lendos lendos
39
BLOG

Prawo do naturalnej głupoty

lendos lendos Polityka Obserwuj notkę 3

W odpowiedzi na wpis na blogu niejakiej J. Senyszyn.

W Kraju nad Wisłą występuje dotkliwy brak tzw. autorytetów a bez nich nie działa jedna z metod psychomanipulacji społecznej. Aby ten brak, doskwierający polskim elitkom życia politycznego, w jakiś sposób uzupełnić, na wysokości zadania stają usłużne merdia. Lansują one przeciętniaków na intelektualnych tytanów, podobnie jak kreują beztalencia na gwiazdy muzyki, za przeproszeniem, pop. Jedną z osób pretendujących do miana narodowych wyroczni, nie użyję tutaj okreśnia mędrca Europy, bo to zarezerwowane jest dla jednego takiego ładowacza wózków akumulatorowych, jest pewna nobliwa pani profesor z Gdańska. Ciekawe, że od dawna nic dobrego z Gdańska nie przyszło. Najpierw elektryk – lewa noga, teraz wnuczek – leniuszek i do tego wszystkiego Joanna Senyszyn – profesorrrrrrrrrrrrrrr!

Jak zrobić z siebie autorytet moralny? Bardzo prosto. Wystarczy znać kogo trzeba, publicznie prezentować ślepy, bezmyślny i zoologiczny antyklerykalizm oraz założyć sobie bloga, który będzie promowany na jakimś dużym portalu internetowym. Wszystkie te warunki spełnia z nadwyżką pani Senyszyn, profesor(ka) nomen omen. Pani profesor usiadła w środku nocy do klawiaturki swojego komputerka i z mozołem wystukała tekścik „PRAWO NATRUALNEGO MERCA”. Diabli wiedzą co to jest merc naturalny ale mniejsza o to, nie jestem profesorem, w dodatku z Gdańska, mogę nie wiedzieć. Tekst rozpoczyna się szerokim rzygnięciem na, jak mniemam wszystkich biskupów, którzy „zawsze” kierowali się „wlasnym interesem”. Nie pytam, ile życiorysów biskupów, przestudiowała w swoim życiu pani Senyszyn, zapewne wszystkie, bądź co bądź jest profesorem. Potem pani, nie zapominajmy o tym, profesor, wylicza co ją boli. Jak każdego pospolitego antyklerykała, boli ją prawo do ochrony życia poczętego, Konkordat i tzw. kasa, co to do Kościoła płynie z budżetu coraz szerszym strumieniem. Być może pani profesor częściej chodzi do kościoła niż ja, i zauważyła ten strumień kasy, mnie się to jakoś nie udało. Pewnie będąc profesorką, jest bardziej spostrzegawcza. Po krótkim wstępie, przystępuje do analizy uroków „doktyny” prawa naturalnego,  które płyną niby wprost z „braku jasności terminologicznej i jakiejkolwiek innej”. Pni profesor Senyszyn nie rozwija dalej tematu, bo klepie w klawiaturkę ex cathedra. Po tym, nieudolnie, próbuje dokonywać egzegezy biblijnej, przez co wobec braku przygotowania merytorycznego, grzęźnie na manowcach biologiczno – filozoficznych. Tutaj rada dla pani Senyszyn, nie jest pani nawet licencjatem Biblicum, więc niech się pani nie bierze za egzegezę Pisma Świętego, po co się kompromitować publicznie? Dalej następuje dalszy ciąg rzygania na Kościół w Polsce (pewnie Katolicki, bo mowa była o kardynale Dziwiszu). Znowu zdarta płyta o prawie pięści, o wymuszaniu danin i haraczaczów i jeszcze bardziej zdarta o „kasie z budżetu”. Dostaje się nawet formule „Bóg zapłać”. Dalej, pani profesorka wyłuszcza, o co jej tak naprawdę chodzi. O co? O in vitro, które to, jak sama niepatrznie przyznaje, naturalne nie jest. W jednym szeregu z in vitro, stawia pani Senyszyn, profesor, syntetyczne leki, operacje i przeszczepy, szkoda, że nie dodała jeszcze zabijania dzieci nienarodzonych. Wg pani Senyszyn, biskupi krytykują tylko to, z czego sami nie korzystają, a korzystają wg niej, z tysięcy nienaturalnych rzeczy. Poproszę w tym miejscu od pani profesor Senyszyn, o pełną listę tych tysięcy nienaturalnych rzeczy, z których rzekomo korzystają biskupi. Kto wie, może kiedyś zostanę biskupem, będę wtedy wiedział z czego korzystać i nie będę się musiał pytać innych biskupów? Dla pani profesor, Senyszyn, a co!, naturalne jest mieszkanie w jaskini i głód. Tu pytanie do pani profesor Senyszyn, jak odbiera pani telewizor w tej jaskini?, i kiedy ostatni raz była pani głodna? Nienaturalne są dla pani profesor Senyszyn, a podobno kochane przez „hierarchów” (na pewno przez hierarchów partii poskomunistycznej w Polsce, tu jest racja) merce (co to jest ten cholerny merc???), „wypasione pałace” (co to znaczy wypasiony pałac?, wypasiony na trawie, czy na kiszonce, a może kukurydzy?) i brzuszyska (a ile fałd tłuszczu, na swoim brzuszysku ma szanowna pani profesor Senyszyn?).

Z pierwszej lepszej panienki, której słoń na ucho nadepnął, divy operowej nie da się zrobić, tak samo z pani profesor Senyszyn, autorytetu.

lendos
O mnie lendos

Cenię sobie szczerych ludzi i prawdziwych przyjaciół. Lubię włoską kuchnię, szwajcarskie sery, polskie ogórki kiszone oraz czarny humor. Jestem miłośnikiem muzyki klasycznej, głosu Barbary Hendricks, oraz motocyklistą. Jestem wierzącym Chrześcijaninem wyznania rzymskokatolickiego a przy tym poszukującym sceptykiem. Zamieszkuję na stałe w Szwajcarii - mojej drugiej ojczyźnie z wyboru. Piszę (chwilowo do szuflady) mini powieści. Udzielam się społecznie. Czasem coś opublikuję w prasie polonijnej. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka