trescharchi trescharchi
2920
BLOG

Wszyscy dzisiaj coś przegraliśmy.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 81

Naprawdę, smutny to dzień. Chciałoby się po prostu wyciąć go z życiorysu, sprawić, by październik liczył tyle dni co luty, i żebyśmy już przeszli do spokojnej, cichej zadumy nad grobami najbliższych. Żebyśmy pamiętali o rodzinach ofiar z 10 kwietnia, którzy chodząc do swoich bliskich nie mają stuprocentowej pewności - przynajmniej nie wszyscy - że leży tam ich ukochana osoba. Dzisiaj - na dwa dni przed 1 listopada - najsmutniejszy policzek otrzymała rodzina pana prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, człowieka niezwykle dla Polski zasłużonego. Człowieka chowanego z wielką pompą w świątyni Opatrzności Bożej, jak się okazało - chowano tam kogoś innego. To najsmutniejsza wiadomość tego przykrego dnia. Niektórzy mnie tu trochę znają i ufam, że mają co do mnie taką pewność - o tak, ten facet nie domaga się czyjejś głowy bez powodu. Dzisiaj trochę odstąpię od tego zwyczaju, bowiem w "Teleexpressie" wypowiadał się winny całego makabrycznego zamieszania ze zwłokami (zwłokami Prezydenta Rzeczypospolitej!) - Jacek Najder, Polski dyplomata który pomylił ciało prezydenta przy identyfikacji. Podpis pod jego obliczem głosił "ambasador Polski przy NATO". Nie chodzi o polowanie na czarownice, ale zabrakło mi tam słówka "były". I czegoś więcej niż przeprosiny.

Kolejny smutek to "Rzeczpospoilta". Gazeta, którą kupuję od kiedy wyrosłem z lat szczenięcych i zacząłem szukać w prasie czegoś więcej niż zdjęcia piłkarzy. Gazeta, którą - mimo zamieszania z właścicielami, mimo zmieniających się redaktorów - zawsze uważałem za coś fajniejszego, bardziej wiarygodnego niż "Wyborcza" i wszystkie inne dzienniki. Głównie z powodu świetnego działu prawnego i gospodarczego - tu pełen szacunek, do dziś się to przyjemnie czyta. Ale dzisiaj "Rzepa" straciła bardzo wiele; wierzę, że cała sprawa prędko się wyjaśni i redaktor Gmyz, którego pióro nader ceniłem i cenię, udowodni swoje racje. Tylko nie jestem specjalnym optymistą, bo tłumaczenia redakcji brzmią bardzo...bardzo dziwnie. Na pewno dzisiejszy dzień będzie wypominany "Rzepie" przez wiele miesięcy, już teraz próbuje się ją etykietować jako pismo dla "pisiorów" i spłyca się dorobek całej załogi dziennikarskiej do poziomu tabloidu. Szkoda, jak mniemam - nie tak powinno to wyglądać.

Innym smutkiem napawa mnie portal "Niezależna.pl"; wiem, że wzbudza on masę emocji. Wiem, ilu ludzi zaangażowanych w wyjaśnienie prawdy o Smoleńsku (prawd tych jest dużo, ale Prawda może być tylko jedna i kiedyś ją poznamy, jestem przekonany) pisze na tym portalu, ale od rana pojawiały się tam - idąc tropem "wrzutki" Cezarego Gmyza bardzo mocne słowa. O mordzie, o zabójstwach, o zamachu. Słowa, które bez jednoznacznych dowodów nigdy nie powinny padać w środowisku mieniącym się jako niezależne i szukające owej Prawdy. Jeśli chcecie przyjmować taką czarno-białą narrację, to wasza sprawa; ale nie zapominajcie o ludziach, którzy są w tym wszystkim najważniejsi. O rodzinach ofiar, dla których dzisiejszy dzień jest też wyjątkowo smutny.

Wreszcie coś, co podkreśla wielu blogerów; Jarosław Kaczyński - jestem w stanie zrozumieć jego determinację w wyjaśnieniu całej sprawy i chylę czoła przed jego stratą - nie zaczekał na konferencję prokuratury. Wyszedł przed szereg, oznajmiając wszystko autorytarnie, niejako przekreślając całe dobre wrażenie, jakie robił PiS na wyborcach niezdecydowanych w ciągu ostatniego miesiąca. Tak jak niegdyś tyle czasu zajęło namówienie elektoratu "obojętnego", że PiS jest partią mającą konkretny program, tak dzisiaj - co smutne - wszystko zostało przekreślone. Polityka jest trudną grą, grą pozorów i grą masek; kto nie potrafi utrzymać ciężaru swojej maski, ten łatwo daje się sprowokować. Dalibóg nie wiem, i liczę, że ktoś z sympatyków Jarosława Kaczyńskiego i jego formacji mi to wyjaśni : dlaczegóż nie czekano na słowa prokuratorów? Przecież, gdyby rzecz się potwierdziła, racja i tak byłaby po stronie PiS. W takich delikatnych sprawach to nie są wyścigi na oświadczenia i gniewne pomrukiwania, nie ma potrzeby schodzić do poziomu atakującego od bladego świtu Palikota - swoją drogą hipokryty do kwadratu, który dopiero po dwóch latach dostrzegł potrzebę powołania komisji międzynarodowej.

Czy ktoś wygrał? Nie, raczej nie. Niektórzy widzą zwycięzcę dzisiejszego dnia w Donaldzie Tusku; osobiście wątpię, by na takim polu - polu zaznaczonym tragedią smoleńską - można bawić się w dumę zwycięzców. Nie, Donald Tusk też przegrał, bo chociaż udało mu się obronić - zwłaszcza przed własnym zaniepokojonym elektoratem - maskę "męża stanu" (brzmi to jak kiepski dowcip i tym w istocie jest), to całą nauczką z dzisiejszego dnia, morałem, który obyśmy wyciągnęli jest to, że w normalnym, zdrowym Państwie śledztwa w takich sprawach wyglądają zupełnie inaczej. Nie rodzą tylu pytań i tylu wątpliwości, nie wspominając o tym, że w normalnym, zdrowym Państwie tego typu sytuacje - mówię o Smoleńsku - nie miałyby prawa się zdarzyć. Jeśli ktoś z szanownych Czytelników wyciągnie jako asa z rękawa zabójstwo Kennedy'ego i całą skandaliczną pracę komisji Warrena - uchylę czoła przed dobrą pamięcią, ale odpowiem tak: myślałem, że tamte czasy już bezpowrotnie minęły. Okazuje się jednak, że nie.

Smutny to dzień, szkoda, że się zdarzył. Obyśmy potrafili w tym natłoku wielkich, złych słów ("zdrada", "hańba", "nie ma miejsca dla Kaczyńskiego w Naszym Państwie", "mord" etc.) odnaleźć prawdziwy sens. I obyśmy potrafili rozwiązać smoleńską zagadkę. Raz a dobrze - i wyciągnąć ewentualne konsekwencje. Nie ukrywam, że komisja międzynarodowa mogłaby w tym pomóc, bo im dłużej przyglądam się wojnie Polsko-Polskiej, tym bardziej przypominam sobie bon-mot hrabiego Wielopolskiego: "Dla Polaków można zrobić wszystko - z Polakami nic".

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (81)

Inne tematy w dziale Polityka