trescharchi trescharchi
697
BLOG

Silny cios w szwabski nos.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 6

Jak wyżej - wedle lewicowej wykładni prawa, stosowanej przez sądy Niepodległej Rzeczypospolitej, już samym tytułem popełniam zbrodnię podżegania do nienawiści na tle narodowościowym.
Kajam się zatem przed wszystkimi nadwiślańskimi Morozowami, gotowymi słać donosy do niezależnych (niezależnie od niczego umorzono np. aferę Długonosego Pinokia, który nie wiedział co podpisuje) Prokuratur - Niemców zasadniczo lubię (z wyjątkami) i do niczego nie podżegam, chociaż gdybym miał córkę, nazwałbym ją Cedynia. A syna Grunwald.
Oto Opolszczyzna - kraina własnego (wyrąbanego wbrew prawom ludzkim i boskim) województwa, kraina dwujęzykowych nazw miejscowości na tablicach wjazdowych, kraina gdzie mniejszość niemiecka ma się nadzwyczaj dobrze i regularnie dostarcza do Parlamentu swoich przedstawicieli.
Tamtejsza mniejszość niemiecka chce specjalnej uchwały w tamtejszym sejmiku odnośnie tzw. tragedii górnośląskiej z 1945 r. Tragedia miała polegać na tym, że dziesiątki tysięcy uczciwych, dobrych Niemców, którzy jak jeden mąż sądzili, że ich żydowscy sąsiedzi wyjechali do pracy na Wschód było prześladowanych przez komunistyczną bezpiekę i Armię Czerwoną.
Sejmik stanął przed niełatwym dylematem, bo trudno o cokolwiek obwiniać wyzwolicieli - obecna linia dyplomatyczna z moskiewskim bratem jest nastawiona na zasypywanie przeszłości grubą warstwą gruntu (o wiele grubszą, niż niefachowo przykryte zwłoki w Katyniu) i skupienie się na przyszłości.
Trudno też wracać do grzeszków bezpieczniackich świń - raz, że wielu moralnych (słowo dość nieadekwatne) spadkobierców żyje i działa do dzisiaj, dwa, że rozległby się lament posądzający samorządowców o nieudolne inkwizytorstwo a la IPN.
Sprawa rodziła się zatem w bólach, rządząca sejmikiem koalicja z godną podziwu maestrią starała się temat rozmywać i przeciągać. Aż Niemcy stracili cierpliwość i zaczęli grozić. Ale przy tym strzelili sobie w stopę, ruszając z roszczeniami o jeden most za daleko.
Pozwolę sobie zacytować Herr Norberta Rascha - obergruppen..hm..szefa tamtejszych struktur Mniejszości: "Ale jeśli mamy dojść do porozumienia, to chcemy debatować o naszej treści uchwały. Albo będzie w całości zachowana, albo nie będzie rozmów. Nie godzimy się na relatywizowanie tych wydarzeń, nie godzimy się na te wstępy o pakcie Ribbentrop-Mołotow, o wywoływaniu przez Niemcy wojny. Chcemy wrócić do sedna sprawy, do pomordowanych, gwałconych, ciemiężonych przez Armię Czerwoną i służbę bezpieczeństwa cywilnych mieszkańców naszego regionu".
Ja, ja, Herr Rasch. Bo wyzwoliciele z Azji przybyli tu nieproszeni. Bo bezpiekę powołałby rząd II Rzeczypospolitej. A "te wstępy" to rzeczywiście - błahostka. Liczą się wasze krzywdy, wasze uciemiężenie, waszych cywilów - bo naturalnym jest, że każdy uciekający przed Kacapami żołnierz niegdyś niezwyciężonego Wehrmachtu pozostawał w mundurze do końca. Nie możemy "relatywizować" historii i skupiać się na pomniejszych problemach. Wszak wojny nie wywołali Niemcy, tylko Hitler - Austriak w dodatku. I grupa hitlerowców - niewiadomego pochodzenia.
Dać Panu w pysk to mało, Herr Rasch. Z drugiej strony - szkoda ręki. Może się nie domyć.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka