Przy każdych wyborach media traktowane są jak magiczna różdżka, która może dać dodatkowe
kilkaset tysięcy, a może kilka milionów głosów. Prawda jest dużo bardziej skomplikowana i
trzeba zrozumieć, jakie są zalety i ograniczenia środków masowego przekazu. Po pierwsze, co
one mogą naprawdę: niemal nie znam przypadków, by media ukształtowały poglądy polityczne,
religijne czy filozoficzne. Są one bowiem wyrabiane przez rodzinę, szkołę, Kościół i inne
wspólnoty. Człowiek buduje swój światopogląd pod wpływem autorytetów, z którymi ma realny
kontakt. Tym opiniotwórcą może być zarówno pojedyncza osoba, jak i mała grupa. Media są tu
najwyżej źródłem potwierdzenia lub rozwoju poglądów. Rzadko sięgamy do mediów, które nie
odpowiadają myśleniu naszych autorytetów. Zatem nawet gdyby środki masowego przekazu
miały wpływ na ludzi o innych poglądach, to nie docierają do nich, ale wpływ mają naprawdę
ograniczony.
Po drugie, trudno jest zmierzyć realną siłę mediów: na portalach badamy odsłony, liczbę wejść
użytkowników, w telewizji oglądalność, w prasie czytelnictwo i sprzedawalność, wszędzie –
cytowalność. Warto zwrócić uwagę na jeden tylko parametr: zasięgi. Czyli ile osób skorzysta z
danego medium w określonej jednostce czasu. Najlepiej przez miesiąc (kwestia pamięci).
I tak samo należy badać cytowalność: ile osób słyszało lub widziało dany cytat w mediach.
Chodzi o to, że powiedzenie dziesięć razy tego samego nawet na różne sposoby jednej osobie
niewiele daje. Ale przekazanie tej samej informacji dziesięciu osobom daje znacznie więcej. W
swoich mediach skoncentrowałem się właśnie na budowaniu zasięgów. Nie zawsze jest to
doceniane, lecz tylko to jest skuteczne.
Media mogą oddziaływać na osoby o zbliżonych poglądach i niezdecydowane. Stąd na przykład
ogromna skuteczność „Gazety Polskiej” w mobilizowaniu prawicowego elektoratu i
utrzymywaniu jedności obozu Dobrej Zmiany. Niemal każda próba wolty wewnętrznej czy ataku
z zewnątrz zaczynała się od napaści na nasze środowisko. A czy jesteśmy w stanie przekonać
tych, którzy głosują na SLD czy PO? Pewnie nie, ale na to szans nie ma, jeżeli ci ludzie nie
zmienią poglądów pod wpływem własnej rodziny czy przyjaciół. Kluby „Gazety Polskiej” w tej
kampanii odegrały bardzo ważną rolę. Wydrukowaliśmy w sumie 2,5 miliona egzemplarzy
dodatków do „GP”, z czego przynajmniej 80 procent trafiło do wyborców. Zostały zorganizowane
setki spotkań i koncertów, rozdane setki tysięcy ulotek. Nie każdą pracę da się opisać, ale za
cały Wasz wkład wszystkim Wam bardzo dziękuję.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 43; data: 23.10.2019.