Temat może z gatunku śmieszno-strasznych, ale jednak poważny. Mężczyzna blisko trzydziestoletni, bezrobotny i żonaty z bezrobotną żoną, za to mający już w dorobku małe dzieci zapuścił wici w Internecie celem sprzedaży własnej nerki. O ile orientuję się w "cenniku", za nerkę można dostać niemało, a człowiek może po takim zabiegu jako - tako funkcjonować. Pewną okolicznością łagodzącą taki krok jest fakt, że facet nie chciał zebrać kilkunastu tysięcy złotych na wykup baterii jaboli, jeno istotnie pomóc swojej rodzinie w życiu codziennym. Kto wie, za tyle pieniędzy można nawet rozkręcić swój własny biznesik, skoro w Urzędzie Pracy dofinansowania nie dostał.
Miał jednak pecha; zapuszczając sieciowe wici nadział się na ogólnopolską akcję policji (niestety kryptonimu nie zdołałem ustalić) - stróże prawa przeszukują zasoby Internetu w poszukiwaniu nielegalnego handlu narządami. Artykuł 43 tak zwanej "ustawy transplantacyjnej" głosi, że ktokolwiek poza uprawnionymi podmiotami poszukuje (lub oferuje) płatnego zbycia organu podlega wachlarzowi kar z rokiem więzienia włącznie. Niefortunnego sprzedawcę własnej nerki w mig namierzono i niebawem kilku funkcjonariuszy złożyło mu niezapowiedzianą, a mało przyjemną wizytę. Grozi mu, a jakże, rok więzienia - cóż, przynajmniej będzie "w komplecie", będzie miał co jeść i pić, a i ciepłego łóżka nie zabraknie. Gorzej z żoną i dziećmi, ale sukces policji pozostaje sukcesem.
Nie piszę tego bynajmniej dlatego, żeby znęcać się nad mundurowymi; są obligowani przepisami prawa i muszą je egzekwować. Zastanawia mnie tylko granica wolności jednostki w Polsce. Toniemy w oceanie górnolotnych słów o wolności, niepodległości, liberaliźmie. Jest kilka razy lepiej niż w zamordystycznym PRL-u. A jednak, jak na przekór - człowiek, który podejmuje decyzję (mniejsza o jej przyczyny - nie wiem, czy jest niewykształcony, czy nie ma znajomości, czy nie ma szczęścia, czy jest nieporadny życiowo) o samym sobie jest traktowany jak przestępca. Wiadomo, że w jakiś sposób usiłuje sobie zaszkodzić, ale nie planuje popełnić samobójstwa ani skrzywdzić osób postronnych. Jedna z komentujących opisujący całą sprawę artykuł słusznie zauważyła, że wychodząc z takiego założenia, palenie papierosów (jako działanie na szkodę własnego organizmu) też powinno być zakazane i z całą surowością zwalczane przez wymiar sprawiedliwości. No tak, ale papierosy można obłożyć akcyzą - organów raczej nie. Podobnie rzecz ma się z nieszczęśnikami próbującymi popełnić samobójstwo - jest to zamiar zbrodni o wiele cięższej gatunkowo (bo terminalnej) niż wycięcie sobie nerki. Niedoszły, uratowany samobójca jest jednak otaczany pełną opieką terapeutyczną, nawet kiedy zapowiada recydywę.
Policjanci starają się całą sprawę argumentować również tym, że anonse "organowe" są zazwyczaj cennym źródłem informacji dla przeróżnych szemranych "biznesmenów" operujących w podziemiu medycznym. To rozsądne tłumaczenie, bo nie sposób wykluczyć sytuacji, że ów desperat trafiłby w końcu na kogoś, kto i owszem, nerkę by zabrał, ale płacić nie zamierzał. Ale to tylko założenie - na razie mamy szkopuł tego typu, że Państwo zakazuje obywatelowi zrobienia czegoś z własnym organizmem. I to nie na zasadzie odwoływania się do kanonu moralno-światopoglądowego, ale przy użyciu groźnego, ociężałego i "mielącego" uczciwe charaktery wymiaru sprawiedliwości. Biedny facet też zostanie pewnie "przemielony", do więzienia raczej nie pójdzie, ale ciągnący się za nim proces z pewnością zdobycia pracy nie ułatwi.
Nikogo broń Boże do oddawania organów nie namawiam; rzecz to z pewnością niebezpieczna dla organizmu i niepewna finansowo, biorąc pod uwagę kaliber ludzi którzy się tym w Naszym Kraju zajmują. Jednak cała głęboko mnie zasmuciła, całkiem poważnie; Państwo zabrania człowiekowi prawa do decydowania o samym sobie. Nie chcę tu zbaczać na tematy eutanazji czy aborcji, bo to nie taki ciężar gatunkowy tej sprawy, a emocje o wiele większe. Ten bezrobotny - jakkolwiek to zabrzmi - wybrał "uczciwy" sposób na zarobienie pieniędzy mających poprawić byt jego rodzinie. Nic nie ukradł, nikogo nie planował skrzywdzić. Jest człowiekiem dorosłym i zadecydował sam o sobie. Za to będzie teraz targany po sądach i w jakiś sposób ukarany. Zrozumiałbym może wysłanie go do psychologa czy terapeuty, którzy wytłumaczyliby mu negatywne konsekwencje takich desperackich kroków. Wysyłania przed oblicze Temidy - nie rozumiem.
Nie wydaje mi się to być komfortową sytuacją. I nie wydaje mi się, że jesteśmy w Polsce całkowicie wolnymi ludźmi, skoro nie możemy decydować sami o sobie.
Inne tematy w dziale Polityka