trescharchi trescharchi
1496
BLOG

Poseł Roman Kosecki i jego zasady.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 25

Wybory w PZPN-ie już za Nami; mimo wyboru powszechnie "akceptowanego" pana Bońka na stadionach dalej rozbrzmiewa nieśmiertelna pieśń o tym, co trzeba robić ze związkiem. Wiadomo - przed nowymi władzami piłkarskimi masa roboty, a zapracowanie na dobre imię może potrwać miesiącami, jeśli nie latami. Najlepiej byłoby być może zastosować "rebranding", o czym nowo wybrany prezes przebąkiwał w nieoficjalnych rozmowach; pal licho długoletnią tradycję nazwy, jeśli - tu znów cytat z klasyków piłkarskich - możemy "zmienić szyld i pojechać dalej". Wybory już za Nami, a pan Boniek zachował się niejako po "amerykańsku", czyli podał rękę swojemu głównemu konkurentowi i zaproponował mu fotel wiceprezesa. Całkiem zresztą słusznie, bo pan poseł Roman Kosecki ma duże doświadczenie w szkoleniu młodzieży, a skoro właśnie za to ma odpowiadać w nowych władzach związku - dlaczegóż by nie. Tyle tylko, że ponieważ pan poseł jest posłem, zaczynają się pewne schody.

Oczywiście wiceprezes to nie to samo co prezes; taka wykładnia może wytłumaczyć pana Koseckiego, który wprawdzie zarzekał się przed wyborami, że w razie wyboru na stolec najwyższy natychmiast zrezygnuje z posłowania (tu ciekawostka - czy jego wyborcy wybierali go dla pracy w Parlamencie, czy dla realizowania swoich osobistych pragnień?), ale w przypadku wiceprezesury nie jest to już takie pewne. Pan wiceprezes na razie milczy, dzieli swój czas między PZPN i Sejm, pensja na konto płynie, diety przeróżne takoż, uprawnienia do darmowego podróżowania podobnie, biura poselskie trzymają się dobrze. Jak wspominałem - co innego znaczą obietnice prezesa, co innego znaczą obietnice wiceprezesa.

Dwaj posłowie PiS - panowie Mastalerek i Wipler - złożyli wniosek do pani marszałek Kopacz, w którym to domagają się wygaszenia mandatu pana posła/wiceprezesa. Motywują to tym, że dwóch takich funkcji łączyć podobno nie wolno, co ciekawe zaś - pewne wątpliwości ma nawet sama Kancelaria Sejmu, a w Biurze Analiz Sejmowych jest już prośba o opinię na ten temat. Według posłów rozchodzi się o jeden z artykułów ustawy, który głosi, że posłowie nie mogą prowadzić działalności gospodarczej (czy to na własny rachunek, czy wspólnie z innymi osobami) z wykorzystaniem mienia państwowego czy komunalnego. Jak wskazują wnioskodawcy (a o czym przemyśliwała pewnie i Kancelaria Sejmu) PZPN skwapliwie korzysta z możliwości prowadzenia działalności gospodarczej - choćby na stadionach, które przecież są Państwowe.

Swoimi wątpliwościami z dziennikarzami dzieli się również konstytucjonalista, pan profesor Winczorek - według niego, sprawie należy się przyjrzeć z uwagą. Mamy zatem zupełnie nie związany ze sobą żadnymi więzami front - PiS (zapewne atakuje Koseckiego na prawach opozycji), Kancelaria Sejmu (zapewne atakuje Koseckiego z powodów formalnych), czy ów zasłużony pan profesor. Na wszelkie tego typu zapytania i poszukiwania gotową odpowiedź ma - a jakże - pan poseł Andrzej Halicki, kolega partyjny pana Koseckiego. Jego zdaniem to po prostu "bzdura", a gdyby pan Kosecki stracił mandat, to wszyscy parlamentarzyści musieliby być politykami zawodowymi. A może własnie tędy droga, może właśnie lepiej przykładaliby się do pracy (i skupiali tylko na niej!) mając świadomość, że żadnego "miękkiego lądowania" w razie obsuwy nie będzie?

Zaś tak naprawdę - mimo uruchomienia całej machiny prawnej, mimo marnowania papieru, czasu i energii ludzi - rozchodzi się po prostu o pewne elementarne zasady i elementarną przyzwoitość. Przyzwoitość, której - mam nieodparte wrażenie - panu posłowi Koseckiemu po prostu zabrakło. Jestem w stanie zrozumieć jego sojusz z najgorszego sortu betonem pezetpeenowskim w czasie wyborów (cel uświęca środki), trochę mniej jestem w stanie zrozumieć, dlaczego jego kolega - pan poseł Kucharski - poświęca masę czasu na zabieganie o poparcie dlań (pan poseł Kucharski też ma przecież obowiązki w Sejmie), ale nie jestem w stanie zrozumieć braku przyzwoitości i pewnego takiego machnięcia ręką na własnych wyborców. Okay, wybraliście mnie, ale ja w sumie chciałem tak naprawdę przezimować do wyborów w PZPN. Gdybym został prezesem, no to wiadomo, czasu brak, więc mandat składam. Nieśmiało przypominam panu posłowi, że wiceprezes - zwłaszcza ten do spraw szkolenia - też ma masę obowiązków rozsianych po całej Polsce, o wizytach zagranicznych nie wspominając. Jak zamierza pan to pogodzić z pracą parlamentarzysty i zachować doskonałą jakość wykonywanych obu prac - trudno powiedzieć, doby pan nie rozciągnie.

Jest już pierwszy dowód na to, że pan poseł/wiceprezes Kosecki odczuwa początki nawału pracy. Nie znalazł nawet minuty wolnego czasu, by porozmawiać z dziennikarzami o wątpliwościach moralno-prawnych dotyczących jego podwójnego etatu. Ot, zabiegany człowiek.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka