Armia i marynarka wojenna Szwecji tropią rosyjski okręt podwodny, który ponoć zauważono kilkadziesiąt kilometrów od stolicy. Moskwa - zgodnie ze znaną z czasów tragedii okrętu "Kursk" tradycją - zapewnia, że jej łodzi w tym rejonie nie ma - donosi Gazeta Wyborcza.
W. Radziwinowicz relacjonuje: Wojskowi szwedzcy bardzo powściągliwie dzielą się z mediami informacjami na temat incydentu. Natomiast gazety sztokholmskie twierdzą, że pierwszy sygnał o niezidentyfikowanej jednostce przyszedł od prywatnej osoby, najprawdopodobniej rybaka, który miał w czwartek zauważyć łódź w rejonie Archipelagu Sztokholmskiego.
Potem według gazety "Svenska Dagbladet" szwedzkie służby nasłuchu radiowego wychwyciły sygnał rozmowy prowadzonej z tego regionu w języku rosyjskim na częstotliwości wykorzystywanej przez Rosję w sytuacjach alarmowych.
Zainteresowanych sensacyjnym wydarzeniem zachęcam do lektury kryminału szwedzkiego pisarza Henninga Mankella pt. "Niespokojny człowiek" [Den orolige mannen, 2009].
Ciekawostką jest opinia o autorze, że jego powieści uprzedzają rozmaite wydarzenia polityczne ...
... nigdy nie wiesz, kto jest po drugiej stronie.
GW: okręt podwodny u wybrzeży Szwecji pochodzi z Holandii
Inne tematy w dziale Polityka