trescharchi trescharchi
3062
BLOG

Bomba w Sejmie? Nic prostszego.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 95

Można powtarzać jak mantrę wyświechtane słowa o tym, że państwo przy każdej okazji zdaje egzamin. Jest sprawne jak diabli, profesjonalne, kierowane przez doświadczonych urzędników dla których najważniejsza jest rzetelna praca - i pracę tą szanują, bo dostali ją na podstawie swoich kompetencji, nie zaś z polecenia kolegi czy członka rodziny. Tak przynajmniej przedstawia się obraz Polski w przeróżnych mediach (co ciekawe - jednocześnie powstają w tych mediach takie programy jak "państwo w państwie", zasadniczo stojące w sprzeczności z tym, co mówi się w głównym wydaniu informacji), taki obraz polskiej władzy chce za wszelką cenę utwierdzić w oczach Polaków rządząca koalicja. Są jednak sytuacje, w których wszelkie zapewnienia lądują w koszu, a człowieka ogarnia pusty śmiech. Tak jak i w tej sytuacji, gdzie perorujący o niesłychanym profesjonalizmie i odporności państwa na wszelkie problemy nie potrafią sami sobie zapewnić bezpieczeństwa w miejscu pracy.

I bynajmniej nie mówię tu o tym, że to chyba jedyny zakład pracy (chciałoby się rzec - chronionej) w Polsce gdzie na człowieka czyhają przeróżne pokusy: równie dobrze możesz iść do kaplicy, ale też skręcić w lewo i zajść do świetnie wyposażonego barku, gdzie o każdej porze dnia przywita cię wybór najlepszych alkoholi. Chlapniesz co trzeba (cytując klasyczkę - "coś tam, coś tam") i już możesz wracać na, dajmy na to, głosowanie w sprawie nowelizacji przepisów o wychowaniu w trzeźwości. Kto bogatemu zabroni? Nie o te pokusy się jednak rozchodzi; pan Tomasz Sekielski - prawie dwa miesiące po zatrzymaniu pierwszego terrorysty politycznego III RP, Brunona K. - pokazał w swoim programie wyemitowanym w TVP z jaką łatwością można wejść do budynku Sejmu dzierżąc torbę pełną odpowiednich odczynników, które wymagają wyłącznie prędkiego zmieszania - i już mamy sporej mocy ładunek.

Pana Sekielskiego - być może z powodu znajomej facjaty, ale czy to jest okoliczność łagodząca? - nikt nie kontrolował; chodził sobie do woli po sejmowych korytarzach, docierając nawet do miejsc, w których teoretycznie prawo mają przebywać jedynie posłowie i pracownicy tej instytucji. Nie posiadał przy tym przepustki - a jednak potrafił przebyć długą drogę, zahaczyć o salę posiedzeń, by zasiąść wreszcie na konferencji prasowej pana Leszka Millera, który, gdy się o tym dowiedział, stwierdził, że pan Sekielski "...zachwiał jego dobre samopoczucie..." (swoją drogą, mieć dobre samopoczucie z takimi sondażami i perspektywami - winszuję).

Prawdziwą perełką była jednak pani marszałek Kopacz, której też odpowiedni materiał wideo pokazano. Pani marszałek z niezawodną pewnością siebie analizowała trasę przemarszu "zamachowca", dowodząc znakomitej znajomości topografii budynku ("...rozumiem, boczne wejście...?"), ale i pokazując, jak świetnie zna się na rozmieszczeniu straży marszałkowskiej nad którą sprawuje bezpośrednią pieczę ("...tu brakuje strażnika rzeczywiście..."), a tak w ogóle to całość jest "...oburzająca, rzeczywiście wstrząsająca". No dobrze, tylko co w związku z tym, pani marszałek? Oczywiście jak poczyta się komentarze w Internecie, to większość Polaków - też rzecz warta zastanowienia, państwo politycy - wyraża głębokie rozczarowanie z powodu nie zmieszania przez pana Sekielskiego konkretnych odczynników; nie chodzi też o to, by się nad panią Kopacz znęcać - ostatecznie jej niekompetencja i brak właściwego nadzoru nad materią jej powierzoną może dotknąć ją osobiście i to w stopniu terminalnym, a zatem sama powinna wyciągnąć z tej prowokacji wnioski - ale warto przypomnieć sobie słowa polityków (także pani marszałek) tuż po sprawie Brunona K. : dominowały słowa, że Sejm jest absolutnie bezpieczny, że straż działa bez zarzutu i nawet mysz się nie prześlizgnie.

Rzeczywistość po raz kolejny pokazała, że istnieje "prawda czasów" i "prawda ekranu"; nie zawsze to, co mówi się w telewizji trzeba brać za dobrą monetę - w tym wypadku sprawa zahacza już o granice absurdu, bo politycy oszukują nie tylko Nas, do czego ostatecznie można przywyknąć, ale nawet samych siebie, zapewniając o perfekcyjnej ochronie swego miejsca pracy. To zresztą poważniejszy problem, nie tylko warszawski - wprawdzie urzędy w całej Polsce są zazwyczaj ochraniane przez zewnętrzne firmy, ale poziom tej ochrony pozostawia sporo do życzenia i właściwie nawet mimo stosowanych zabezpieczeń (karty magnetyczne, recepcje z ochroną) bardziej zdeterminowany człowiek mógłby bez problemu dostać się do środka i narobić gigantycznych szkód. Szczęście w nieszczęściu, albo nie mamy jeszcze tak sfrustrowanych ludzi, albo system dostępu do broni i środków wybuchowych dość skutecznie blokuje podejrzanych typów.

Tak czy siak - życzę pani marszałek Kopacz wyciągnięcia wniosków z tej prowokacji. Oczywiście na użytek gawiedzi możecie dalej Nam wmawiać w telewizji głodne kawałki o tym, że jesteście doskonale chronieni, że taki zamach jak Brunona K. nigdy nie miał prawa się udać, no ale zadbajcie chociaż przy okazji o realne poczucie bezpieczeństwa.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka