło nie dojść"
- Jarosław Kurski, "Gazeta Wyborcza"
[...] Oto przyczyny: słabe wyszkolenie pilotów, niejasny status lotniska, spóźnienie, pośpiech, presja, stare karty lotniska, mgła, polityczne znaczenie wizyty, brak "lidera" na pokładzie, niejasny status lotu, wąwóz, determinacja, by lądować za wszelką cenę... [...] Nie było zmowy, spisku, zamachu, dobijania rannych, a mgła była prawdziwa. Nie było więc, bo nie mogło być - ani męczeństwa, ani aktu mistycznej ofiary. Nie było poległych. [...]
"Najważniejsze pytanie: dlaczego lądowali?"
-Robert Zieliński, "Dziennik"
[...] Nieprawdopodobna wydaje się hipoteza, że miał miejsce zamach. Piloci sami podjęli decyzję, że spróbują wylądować. [...]
"Smoleńskie domino"
-Wacław Radziwinowicz, "Gazeta Wyborcza"
[...] Wśród tych "kostek domina" na pewno nie znajdzie się, jak nam wmawiają, zamach, spisek Władimira Putina i Donalda Tuska. Tej irracjonalnej wersji nikt poważny nie bierze pod uwagę. [...]
"Smoleńsk 2010: 72 tomy"
-Bogdan Wróblewski, "Gazeta Wyborcza"
[...] Czy ktoś nakazał pilotowi tam lądować? Może gen. Andrzej Błasik, dowódca sił powietrznych, obecny w kabinie tupolewa do końca feralnego lotu? A może Błasik usiadł tylko na miejscu II pilota? Taką wersję zdarzeń podpowiada portal TVN24.pl. [...]
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak rzetelnie działa Rada Etyki Mediów? Poniżej fragment artykułu ze strony fakt.pl (29 września 2010 r.):
 
Kompromitacja Rada Etyki Mediów
 
Rada Etyki Mediów, która powinna stać na straży rzetelności dziennikarzy, potępiła wczoraj reportera Faktu, opierając się na... kłamliwychinformacjach

. - Nie weryfikowaliśmy tego, nigdy nie weryfikujemy - z rozbrajającą szczerością przyznała szefowa REM Magdalena Bajer (76 l.).
Powołała się namaila , którego miała dostać od burmistrza Złocieńca, rzekomo zbulwersowanego działaniem naszego dziennikarza opisującego tragiczny wypadek polskiego autokaru. – Nic do Rady nie wysyłałem – zaprzeczył od razu burmistrz.
W poniedziałek do szefowej REM zadzwonił mężczyzna, który podał się za burmistrza Złocieńca Waldemara Włodarczyka. Doniósł, że dziennikarz Faktu oszukałrodziny ofiar wypadku autobusowego pod Berlinem i podstępem, nocą wszedł do autokaru, którym ci ludzie jechali na miejsce tragedii. Miał bez pozwolenia robić im zdjęcia i namawiać do zwierzeń.
Tymczasem burmistrz z całą stanowczością zaprzecza, jakoby w ogóle z Radą się kontaktował i skarżył się na dziennikarzy.
– Nie miałem żadnych zastrzeżeń ani do pracy waszych dziennikarzy, ani żadnych innych – przyznaje Włodarczyk, który zresztą sam zorganizował dla reporterów dodatkowego busa.

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka