Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
2738
BLOG

Patriota

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Polityka Obserwuj notkę 36

Doświadczenie I Rzeczypospolitej uczy nas, że lepszym patriotą jest człowiek obcego pochodzenia, który kocha Polskę, niż ten, który urodził się z polskiej matki, i jest jednocześnie kanalią i zdrajcą.

Wśród wielu narodów i wspólnot zamieszkujących różne państwa ścierają się dwie koncepcje patriotyzmu – genetycznego i kulturowego. Właściwa odpowiedź na pytania, kto jest patriotą i czym jest patriotyzm, ma fundamentalne znaczenie, może bowiem ukierunkować zarówno losy poszczególnych ludzi, jak i całych formacji społecznych, narodów i państw. Każdy naród musi więc poszukać własnej definicji patriotyzmu, wypływającej z jego historii i doświadczeń. Łatwiej jest oczywiście tym, którzy zachowali ciągłość państwową i swobodnie kultywowali przez wieki rodzime tradycje. Ich patriotyzm jest darem przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Trudniej takim narodom jak Polacy, których państwo potrafiło zniknąć na półtora wieku, a narodowa kultura poddawana była stałej opresji ze strony okupantów i ościennych imperiów. Co więc jest nasze, a co nam wszczepione bez naszej zgody i sprzeczne z duszą narodu?

Między plemieniem a Rzymem

Polska tożsamość narodowa narodziła się przede wszystkim pod wpływem zetknięcia z ludami germańskimi, ale na naszej tożsamości piętno odcisnęła też religia przyjęta z Rzymu, czyli tradycja stojąca u źródła całej zachodniej kultury. To właśnie wierność Rzymowi tak bardzo oddzieliła nas od Słowian wschodnich, którzy poprzez prawosławie przejęli tradycję Bizancjum. Jednak bariera religii nie byłaby tak silna, gdyby nie wielowiekowe doświadczenie mongolskie księstwa moskiewskiego, promieniujące na cały Wschód.

Barierą kontaktów z Niemcami była przede wszystkim mowa, w wypadku Rosji była to już cała kultura. Zmieniona przez gwałt azjatycki rosyjska mentalność stała się bowiem bardziej mongolska niż słowiańska. Kim więc był piastowski Polak? Słowianinem, który z nadzieją i wiarą przyjął tradycję cesarstwa zachodniego. Który uznał silną rolę biskupa Rzymu i, co ważniejsze, zdołał połączyć tradycję demokracji plemiennej z tradycjami demokracji greckiej i rzymskiego senatu. Nic też dziwnego, że umiłowanie do sejmikowania mamy w dwójnasób.

W Rosji dążenia do demokratyzacji władzy były słabe, opierały się bowiem tylko na wspomnieniu dawnej, plemiennej demokracji. A i ta pamięć z czasem została zniszczona przez wschodnich najeźdźców. O ile więc polski szlachcic równy był w swoich wielu prerogatywach księciu, o tyle moskiewski bojar podawał możnowładcy swój grzbiet do wsiadania na konia.

Odwrotnie ma się nasz związek z Niemcami. Zarówno Polska, jak i Niemcy zaakceptowali dziedzictwo zachodniej kultury. Pozostały jednak między nami różnice plemienne, które ubrane w nowe obyczaje czyniły nas jednak innymi narodami. Mroczni bogowie germańskich plemion, postulowana przez nich bezwzględność w traktowaniu wroga, obca była dziedzictwu Słowian, ich biesiadom, za starych czasów kończącym się przyjemnie, aczkolwiek mało przyzwoicie. Z grzechów popełnianych przez naszych protoplastów wyraźniejsze są te, które służyły powiększeniu rodzaju ludzkiego niż gwałtownemu jego ograniczaniu – jak to było w wypadku Germanów.

Najstarsi gospodarze kraju

Gdyby rozwój polskiej tożsamości narodowej zakończył się na Piastach, pewnie przedstawiony opis słowiańskich zwyczajów plemiennych dobrze oddawałby stan duszy współczesnych Polaków. Tyle że ostatni Piastowie za zgodą elity narodu podjęli decyzję brzemienną w skutki polityczne oraz, co istotniejsze, na nowo modelujące naszą kulturę i tożsamość. Zawiązując unię polsko-węgierską rozpoczęliśmy proces budowania zupełnie nowego narodu – wspólnoty otwartej na inne kultury, czerpiącej garściami z najlepszych doświadczeń sąsiadów.

Jeszcze jednak przed unią polsko-węgierską do polskiej kultury przeniknął bogaty pigment niemieckich mieszczan, zakładających nam miasta, i Żydów, tworzących wprawdzie oddzielną, ale niezupełnie hermetyczną względem Polaków wspólnotę. Ten związek jest długi niemal jak cała nasza historia. Niełatwa, ale bogata przez różnorodność. Żydzi i Niemcy przybywali do kraju, w którym gościnność była podstawowym przykazaniem, do państwa, w którym panowała ciekawość i tolerancja dla innych niespotykana w Europie.

W takim stanie ducha zawarliśmy najdłużej trwającą w Europie unię dwóch całkowicie różnych narodów – Polski i Litwy. Wielkie przestrzenie tego państwa, ale też resztki tradycji bizantyjskiej Rusi Kijowskiej obecne na jego terytoriach przyczyniły się do powstania trzeciego narodu – Ukraińców. Polska etniczna była tylko mniejszą częścią wielkiej Rzeczypospolitej. Polacy nie narzucali ani swojego języka, ani też religii. Jako najstarsi gospodarze kraju czuli odpowiedzialność za kultury młodsze, scalone w jednej ojczyźnie. Z tego też powodu nie tylko inne nacje, ale i wyznania czuły się u nas dobrze. Do szwedzkiego potopu polscy katolicy żyli w symbiozie z protestantami, a i później nie działy się u nas rzeczy tak przerażające, jak w Europie Zachodniej.

Tkanina utkana z wielu kultur

Doświadczenie istnienia wielu wspólnot etnicznych w obrębie jednej wspólnoty politycznej, I Rzeczypospolitej, które trwało przez prawie pięćset lat, ukształtowało polską duszę na pokolenia. Koniec I Rzeczypospolitej – zabory – okazały się surowym testem dla polskości. Niemcy i Rosjanie niszczyli Kościół i polską mowę. Wraz z Austrią wzniecali też prymitywne emocje nacjonalistyczne. Dzielenie i wzajemne napuszczanie na siebie potomków obywateli I Rzeczypospolitej było gwarancją utrzymania Polaków w niewoli.

Rozpad państw zaborczych dał nam szansę na odbudowę starej Rzeczypospolitej. Zabrakło jednak koniecznej do tego woli. Zasiane przez ponad wiek animozje narodowe ułatwiły zepchnięcie odradzającej się Polski na tereny niezbyt odległe dziedzictwu piastowskiemu, a podczas sowieckiej okupacji wręcz Polaków w ten model siłą wpasowano. Ograniczało to możliwość oddziaływania Rzeczypospolitej na Wschód. Model państwa jednolitego etniczne nie jest więc dziedzictwem naszych przodków, lecz „dzieckiem” moskiewskich planów podboju Europy Wschodniej.

Niszczenie bogactwa kultur, które przeniknęły przez wieki do naszej tożsamości, ma ten model zakotwiczyć w świadomości kolejnych pokoleń. Nie ma nic bardziej sprzecznego z duszą naszego narodu jak nacjonalizm odrzucający tradycje I Rzeczypospolitej.Pod tą pseudoarcypolską banderą słychać rechot kremlowskich władców niszczących dorobek najpiękniejszego, bo najbogatszego kulturowo narodu Europy.

Polska jest zbudowana w duszy rodaków i z ich woli uczestnictwa we wspólnocie politycznej. Polska jest piękną panną mieniącą się kolorami wielu kultur, z której rzeczywiście najstarsza i najbliższa sercu jest ta lniana z pól Wielkopolski, Małopolski, Mazowsza. Ale polski patriota widzi jednak wszystkie jej barwy, doświadczając i ciesząc się z tego niezwykłego dziedzictwa duchowego.

 

Niniejszy tekst początkuje debatę w "GP" i "Codziennej" o polskim patriotyźmie

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (36)

Inne tematy w dziale Polityka