trescharchi trescharchi
2849
BLOG

Premierze Tusk, ratuj Śląsk!

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 45

 

Powiecie, że pan premier Donald Tusk w tym wypadku „nic nie może”? Ano, może – skoro był w piątek w Białymstoku i opowiedział zaskoczonym działaczom PO, że jeśli tamtejsi radni (z jego partii – przypominam) zagłosują za naliczaniem podatku według nowej ustawy śmieciowej, to pokażą, iż bardziej liczy się dla nich budżet miasta, nie mieszkańcy, a w ogóle, cała metoda jest „oderwana od życia”. Zapomniał tylko wspomnieć, że za ów bubel prawny, jakim jest nowa ustawa, odpowiada jego rząd i to jego koledzy partyjni podnosili w Parlamencie ręce za przyjęciem ustawy, ale nic to; najważniejsze, że pan premier zaczyna zdawać sobie sprawę, że wraz ze swoim towarzystwem tworzy prawo absolutnie „oderwane od życia”. Skoro więc pan premier Tusk jest w stanie jedno mówić w Warszawie, a w „terenie” całkowicie temu zaprzeczać i kopać dołki pod pomysłami własnego rządu, to może zająć się – w stylu piarowskiego szeryfa, tak, jak lubi – problemami na Górnym Śląsku.

Bo to, co tutaj wyrabiają lokalni działacze PO, woła o pomstę do nieba. Absurdy i nieudolności w zarządzaniu materią województwa można mnożyć w nieskończoność: zaczynając od samej góry. Marszałek województwa, pan Adam Matusiewicz, pracuje równo do 15.30 i ani chwili dłużej, bo ma w domu małe dziecko i jest nader „prorodzinny”. Dlatego też na przeróżnych spotkaniach na najwyższym szczeblu przedstawiciele mało „ruchliwego” marszałka płoną ze wstydu, gdy muszą rozmawiać jak równy z równym z innymi „mobilnymi”, a urażonymi niższą rangą delegacji marszałkami. Wicemarszałkiem województwa (z wyjątkowo nieudanej „łapanki”, bo nikt inny nie zechciał) jest pani Przydryga – Gajewska, z nader bogatym doświadczeniem samorządowym; z zawodu jest bowiem aktorką teatralną grającą spektakle na umowę – zlecenie i autorką bajek dla dzieci. Całości fachowej wierchuszki dopełnia pan doktor Gorzelik, skonfliktowany z całą resztą urzędu i najbardziej przejmujący się kolorem krzesełek na budowanym Stadionie Śląskim tudzież pisaniem (jako wicemarszałek odpowiedzialny za kulturę na Śląsku!) prostackich tekstów obrażających Polaków na Facebooku.

Województwo Śląskie – wedle budżetu na 2013 rok – będzie legitymowało się długiem rzędu pół miliarda złotych; w dodatku podczas posiedzenia komisji budżetu żaden z sejmikowych radnych PO nie poparł poprawek przynoszących regionowi pewne oszczędności. Województwo w tym momencie jest na granicy wydolności kredytowej; w ramach „racjonalizacji kosztów” zaczęto zamykać biblioteki pedagogiczne, wszystkie zaś wolne środki ładowane są w budowę nikomu w gruncie rzeczy niepotrzebnego (po Euro) Stadionu Śląskiego; obiektu źle zaprojektowanego, nie będącego – nawet po wybudowaniu – żadną realną alternatywą dla istniejących już aren. Pan marszałek Matusiewicz jest przy tym człowiekiem dość obłudnym i bezczelnym, bowiem zabierając Gliwicom unijną dotację na budowę hali sportowej tłumaczył, że taki obiekt jest na Śląsku zupełnie niepotrzebny, a przecież chodzi o to, żeby „wykorzystać dobrze każdą złotówkę”. Wieść gminna niesie, że po prostu trzeba było utrzeć nosa panu prezydentowi Gliwic który niegdyś ośmielił się odejść z PO; podobne kłopoty z dotacjami mogą teraz czekać – o czym się już głośno mówi – Bytom, gdzie mieszkańcy byli na tyle niegrzeczni, że odwołali w referendum prezydenta z partii pana marszałka. Odwołany pan prezydent Koj (między innymi za likwidację szkół w mieście) został oczywiście natychmiast przytulony w urzędzie marszałkowskim jako…ekspert do spraw edukacji; gdy dziennikarze poczęli pytać o jego pensję i zakres obowiązków, zostali zbyci frazesami.

Z jednej strony pan marszałek Matusiewicz likwiduje biblioteki, szukając „każdej złotówki”, z drugiej w obecnym budżecie zapisano niemal 300 tysięcy złotych na promocję herbu i znaku graficznego województwa (gdzie? jak?); same tylko puchary wręczane przez marszałka przy różnych okazjach będą Ślązaków kosztować około 35 tysięcy złotych na rok. Koledzy partyjni marszałka z PO tłumaczą jednak, że „…puchar fundowany przez marszałka nie może być przecież wielkości kieliszka do wódki…”. Mało tego – sami radni wojewódzcy z PO przyznają, że brnięcie w budowę dachu na Stadionie Śląskim (przedłużająca się inwestycja będzie kosztowała kolejne 80 milionów złotych) to poroniony pomysł, no ale skoro „…powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B…”. Już w roku 2014 sama obsługa zadłużenia województwa będzie kosztowała 100 milionów złotych; zdaniem opozycyjnych radnych marszałek szuka oszczędności wszędzie tam, gdzie nie powinien, a z drugiej strony – obecnie na Stadionie Śląskim jest 28 etatów (dyrektor Stadionu jest nominatem politycznym potrzebnym katowickiej PO do utrzymania większości w radzie miejskiej) a na przyszły rok planuje się powiększenie etatów do 44…słodką tajemnicą marszałka pozostaje, do czego potrzebnych jest niemal 50 ludzi na etatach urzędniczych pośrodku wielkiego placu niekończącej się budowy. Zresztą – pozostając jeszcze przy Stadionie – w 2013 roku energia elektryczna na nieistniejącym, nieczynnym obiekcie będzie kosztowała budżet województwa niemal milion złotych; całe utrzymanie niedziałającego molocha – abstrahując od kosztów budowy – wynosi rocznie 6 milionów. Po oddaniu do użytku koszty utrzymania wzrosną, i teraz konia z rzędem temu, kto uzyska od pana marszałka Matusiewicza przekonującą odpowiedź, w jaki sposób ów Stadion ma na siebie zarobić, tudzież choćby wyjść na zero.

Panie premierze Tusk! Uprzejmie pana proszę – niechże pan ruszy swoje kontakty, znajdzie w swoim otoczeniu jakiegoś eksperta od Górnego Śląska i utnie sobie z nim pogawędkę. Tylko niechże to nie będzie pan Tomczykiewicz, który w czasie kampanii wyborczej łgał Ślązakom w żywe oczy, że w 100 dni po jego wyborze doprowadzi (on sam! Heros!) do uchwalenia uchwały o metropolii śląskiej. Panie premierze, proszę zrobić jakiś audyt, wprowadzić do urzędu marszałkowskiego jakiegoś „tajemniczego klienta”, przekonać się naocznie, co się tutaj wyrabia. Ile pieniędzy podatników odpływa w niebyt przez nieudolne, fatalne zarządzanie miejscowych samorządowców z PO. Nie jestem zwolennikiem partii pana premiera, ale z dobroci serca radzę: jeśli chcecie mieć jeszcze jakieś wpływy i znaczenie na Śląsku, musi pan koniecznie odsunąć tą skompromitowaną, nie potrafiącą rządzić niczym więcej niż budżetem domowym ekipę. Czas postawić na nowych ludzi, zrobić nowe otwarcie, jeszcze raz przemyśleć, na czym możemy na Śląsku oszczędzać. Na razie absurd goni absurd.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (45)

Inne tematy w dziale Polityka