trescharchi trescharchi
2736
BLOG

Dyskryminacja w majestacie prawa.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 27

 

Podobno wypowiedź pana ministra Gowina następującej treści „…nie mam zdania, czy Grodzka jest mężczyzną czy już kobietą…” wywołała burzę. Jak się później okazało, burza miała dość ograniczony zasięg i przetoczyła się jeno przez redakcję „Gazety Wyborczej” i „TOK FM”; w każdym razie wszelkie środowiska postępowe, propagujące nowoczesność (co nie przeszkadza im w niewybrednych słowach atakować ludzi mających inne zdanie) poczuły się oburzone. Kampania Przeciwko Homofobii zażądała od wszystkich świętych (pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, RPO, pan premier wreszcie) wyjaśnień, bowiem „…taka wypowiedź ma charakter dyskryminujący, gdyż podważa prawo jednostki do samostanowienia i określania swojej tożsamości…”. Musimy poczekać na rozwiązanie tej arcyciekawej sprawy, bo naprawdę warto się przyjrzeć czy w tej wymarzonej przez „nich” otwartej, tolerancyjnej Polsce ktoś może ponosić konsekwencje nie posiadania własnego zdania. Tak czy siak, pani Agnieszka Kozłowska – Rajewicz (pełnomocnik ds. równego traktowania) musi ani chybi działać na pasku Opus Dei, bowiem zajęła stanowisko wyczekujące i nie zajęła się tą bulwersującą, niezbędną dla prawidłowego funkcjonowania państwa polskiego sprawą z automatu. Korzystając przeto z okazji, że przynajmniej jej biuro ma jedno zadanie mniej – ośmielam się zaproponować przyjrzenie się czemuś innemu.

W takiej Szwecji czy Niemczech ludzie głuchoniemi traktowani są jako „mniejszość językowa” i z tej racji cieszą się licznymi ułatwieniami. W dodatku mogą pracować jako zawodowi kierowcy (z zastrzeżeniem – nie wolno im wozić ludzi), a policje tamtych krajów nader sobie ich chwalą, bo też zdając sobie sprawę z własnych ograniczeń prowadzą ostrożniej, spokojniej i z większą uwagą. Tymczasem w Polsce – no cóż, mamy nowe przepisy odnośnie przeprowadzenia egzaminu teoretycznego na prawo jazdy. Nikt w nowelizacji nie uwzględnił jednak potrzeb takich osób – nawet jeśli to mniejszość, to jednak obywatele z takimi samami prawami jak inni. Wedle obowiązujących obecnie zasad, tłumacz języka migowego może być obecny przy swoim towarzyszu tylko do momentu rozpoczęcia egzaminu, aby wyjaśnić mu pokrótce najważniejsze zasady tłumaczone przez egzaminatora. Gdy rozwiązywanie testu się rozpocznie – musi wyjść. Zresztą, nawet gdyby na sali mógł pozostać, to przewidziany czas odpowiedzi na każde pytanie jest stanowczo zbyt krótki, by je przetłumaczyć i dać zdającemu czas na zastanowienie się. Dyrektorzy WORD-ów nie pozostawiają złudzeń: nie ma absolutnie żadnych szans, by jakikolwiek głuchoniemy miał szanse zdać egzamin teoretyczny.

Podczas spotkań w Ministerstwie Transportu, na których „docierano” ostatnie zmiany w przepisach, właściciele szkół jazdy w interesie swoich klientów zwracali uwagę na ten problem i brak regulujących to zapisów. Urzędnicy pana ministra Nowaka naturalnie kiwali głowami ze zrozumieniem, wszystkich elegancko podjęto paluszkami i wodą mineralną, po czym uczestnicy rozjechali się do domów a w sygnalizowanej sprawie nie zrobiono nic. Dziennikarze badający problem nie mogą się na razie doczekać stanowiska resortu, więc trudno domniemywać co było powodem takiego lenistwa legislacyjnego. Udało się wszakże zainteresować pana posła Marka Plurę (PO) – chciałby on wpłynąć na pana ministra Nowaka przynajmniej na tyle, by wprowadzić wydłużony czas egzaminu; podobnie rzecz odbywa się choćby na egzaminie maturalnym. Wiadomo jednak, że urzędnicze młyny mielą bardzo powoli, dlatego do tego czasu – grupa obywateli będzie przez państwo dyskryminowana, czyli nierówno traktowana. To realny problem, o wiele większej wagi niż rozważanie na łamach „Wyborczej” co pan Gowin powiedział, a czego nie powiedział. I takimi rzeczami powinna się właśnie zajmować pani pełnomocnik, czego jej najserdeczniej życzę – plus oczywiście przygotowania sążnistego pisma do pana ministra Nowaka z zasłużoną burą za popis zamknięcia się na argumenty z zewnątrz.

A na koniec smutna ciekawostka: właściciel jednej ze śląskich szkół jazdy wpadł na pomysł przygotowania programu kształcenia niepełnosprawnych kierowców. Wszystko miało być nowoczesne i przyjazne dla specyficznej grupy odbiorców – a zatem odpowiednio przygotowane materiały, e-booki i tak dalej. Pragnął uzyskać na to unijne dotacje; niestety urzędnicy w Śląskim Urzędzie Marszałkowskim spojrzeli nań z wyższością i uznali, że program jest „…za mało innowacyjny…”. Pomoc i niezbędne wsparcie niezmordowany nauczyciel jazdy uzyskał dopiero na „zacofanym” Podkarpaciu.

By żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (27)

Inne tematy w dziale Polityka