Wczorajszy dzień obfitował w wiele interesujących, politycznych wydarzeń. Sytuacja dotycząca Trybunału Konstytucyjnego jeszcze się nie rozstrzygnęła, więc skupię się na dwóch kwestiach.
Po pierwsze - premier Beata Szydło wraz z ministrami Elżbietą Rafalską oraz Henrykiem Kowalczykiem zaprezentowała mapę drogową programu 500+. Wszystkim osobom krytycznie patrzącym na ten pomysł trzeba wyraźnie powiedzieć: głównym celem programu 500+ nie jest zwiększenie dzietności, tylko wsparcie polskich rodzin, aby wychodziły z systemu pomocy społecznej. Z kwoty 500 zł netto skorzysta ok. 3,7 mln dzieci. Najbardziej odczują to rodziny wielodzietne, które często zmagają się z problemami finansowymi. Problem biurokracji zostanie maksymalnie zminimalizowany, rodziny ubiegające się o świadczenie od drugiego dziecka nie będą musiały składać żadnych zaświadczeń o dochodach.
Po drugie - minister zdrowia Konstany Radziwiłł zapowiedział koniec finansowania rządowego programu in vitro, który będzie kontynuowany tylko do połowy przyszłego roku. Od momentu istnienia tego programu urodziło się ok. 3,5 tys dzieci. Jeśli przeliczymy kwotę wydawaną na refundację z budżetu, to widać, iż (przepraszam za sformułowanie) "wytworzenie" jednego dziecka kosztuje 40-50 tys. zł, a więc jest to metoda niezwykle kosztowna.
Cała opozycja, łącznie z niewidzialną w sejmie lewicą, grzmi z wściekłością. Ich zdaniem zamiast dawać 500 zł na narodzone, żyjące bardzo skromnie dzieci, lepiej przeznaczyć duże pieniądze na in vitro, które przypominam nie leczy bezpłodności. Nie znam przypadku, w którym po zapłodnieniu in vitro, para mogła spłodzić następne dziecko w sposób naturalny. Tak więc oczywiste jest, że in vitro nie jest w stanie niepłodności wyleczyć. Budżet nie jest z gumy, rząd musi wyznaczać priorytety i decydować na co wydać pieniądze, a co może poczekać. Moim zdaniem słusznie jednym z priorytetów jest świadczenie (nie zasiłek!) na dzieci do 18 roku życia. Rząd w pierwszej kolejności musi zadbać o swoich najmłodszych obywateli.
Niedopuszczalne są słowa pisarza Wojciecha Kuczoka, który powiedział, że "PiS do nieuków dotarł najkrótszą drogą - obiecując po pięć stów miesięcznie na nową flaszkę w nagrodę za osiągnięcia prokreacyjne." Te słowa współgrają z pytaniem dziennikarza TVN podczas konferencji prasowej premier Szydło. Ów dziennikarz zapytał, czy rząd będzie pilnował jak rodzice wydają 500 zł, gdyż możliwe że wydadzą pieniądze na alkohol. Ta sytuacja dobitnie pokazuje, jak w pewnych mediach traktowani są Polacy. Wydaje im się, że matka żyjąca poniżej progu 800 zł, po otrzymaniu 500 zł świadczenia wyda je na alkohol. Tak ohydnego pomówienia nie spodziewałem się nawet ze strony TVN. Te osoby nie są w stanie zrozumieć, że w Polsce żyją rodziny, dla których 500 zł to bardzo duża kwota. Tysiące złotych wydawane na ośmiorniczki i wina w restauracji za nasze pieniądze nie bulwersowały Pana dziennikarza z TVN.
Nie bagatelizuję problemu niepłodności, ale w skali kraju są (mówiąc brutalnie) ważniejsze kwestie do rozwiązania. Istotne jest również to, co dla przyszłych rodziców jest ważniejsze: urodzenie dziecka, czy jego wychowanie. Jeżeli to drugie, zachęcam do odwiedzin któregoś z domów dziecka, gdzie tysiące samotnych dzieci czeka, aż ktoś zechce je pokochać, adoptować i wychować.
A teraz #HejtStart
Inne tematy w dziale Polityka