Płk Kukliński działał przeciwko komunizmowi, idei groźniejszej w mordowaniu od Trynkiewicza, idei zabierającej wolność, i, jeszcze dodatkowo, walczył z okupacją czy półokupacją Polski przez Rosję, i to przez Rosję bolszewicką, dalece bardziej niebezpieczną i nieludzką od carskiej. Wszyscy niemal automatycznie, odruchowo powinni więc szanować go i mieć za bohatera. Tymczasem jest sporo ludzi, i to nie tylko Polaków aparatczyków Rosji, lecz także tzw zwykłych ludzi, którzy wybrzydzają, że tak, ale, że zdrajca itd. Jak to jest mozliwe? Jest to tak możliwe, że miliony nas służyło w Ludowym Wojsku Polskim - wiedząc, że jest sowieckie, chodziło na pochody 1 maja, jak niewolnicy defilując przed pierwszym sekretarzem partii - naznaczonym w Moskwie itd. Byliśmy jako naród w stanie kolaboracji i półniewolnictwa i nie chcemy się do tego przyznać. To nawet normalne, że w takich (bolszewickich) warunkach tak żyliśmy, ale nie jest miło żyć ze świadomością, iż tak żyliśmy. A czcząc Kuklińskiego jako bohatera, tym samym przyznajemy się. Jeśli on bohater, to my pólkolaboranci. Jeśli on zdrajca, to my dzielne ludzie, filary społeczeństwa. Nie oznacza to, że oskarżam każdego tzw szarego człowieka, który nie chciał, ale musiał żyć w czymś rodzaju pólkolaboracji, że jego wina jest równa z winą Bieruta czy Jaruzelskiego albo kata z UB. W ogóle nie oskarżam czy raczej - nie czepiam się nikogo. Ale osobiście do winy poczuwam się.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura