trescharchi trescharchi
3907
BLOG

Faszyzm Nasz powszedni.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 47

Zadziwia, niepokoi a przede wszystkim powoduje pewien niesmak powszechne szermowanie słowem "faszyzm" odmienianym przez wszystkie przypadki w Polsce. Uczono mnie wprawdzie, że ów "faszyzm" to termin bardziej włoski niż niemiecki (nazizm), ale tak się już w Kraju utarło - najszybciej i najprościej obrazić swojego oponenta posądzeniem o bycie "faszystą" właśnie. Przy czym wówczas w tzw. niedopowiedzeniu pozostaje wizja germańskich hord maszerujących w podkutych buciorach po skąpanym w krwi warszawskim bruku; proszę wybaczyć łzawą poetykę, ale starałem się wpisać w konwencję "darcia szat". Stąd właśnie ten niesmak - w Polsce, tak boleśnie doświadczonej przez II wojnę światową rzucanie oskarżeniami o "faszyzm" musi boleć w dwójnasób. Tak samo, jak boli widok swastyk i dwóch błyskawic rysowanych na murach przez głupią gównażerię. Wciąż żyją ludzie pamiętający grozę niemieckiej okupacji i rozumiejący ten termin nieco inaczej niż dzisiejsi "łowcy" domniemanych "faszystów". Nie szanując przeciwnika politycznego, nie szanujemy jednocześnie ich doświadczeń.

Swobodne operowanie tym epitetem prędko go osłabiło; nikt specjalnej wagi do ważenia swych słów nie przykłada, stąd nie ma praktycznie tygodnia wolnego od jakiegoś "faszysty" odkrytego w życiu publicznym. Bezpośrednim asumptem do tej notki jest zachowanie pana Andrzeja Golimonta, radnego SLD (tegoż samego SLD, który na pierwszomajowych pochodach chadza w towarzystwie sierpów i młotów) - który to stołeczny radny skwitował projekt "pomnika światła" przed Pałacem Prezydenckim właśnie oskarżeniem jego pomysłodawców o kopiowanie rozwiązań faszystowskich. No tak, Albert Speer był - w swojej genialnej wizji - prekursorem gry świateł na masową skalę. Przeprowadziłem wyrywkową kwerendę w zasobach Internetu, niestety nie znalazłem słów radnego Golimonta posądzających Amerykanów (dwa światła w miejscu po WTC) o taki sam faszyzm i wzorowanie się na rozwiązaniach hitlerowskich. Być może przeoczyłem takie posądzenie, a być może punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Jeśli komuś nie podoba się projekt "pomnika światła" - jego sprawa. Mało tego, będąc stołecznym radnym istotnie można się na ten temat wypowiadać krytycznie, bo przecież rzecz dotyczy przestrzeni miejskiej Warszawy. Ale nie uśmiecha mi się fakt, że osoba publiczna krytykuje rzecz słowami : "...taki projekt doskonale znamy, był wysoko oceniany przez Fuhrera III Rzeszy (...) różnice są niewielkie...". To już trochę wymyka się pojęciu konstruktywnej krytyki, to już niesie w sobie konkretny przekaz, zrównujący - w oczach opinii publicznej - pomysłodawców z owymi "faszystami". Wypowiedź żenująca, ale symptomatyczna; wielu oponentów PiS-u i prawicy jako takiej swobodnie wykorzystuje ten epitet bez głębszego zastanowienia się, na czym ten domniemany "faszyzm" Kaczyńskiego i jego kompanionów miałby polegać. Oczywiście dwunastoletnie rządy Hitlera pozostawiły sporą bazę źródłową do formułowania przeróżnych oskarżeń, ale na dobrą sprawę taką etykietę można by podciągnąć pod każde działanie każdej partii i każdej osoby publicznej w Polsce.

Smuci mnie również postawa profesora Nałęcza; z historyka, którego dorobek naukowy szanuję, stał się politycznym harcownikiem, gotowym służyć swojemu panu przebogatą wiedzą historyczną dostosowaną pod konkretne okoliczności. Stąd totalna krytyka hasła "Obudź się Polsko" - cóż, zawracanie głowy i czepianie się szczegółów, a przy tym jakże wygodne odnalezienie ostatniego brakującego puzzla do układanki pod tytułem "Jarosław Kaczyński w brunatnym mundurze". Panu profesorowi uprzejmie przypominam, że - cokolwiek by nie sądził o ludziach mających demonstrować za pieć dni - gro z tych ludzi to właśnie ci, którzy na własnej skórze przekonali się o "faszystowskim" porządku świata. Bardzo brzydki cios poniżej pasa - jakich pełno w schodzącej na psy Polskiej debacie publicznej.

Rzecz jasna wierzyć w opamiętanie tych "łowców faszystów" jest niezwykle trudno. Co więcej, ten stan ducha - sukcesywnie umacniany przez "Wyborczą" wydaje się rozprzestrzeniać. Przykład odwołanej "kryształowej nocy wyprzedaży" w łódzkiej Manufakturze jest przykładem pierwszym z brzegu. Są po prostu ludzie, którym się wszystko ze wszystkim kojarzy - i biada tym, którym nie kojarzy się wraz z nimi. Podobnie jak środowisko stowarzyszenia "Nigdy Więcej" - niegdyś bardzo cenione i sprawne obecnie z uporem godnym wyśmiewanego w "postępowych" mediach Ryszarda Nowaka (walczącego z sektami) też widzi hydrę "faszyzmu" na każdym rogu.

Przyjęło się - to dobry obyczaj - nie używać w przestrzeni publicznej oskarżeń nawiązujących do Holocaustu, w ramach szacunku pomordowanym przez Niemców ludziom. Ale "faszyzm" czy "nazizm" nie mordował tylko Żydów - mordował i Niemców, i Polaków, i Cyganów, i wiele innych narodowości. Im też należałoby się nieco szacunku - choćby właśnie przez powstrzymanie się od oskarżeń o "faszyzm" wobec każdego, do kogo ma się jakieś pretensje. To tylko kwestia szacunku, i niczego więcej. No i może dobrego wychowania, bo jak jest z wiedzą historyczną Naszych polityków, to nikomu przypominać nie trzeba.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Polityka