travis85 travis85
894
BLOG

PiS będzie mieć koalicjanta?

travis85 travis85 Polityka Obserwuj notkę 17

 

Dzieje się właściwie tak jak od dawna podejrzewałem, że dziać się będzie.

Nie wiem czy to przemyślane działanie ze strony polityków PiSu czy spontaniczne zmiany, które po prostu zachodzą, ale czuję że dobrze się dzieje.

Kiedy tylko pojawiły się pierwsze "zawieszenia" i "wyrzucenia" z PiSu (mam tu na myśli panią Jakubiak jako "zawieszoną" i pana Migalskiego jako "wyrzuconego"... zacząłem podjerzewać, że to nie tyle spontaniczne i nerwowe roszady, co przemyślana taktyka.

Do tego cały czas spekulowano nad niepewnym statusem Kluzik-Rostkowskiej i Poncyljusza.

No i stało się...

moim zdaniem na naszych oczach powstaje właśnie grunt pod nową partię, która ma być autentyczną alternatywą dla Platformy Obywatelskiej.

Daje to partii Kaczyńskiego paradoksalnie większą swobodę działania.

Jednak aby taka nowa partia mogła powstać potrzeba przede wszystkim pieniędzy oraz stworzenia realnego potencjału zaufania... osadzenia idei i planów, zaprojektowania programu, który stopniowo będzie prezentowany opinii publicznej.

Nie jestem pewien czy to co się teraz dzieje w PiSie to przygotowania do kampanii wyborczej w 2011 roku czy może w 2015. Zakładam, że rok 2015 to murowany sukces PiSu lub partii, która jak już napisałem tworzy się na naszych oczach, ale dlaczego nie miałoby zależeć Kaczyńskiemu na wygranej za rok?

Oczywiście, że mu zależy, ale wie doskonale, że nawet jakby teraz zwyciężył, dostając np. o kilka procent więcej niż PO (przy obecnej ilości wchodzących do sejmu partii) nic by mu to nie dało.

W 2005 roku PiS miało 26% poparcia zaś PO 24%.

Stosunkowo dwudziesto kilku procentowe poparcie wystarczało do wygranej z uwagi na większą liczbę wchodzących do sejmu ugrupowań, bo głosy się rozkładały na więcej frakcji.

Na to aby PiS zdobyło poparcie ok. 50% w obecnej sytuacji nie ma szans. Masy czerpią wiedzę o polityce wyłacznie z komercyjnych mediów głownego nurtu, a jak wiadomo TE media prowadzą ANTYkampanię wobec PiSu dodatkowo "przyjaźniąc" się pięknie z obecnym rządem.

Trzeba więc to poparcie zdobyć razem z inną partią. Tak właśnie mogą rozumować politycy PiSu.

Nie licząc Platformy... zarówno SLD jak i PSL to partie establishmentowe - (esencja 3. RP), z którymi Kaczyński na pewno nie chce tworzyć żadnej koalicji, bo skończyłaby się ona tak samo jak koalicja z Samoobroną i LPR (o ile w ogóle koalicja PiSu z Lewicą czy Ludowcami nie jest czymś na tyle niemożliwym, że wypadałoby o tym po prostu nie mówić, aby nie tracić czasu).

Dlatego nawet nie wspominam o czymś takim jak koalicja POPiS... bo po co?

Nie wiadomo czy wypada też mówić o obecności Polskiego Stronnictwa Ludowego w nowym sejmie... bo 5% poparcia jakie muszą uzyskać Ludowcy może znajdować się poza ich elekcyjnymi możliwościami.

Prawo i Sprawiedliwość w dalszym ciągu ma największe szanse na zdobycie władzy. Myślę, że nie ma co wierzyć w to, że SLD stanie się za rok lub za pięć lat partią mogącą powalczyć o zwycięstwo. Oni swoimi dawnymi rządami, podejściem do spraw państwowych i "skutecznością" wdrażania swoich idei w życie uniemożliwili sobie wygrywalność na długie lata. Poza tym Sojusz to nadal partia postkomunistyczna, chociaż jak obserwujemy od jakiegoś czasu dzieli ona swoje poparcie ludzi "dawnej władzy" z Platformą Obywatelską. 

Gdybanie na temat koalicji Tuska z Napieralskim jest dość zabawne. Łatwo się o tym deliberuje, a ja przypuszczam, że jakby przyszło co do czego to oby dwa te obozy weszłyby ze sobą w ostry konflikt podczas wspólnego rządzenia. I mimo, że są to partie - ikony 3. RP (stanowiące niemal samo jądro establishmentu) to jednak sporo je różni.

Brak zdolności koalicyjnej PiSu odbierany jest jako jego wada... wymieniana zresztą na jednym oddechu razem z wieloma innymi wadami tego ugrupowania. W moim odczuciu jednak na dzień dzisiejszy owy brak zdolności do koalcji jest zaletą PiSu, bo ja bym nie chciał, żeby partia Kaczyńskiego wchodziła w jakiekolwiek koalicje z establishmentem przez co musiałaby rezygnować z wielu proponowanych w programie rozwiązań.

No więc skoro PiS koalicjanta nie ma... należy poczekać aż mieć będzie... stąd pomysł o wykluczeniu środowiska liberalnego z szeregów Prawa i Sprawiedliwości.

Media oczywiście całą tę sytuację demonizują... bo jakże by inaczej.

Rozmaici publicyści czy dziennikarze znowu mogą skrytykować prezesa, a to wszak już od dobrych kilku lat jest w najwyższej cenie!

Mało kto o ile w ogóle ktoś próbuje spojrzeć na to co się dzieje w pozytywnym świetle.

Prawdopodobnie powstaje kolejna partia i jeśli tworzyć ją będą postpisowcy, których poglądy polityczne, poglądy na 3. RP w jej obecnym kształcie są dość klarowne to chyba bardzo dobrze.

Choć dla obecnych elit władzy i im przychylnych to chyba nie jest najszczęsliwsze rozwiązanie.

Ale obecną sytuację krytykują nawet dziennikarze do tej pory uznawani za przychylnych wobec PiSu lub po prostu patrzących na tę partię normalnie, bez rozmaitych fiksacji o rzekomym faszyzmie jaki szerzy i to mnie dziwi najbardziej.

Apeluję o nieco więcej wyobraźni i pozytywnego myślenia.

Zakłada się, że najlepszym rozwiązaniem dla PiSu byłoby dopuszczenie do głosu pisowskich liberałow i powrócenie do retoryki z kampanii.

Szczerze wątpie czy i w takiej sytuacji PiS mogło zdobyć poparcie umożliwiające rządzenie.

Kaczyński musiałby praktycznie przestać mówić o Smoleńsku, Macierewicz zakończyć pracę komisji ds. badania przyczyn katastrofy rządowego samolotu, bo w obrębie jednej partii nie dałoby się prowadzić dwóch tak bardzo skrajnie różnych narracji.

A ja wychodzę z założenia, że sprawa Smoleńska, jej gorliwe monitorowanie, wykazywanie nieścisłości, zaniedbań i stawianie zarzutów o moralną i polityczną odpowiedzialność są sprawą honoru, obrony polskiej racji stanu i w żadnym wypadku nie mogą zostać te działania zaniechane. Nawet w celu podwyższenia słupków z poparciem. To kwestia oczywista i Kaczyński to doskonale wie, bo jeśli uda się w tym kraju rzetelnie wyjaśnić Smoleńsk to uda się już zrobić niemal wszystko. Katastrofa smoleńska i jej wyjaśnienie to absolutny priorytet i swoista alegoria stanu państwa.

PiS stawia sobie dzisiaj za zadanie podnoszenie sprzeciwu wobec tego co się wyrabia w sprawie Smoleńska i na co rząd daje przyzwolenie oraz promowanie swojej wizji rozwoju kraju w myśl koncepcji zrównoważonego rozwoju, bedącego w opozycji do modelu dyfuzyjno-polaryzacyjnego jaki prezentuje Platforma, a to wszystko w w zgodzie i w ramach ochrony wartości narodowo-patriotycznych.

Nowa partia, stworzona z postpisowców zajmie się zapewne tym drugim zadaniem, czyli merytoryczną rywalizacją z Platformą konfrontując ideę zrównoważonego rozwoju z modelem dyfuzyjno-polaryzacyjnym oraz wytykać niespełnione obietnice, niekompetencje obecnego rządu. Znając liberalną część PiSu, będą to robić w sposób o wiele bardziej skuteczny, bo i nie będą obciążeni tak negatywnym ładunkiem emocji i oskarżeń jakim PiS był jest i będzie bombardowany.

Tak czy inaczej Kaczyński i jego najbliźsi wspólpracownicy bedą mogli pozostać wierni swoim przekonaniom i działać jak dotychzas, czyli za przeproszeniem walić prawdę, mówić jak jest i kto jest za co odpowiedzialny... a partia postpisowców przystąpi do pijarowskiej gry, w jaką od dawna gra Tusk i ta cała jego marketingowa schetyna. Na co dzień Polacy nie mają ani czasu, ani ochoty, żeby dogłebnie badać scenę polityczną - ale poglądy polityczne chce mieć każdy... szkoda tylko, że tak duża grupa ludzi buduje te swoje "poglądy" w oparciu o zdeformowane i zmanipulowane Fakty czy publicystykę Gazety Wyborczej.

No ale skoro, żeby przekonać Polaków do swoich racji trzeba uprawiać solidny marketing i sprzedawać swoje idee, cele, programy jak dezodorant, proszek do prania czy pralkę to trudno.

Świadczy to raczej o ignorancji mas i jej intelektualnej kondycji.

Kaczyński kurczowo się trzyma tego, żeby nie iść tą drogą i nie sprzedawać swoich idei i pomysłow na Polskę w ten sposób. Ja mu się nie dziwię... z drugiej zaś strony dobrze by jednak było, żeby  PiS mogło znowu tworzyć rząd i wpływać na sprawy państwa, tak więc myślę, że jeśli ma mu w tym pomóc Kluzik-Rostkowska, Jakubiak i Poncyljusz to tylko się z tego cieszyć. Mam nadzieję, że któraś z tych partii: PiS lub konserwatywno-liberalni postpisowcy wygra wkońcu wybory i stworzy silną i opartą o uzgodniony program koalicję.

Proszę też zwrócić uwagę, że nowa partia stworzona przez w/w postpisowców nigdy nie będzie atakowała Kaczyńskiego w tak okrutny sposób  jak to robią politycy PO czy SLD. Pokaże to także społeczeństwu, że z PiSem można się w wielu kwestiach nie zgadzać, ale zachować wobec niego szacunek i mimo wszystko współpracować na wielu frontach.

Kluzik-Rostkowska, Jakubiak, Pocyljusz to osoby wzbudzające sympatię i zaufanie. Mają naprawdę spore szanse, żeby odebrać wielu wyborców Platformy, którzy zawiedzeni ich niespełnionymi obietnicami zdecydują się nową formację polityczną. PO straci część elektoratu, podobnie jak SLD a PiS utrzyma mniej więcej tyle wyborców ile miał w 2005 roku.

Wśród elektoratu Kaczyńskiego są różni ludzie -  wbrew pozorom to bardzo różnorodna grupa, która 4 lipca pokazała, że stanowi aż 47% głosujących. Myślę, że twardy elektorat zagłosuje na PiS a Ci, którzy z rozmaitych względów poparli Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, choć niekoniecznie głosowaliby na PiS, tym razem oddadzą głos na nową postpisowską partię. 

I skoro na chwilę obecną Prawo i Sprawiedliwość nie ma szans na zdobycie pełnej, swobodnej władzy to potrzebuje koalicjanta - myślę, że partia Joanny Kluzik-Rostkowskiej byłaby najlepszym koalicjantem z możliwych.

Jeśli do najbliższych wyborów nie pojawi się nowa partia, będąca odzwierciedleniem ogólnopolskich preferencji politycznych (czyli konserwatywno-liberalnych) to PO nie straci ani procenta poparcia.

Jak pokazało życie, ani kryzys, ani afera hazardowa, ani powodzie, ani Smoleńsk, ani podwyżka VATu nie sprawiły, że PO mogła się poczuć zagrożona - wręcz przeciwnie - dzisiaj to chyba najbardziej arogancka i pewna siebie siła polityczna w 3. RP.

Tego jak to się wszystko potoczy się dalej nie możemy być pewni.

Mój dzisiejszy wpis to zwykła spekulacja, oparta o pewne przypuszczenia.

Nie wiem czy chciałbym takiego scenariusza. Nie wiem już w końcu jak byłoby lepiej... czy żeby PiS powróciło do łagodnej, komromisowej retoryki czy żeby powstała nowa partia.

To zależy od zbyt wielu czynników, których wektor wypadkowy jest raczej nie do przewidzenia w formie, która by nas mogła zadowolić i odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości.

Wiem natomiast jedno. Trzeba patrzeć na politykę z nadzieją i myśleć pozytywnie.

I jeśli ktoś stoi twardo za Kaczyńskim to niech nadal go popiera zamiast krytykować...

a jeśli ktoś zgadza się z podejściem "wykluczonych" dzisiaj z PiSu analogicznie do zdania wyżej - niech ich popiera zamiast krytykować.

Głos oddany albo na Kaczyńskiego, albo na ewentualną nową postpisowską partię to w gruncie rzeczy głos oddany na przyszły polski rząd, który będzie na tyle różnorodny, że powinien reprezentować głosy ponad połowy Polaków.

travis85
O mnie travis85

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka