travis85 travis85
2815
BLOG

"Rzeczpospolita" się kompromituje...

travis85 travis85 Polityka Obserwuj notkę 90

zamieszczając tego typu teksty, jak Pawła Lisickiego - (aż trudno uwierzyć) jej redaktora naczelnego.

Ja wiem, że w Rzepie można przeczytać rozmaite artykuły, komentarze, poznać przeróżne opinie. Skoro od czasu do czasu nawet taki Waldemar Kuczyński coś tam skrobnie od siebie to już chyba każdy może.

Niemniej ostatni tekst Lisickiego przeraził mnie i to nie na żarty.

No ale na tę chwilę dosyć ode mnie... oceńcie proszę sami:

 

Dwie opowieści o Polsce

Jak to możliwe, pytam, że tylu ludzi w Polsce wciąż wierzy, że katastrofa smoleńska to był zamach. Świadomie ukartowane, na chłodno i planowo przygotowane zabójstwo.

Czas mija, śledztwo trwa, komisje działają, dowodów brak. Ba, ośmielę się powiedzieć, wiem, że ściągnę na siebie gromy, oskarżenia o zaprzaństwo, zdradę, strachliwość, służalczość i wszelkie możliwe inne występki, nie ma na to nawet poszlak. Więc jak to jest? Czyżby tak to miało już pozostać, że kto raz w spisek i zbrodnię uwierzył, to przy swej wierze na wieki wieków amen pozostanie?

Pisałem wcześniej o kilku tego przyczynach. Najważniejsza to ból, niemożność pogodzenia się z okrucieństwem losu. Tkwiąca w ludziach chęć umieszczania tego co absurdalne w granicach rozumu. Niespożyta i nienasycona gotowość poszukiwania sensu i nadawania znaczenia. No i, być może, zwykła skłonność do upiększania: czyż śmierć w zamachu, śmierć poległych nie jest jakby lepsza i wyższa niż taka sobie zwykła, straszna, katastrofalna śmierć?

Po przeczytaniu rozmów oficerów nadzorujących lot prezydenckiego tupolewa, które opublikował „Wprost”, pomyślałem, że jeden jest jeszcze powód, dla którego wiara w zamach znajduje tylu wyznawców. Chodzi o coś, co uczenie można nazwać dysonansem poznawczym, wywołanym przez zderzenie dwóch nieprzystających do siebie, całkowicie odmiennych obrazów polskiej państwowości.

Obraz pierwszy jest jasny, krzepiący. Pojawia się w dużych gazetach i popularnych telewizjach. Polska to niemal regionalne mocarstwo, państwo, które swych obywateli napawa dumą. Ma silną armię, wypełnia sojusznicze zobowiązania. Jest członkiem NATO i UE. Gdy się ją o to prosi, wysyła do najodleglejszych miejsc świata oddziały wyszkolonych żołnierzy. Ma sprawny wywiad, kontrwywiad, służby takie i siakie, podsłuchy, nasłuchy, odsłuchy, speców, ekspertów, znawców, analityków. To państwo, z którym trzeba się liczyć i o którego względy należy zabiegać.

Obraz drugi, jaki jawi się przed oczami po Smoleńsku, jest zupełnie inny. Mroczny, rozpaczliwy. Polska to państwo, w którym nic nie działa jak należy. Którego prezydent podróżuje nie wiadomo w jakim charakterze, nie wiadomo jak chroniony, nie wiadomo jak zabezpieczony. Jego służby są żałośnie niesprawne i niemrawe. Szef BOR nie umie wyjaśnić, co robili jego podwładni i czy coś robili na lotnisku. Premier zwołuje międzyresortowy zespół, który ma pomagać w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy, tyle że nie sposób stwierdzić, czy kiedykolwiek w ogóle się zebrał. Przedstawiciel tego państwa miota się w mediach, przy okazji promując swoją książkę. A 20 minut po tragedii oficerowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo samolotu leniwie starają się ustalić, czy Witebsk jest na Białorusi, bo do Briańska (Brańska?) mapa nie sięga.

Czy można się dziwić, że ze zderzenia tych obrazów wzajemnie się wykluczających rodzi się opowieść o spisku?

 

źródło: blog.rp.pl/lisicki/2010/11/05/dwie-opowiesci-o-polsce/

 

Czy dziennikarz może się bardziej skompromitować?

Zapewne może... mógłbym podać dziesiątki przykładów.

Ale czy redaktorowi naczelnemu wypada coś takiego napisać?

Z jednej strony niech będzie wolność słowa i pisanie tego co się myśli... ale kiedy podchodzi się do tak poważnej sprawy jak Smoleńsk z taką ignorancją to powinna się zapalić w głowie czerwona lampka.

Jak dla mnie pan redaktor naczelny pokazał jak bardzo jest nierzetelny i niekompetentny.

Naprawdę ciężko uwierzyć, że mógł napisać coś takiego.

Tutaj nawet nie chodzi o to, że wyklucza kategorycznie zamach jako przyczynę katastrofy.

Kompromitacja polega na zaporpnowanym przez niego zestawieniu: zwykły wypadek (racjonalne podejście) - ewentualny zamach (oszołomostwo).

Szkoda, wielka szkoda, że p. Lisicki nie raczy brać pod uwagę wielu okoliczności i faktów.

Nie wiem czy redaktor naczelny nie wie, że może warto byłoby wspomnieć o tym, że śledztwo zostało oddane rosyjskim służbom specjalnym będącymi praktycznie prawnym kontynuatorem sowieckich oddziałów. Warto byłoby napiac, że to Rosjanie mieli wyłączny dostęp do miejsca tragedii, następnie w skandaliczny sposób przetransportowali wrak a pole rozbicia się samolotu zaorano pozostawiając w ziemi szczątki ofiar oraz elementy tupolewa. Warto byłoby napisać o braku protokołów sekcji zwłok... zaplombowanych trumnach, półrocznym rdzewieniu samolotu pod gołym niebem, braku dostępu do oryginałów czarnych skrzynek.

Polska prokuratura nie przesłuchała nawet kontrolerów lotu, nie zna parametrów lotniska Siewiernyj z 10 kwietnia. I tak dalej można wymieniać jeszcze bardzo długo.

Na to wszystko p. Lisicki nie zwrócił uwagi. Zupełnie tak, jakby takie argumenty nie mogły w sposób (póki co) hipotetyczny przekonywać do tego, że zamach to jedna z ewentualnych przyczyn.

Oburzyło mnie kiedy napisał, że już tyle czasu mineło i nie ma żadnych dowodów na zamach, a taka duża grupa ludzi nadal w niego bezzasadnie wierzy. Zupełnie tak jakby do tej pory śledztwo przebiegało transparentnie.

Tekst Lisickiego nie nadaje się właściwie do żadnej polemiki lub trzeba by z nim polemizować kwestinując niemal każde stwierdzenie.

Proszę zajrzeć do źródła i przejrzeć komentarze do artykułu.

Internauci nie zostawiają na naczelnym suchej nitki. Nie dziwię im się.

Nie da się też ukryć, że spora część czytelników jest zwyczajnie zniesmaczona takim podejściem do sprawy.

Reasumując można jeszcze napisać tak jeden z komentatorów: BYŁA SOBIE RZEPA!

travis85
O mnie travis85

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka