Od czasu, kiedy zacząłem pisać komentarz pod nazwą „Wróg ludu”, parę razy tym wrogiem stałem się naprawdę, ostatnio po
naszej naklejce dotyczącej ideologii LGBT. Celem mojej działalności było pokonywanie barier dla wolności słowa. A te zapory
budowali już po upadku komuny – oprócz polityków, grup biznesu – przede wszystkim funkcjonariusze politycznej poprawności.
Nie można było pewnych rzeczy mówić, bo łamało się tabu, i za to groziło całkowite wykluczenie. Zakazane było mówienie
o agentach, i to w jakimkolwiek środowisku. Po tragedii smoleńskiej zabroniono podważania ustaleń rosyjskich w tej sprawie. Ja
i wielu moich kolegów z tego powodu było usuwanych z mediów publicznych. Najsilniejsza jednak cenzura dotyczy ideologii
LGBT. Szerzący ją posuwają się do obrażania ludzi wierzących i rażącej dyskryminacji tych, którzy się z nimi nie zgadzają.
Sami nie pozwalają na jakąkolwiek krytykę. Gorzej, twierdzą, że nie ma żadnej ideologii, więc nie wolno jej krytykować, bo to
dyskryminacja homoseksualistów. To absurdalne i zupełnie bezczelne oszustwo jest głoszone 24 godziny na dobę przez
„Gazetę Wyborczą”, TVN itp. Oczywiście ideologia istnieje i jest przez aktywistów LGBT oficjalnie opisana. Jednym z jej
teoretyków w Polsce jest prof. Hartman.
Nie ma żadnej mniejszości LGBT, bo nie można być naraz gejem i lesbijką itd. Jest zespół zasad opisujący przynależność do tej grupy.
W związku z tym wielu homoseksualistów nie chce mieć z tym nic wspólnego, a ideologię głoszą często osoby heteroseksualne
o radykalnie lewicowych poglądach. Moja cierpliwość skończyła się po wyrzuceniu z pracy człowieka za to, że cytował Pismo Święte.
Poprzednia naklejka była więc naszym protestem przeciwko cenzurze. Sama stała się obiektem wściekłych zabiegów cenzorów.
Nowa naklejka to przypomnienie Polakom o naszej godności i honorze. Nie trzeba być wierzącym, by czcić Maryję Królową
Polski. Za Królową obrali ją sobie nasi przodkowie. Towarzyszyła nam w chwilach zwycięstw i upadku. Jest znakiem sprzeciwu
wobec zła, szczególnie tego zła opisanego w Ewangelii. Wedle Kościoła Maryja została nam dana jako szczególna pomoc
w walce ze „złym duchem”. I pewnie dlatego Jej wizerunek podlega szczególnym szyderstwom opętanych nową ideologią.
Tu już chodzi nie tylko o naszą wiarę. Tu chodzi o to, czy Polacy potrafią zachować się w sytuacji obrażania swoich świętych
symboli. Narody, które tego nie potrafiły, ginęły. Ginęły, bo traciły spoiwo swojej wspólnoty. Ta walka jest więc czymś więcej niż
tylko upomnieniem się o prawa chrześcijan. Chodzi o trwanie naszego narodu.
Tekst pochodzi z najnowszego Tygodnika "Gazeta Polska" nr 35 data 28.08.2019