Wniosek o likwidację wydawcy „Rzeczpospolitej”, straszenie odebraniem koncesji Radiu Maryja, wyrzucanie z mediów publicznych wszystkich dziennikarzy, którzy przez ostatnie miesiące mieli choć odrobinę odwagi, by szukać innych niż podawane przez Rosjan przyczyn katastrofy smoleńskiej. Właśnie programy stracili Anita Gargas i Bronisław Wildstein. Do tego dochodzą śledztwa prokuratury w sprawie ujawnianych przez nas informacji (rzekomo stanowiących tajemnicę państwową).
To jednak nie koniec tego, co czeka niewielką grupkę mających odwagę pytać o Smoleńsk. Garstkę próbujących dojść prawdy ściga zdecydowanie większa banda tych, którzy każde podważanie oficjalnej wersji uważają za zbrodnię.
W czasie, kiedy „Gazeta Wyborcza” pisała po rosyjsku dziękczynne listy do przyjaciół Moskali, nasi dziennikarze wydobyli na światło dzienne i przywieźli do Polski szczątki tupolewa, będące najlepszym dowodem lekceważenia śledztwa przez władze. Dotarliśmy do wielu świadków i tajnych dokumentów mogących rzucić światło dzienne na to, co wydarzyło się 10 kwietnia.
Dzięki publikacjom „GP” i dziennikarzy z kilku innych mediów, wyklętych z całego środowiska, zmieniła się społeczna ocena śledztwa, szczególnie zachowania władz rosyjskich. W tym czasie większość z nas traciła programy w radiu i telewizji.
Dziennikarska banda, głównie z TVN i „Gazety Wyborczej”, bez żadnych dowodów lansowała kolejne wersje winy pilotów, prezydenta, a ostatnio gen. Andrzeja Błasika. Nie zważano na cierpienie, jakie zadają rodzinom wyżej wymienionych. Nie dość, że stracili najbliższych, to jeszcze musieli zmierzyć się z zupełnie bezpodstawnymi zarzutami.
Ostatnie dni to przykład już zupełnie obłędnej nagonki na „Gazetę Polską”. Jednym z pretekstów do niej był artykuł na temat okoliczności śmierci znajdujących się na pokładzie rządowego Tu-154. O tym, że nie wszyscy musieli zginąć w tym samym momencie, mówił niedawno w Rosji sam Edmund Klich.
Pamiętam, podobnie jak miliony osób, kiedy polskie telewizje podały wiadomość o trzech rannych przewiezionych do szpitala. W ślad za rosyjskimi władzami tę samą informację podały najważniejsze światowe agencje. Oficer BOR w złożonych zeznaniach w prokuraturze potwierdził fakt odjazdu trzech karetek na sygnale z lotniska. Nigdy nie twierdziliśmy, że jest to jednoznaczny dowód na to, że komuś udało się choćby o minutę przeżyć katastrofę. To nie oznacza jednak, że zamierzamy tę sprawę w imię politycznej poprawności schować. Wszyscy słyszeliśmy te informacje i mamy prawo wiedzieć, jakie było ich źródło.
Oprócz oczywistych, powszechnie znanych faktów przytoczyliśmy w tej sprawie też kilka innych informacji, co do których uprzedzaliśmy czytelników, że nie są sprawdzone i należy je zweryfikować choćby dlatego, że pochodzą z poważnych źródeł. Dziennikarz ma prawo przytoczyć taką informację, jeżeli rzetelnie pokaże czytelnikowi stopień jej wiarygodności. Kto przeczytał tekst, w którym pojawiła się sprawa rzekomego telefonu oficera BOR, wiedział, że sami uważamy tę informację za niepotwierdzoną i jest ona jedynie hipotezą do sprawdzenia. Popełniliśmy błąd, podając nazwisko tego oficera, za co serdecznie przepraszam jego żonę i osoby, które były mu bliskie.Nie pisaliśmy jednak niczego, co miałoby być nieprawdą.
Stopień manipulacji i kłamstw ze strony największych mediów jest tak silny, że Rada Etyki Mediów zamiast sprawdzić, kto co napisał, postanowiła potępić „Nasz Dziennik” za informację, która w ogóle tam się nie ukazała, i „Gazetę Polską”, przekręcając to, co napisaliśmy. To, że w REM są osoby zachowujące się jak ofiary sklepów z dopalaczami, wie chyba każdy, kto obserwuje ich działalność. Dużo większym problemem jest to, że najbardziej znani dziennikarze i organizacje dziennikarskie zajmują się zastraszaniem i zatykaniem ust ludziom mającym odwagę wyjaśniać sprawę Smoleńska.
Kłamstwo smoleńskie jest dzisiaj równie niszczące jak kiedyś kłamstwo katyńskie. Myślę jednak, że ci, którzy to robią, znajdą takie samo miejsce w ludzkiej pamięci i historii jak ci, którzy chcieli za wszelką cenę ukryć winę Rosji w Katyniu.My z tą bandą nie pójdziemy.
Tomasz Sakiewicz
REZULTAT NAGONKI FUNKCJONARIUSZY AGITPROPU
W wyniku ataku na łódzką siedzibę Prawa i Sprawiedliwości zginęła jedna osoba, druga walczy o życie. Sprawca twierdził, że chce dokonać zamachu.
Uzbrojony napastnik wtargnął przed południem do siedziby Okręgu Łódzkiego Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Sienkiewicza 61 w Łodzi.
Wiadomo już, że zastrzelony został Marek Rosiak, asystent europosła Janusza Wojciechowskiego. 39-letni asystent Jarosława Jagiełły w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Do tej pory pojawiają się sprzeczne informacje na temat całego zajścia. Podinspektor Magdalena Zielińska powiedziała dziennikarzom, że napastnik był uzbrojony w broń palną typu walther i nóż.
Zatrzymania sprawcy dokonała Straż Miejska, którą powiadomił jeden z pracowników biura PiS. Obie siedziby są zlokowalizowane bardzo blisko. Z informacji rzecznika Straży Miejskiej wynika, że na ciele Marka Rosiaka znaleziono rany po postrzale z pistoletu, a także rany kłute.
Sprawca najprawdopodobniej posłużył zarówno bronią ostrą, jak i nożem.
Na miejscu są już łódzcy policjanci. Trwa zabezpieczanie miejsca zdarzenia o charakterze kryminalnym. Wiadomo już, że sprawcą jest ponad 60-letni Ryszard C., mieszkaniec Częstochowy, który po wtargnięciu do siedziby Prawa i Sprawiedliwości krzyczał, że chce dokonać zamachu na Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ nienawidzi jego oraz całej partii. Ze względu, że Jarosława Kaczyńskiego nie było w biurze PiS sprawca oświadczył, że ukarani będą inni pracownicy łódzkiej - siedziby Prawa i Sprawiedliwości.
Dziś (wtorek, 19.10.2010) o godz. 18.00 organizowana jest manifestacja pod hasłem STOP nienawiści pod Kancelarią Premiera. Spotkajmy się pod Kancelarią Premiera w Al. Ujazdowskich na manifestacji pod hasłem STOP nienawiści.
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka