trescharchi trescharchi
1892
BLOG

Czym powinien zajmować się rząd?

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 18

 

Zapytano go z nienacka, więc nie zastanawiając się długo odpowiedział co ślina na język przyniosła. Nie zważał przy tym na to, że sprawa jest wyjątkowo delikatna i wymaga raczej nie angażowania się w nią „wszystkich świętych” w państwie. Zrobienie z niej medialnego show pod roboczym tytułem „rząd pochyla się nad każdą tragedią z osobna” jest nie tylko niesmaczne – w końcu podobnych dramatycznych wydarzeń zdarza się dużo – ale i ogólnopolski jazgot z pewnością sprawie się nie przysłuży, bowiem rzeczową debatę i konkretne pomysły na naprawę sytuacji zastąpią bombastyczne zapowiedzi podnieconych obecnością kamer polityków – populistów. Nim przejdziemy do wypowiedzi na kanwie której powstała ta notka – warto dać przykład tego cynicznego a paskudnego grania de facto śmiercią dziecka przez naszych rozgorączkowanych statystów. Jeśli człowiek odpowiedzialny w największej partii opozycyjnej za kontakty z mediami – a zatem ktoś, kto powinien nas przekonać do tego, że oni mają lepsze pomysły od rządzących – pan Adam Hofman odzywa się do swoich przeciwników politycznych w te słowa: „…PO i PSL obroniły sytuację, w której 2,5-letnia dziewczynka umiera bo nie ma karetki (…) ci, którzy głosowali za Arłukowiczem, będą to mieli policzone na sądzie politycznym (…) pięć lat rządzicie! Nieleczone dzieci w zeszłym roku w tym zaczęły umierać…”, to o jakiej odpowiedzialności za jakość debaty publicznej my tu mówimy? Albo pan Hofman naprawdę wierzy, że – przy wszystkich olbrzymich zaniedbaniach pana Arłukowicza i pani Kopacz, co do których nie ma dyskusji – to minister zdrowia osobiście odpowiada za sytuację w której ktoś nie wysłał karetki do chorego dziecka, albo w sposób absolutnie niedopuszczalny wykorzystuje tragedię rodziców do populistycznego wbijania szpilek oponentom. Obie odpowiedzi nie świadczą najlepiej o osobie pana Hofmana.

Z drugiej jednak strony – trzeba trochę pana Hofmana zrozumieć. Z tego co widać, Platforma sama wręcz pragnie utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że to najwyższe szczeble urzędnicze i ministerialne powinny pochylać się nad śmiercią jednego jedynego dziecka. Właściwie taka a nie inna reakcja PO była przesądzona w momencie zabrania głosu przez pana Jerzego Owsiaka; co symptomatyczne, twórca WOŚP wielokrotnie wcześniej w mediach skarżył się na niechęć pana Arłukowicza do współpracy z jego fundacją – wówczas nie robiło to na nikim wrażenia i pies z kulawą nogą się tym nie przejmował, ale dopiero gdy pan Owsiak zagroził, że „…poważnie rozważy dalszy udział w charytatywnych zbiórkach pieniędzy na wyposażanie szpitali…” (swoją drogą – niezrozumiała, zwłaszcza biorąc pod uwagę tak tragiczne zdarzenie chęć do zastosowania odpowiedzialności zbiorowej) politycy Platformy poszli po rozum do głowy i poczęli kajać się w te pędy. Pan Jacek Protasiewicz oto „…rozumie oburzenie Jerzego Owsiaka (…) oświadczenie Owsiaka jest krzykiem rozpaczy i ostrzeżeniem…”. Pan minister Arłukowicz nagle począł zauważać, że ktoś taki jak pan Owsiak istnieje i też stwierdził, iż oburzenie rozumie, akceptuje i generalnie przeprasza że żyje. Nagle nieszczęsna Dominika znalazła się na ustach wszystkich i stała się symbolem polskiej służby zdrowia. Z całym szacunkiem dla jej rodziców – została symbolem tylko dlatego, że śmierć dziecka jest najapetyczniejszym kąskiem dla mediów, czymś, co z automatu wędruje na „żółty pasek”, co od razu pozwala zaprosić do studia tabun ekspertów załamujących ręce nad kondycją polskiej służby zdrowia. Do tego upiornego tańca chętnie dołączają również politycy słusznie oceniając, że nic tak nie rozpala emocji elektoratu jak nadużywanie mocnych słów i stanowczych oskarżeń. To, że w jakimś regionie Polski zabrakło nagle pieniędzy na leczenie (czyli w tym wypadku ratowanie życia) chorych na raka, zazwyczaj spychane jest na ostatnie miejsca w serwisach informacyjnych, a „debatujący” nad problemem politykierzy kwitują rzecz wzruszeniem ramion, ubierając swoje oburzenie w wyświechtane formułki „coś trzeba w systemie zmienić”. Jak tak człowiek dłużej poobserwuje zarówno działania rządu jak i deklaracje opozycji, to wychodzi na to, że jedynym pomysłem klasy politycznej na poprawę sytuacji w służbie zdrowia (która jest tragiczna, nie bójmy się wielkich słów) jest albo kogoś zdymisjonować, albo „wyciągnąć konsekwencje”. Oczywiście wobec tych szarych urzędników z dołu – „góry” tykać nie wolno, bo góra ma plan, który kiedyś tam zostanie na pewno zrealizowany.

Wracając wreszcie do głównej wypowiedzi tej notki – pokażcie mi proszę kraj, najlepiej analogicznie duży i 30-to i więcej milionowy, w którym sprawa śmierci jednego (słownie jednego) dziecka trafia na obrady Rady Ministrów. Taką deklarację złożył pan Janusz Piechociński, wicepremier Rzeczypospolitej. Jego zdaniem najważniejsze jest „…dokładne przeanalizowanie sprawy (…) wyciągnięcie wniosków (…) jestem przekonany, że w tej sprawie zawiódł człowiek…”. Nie wiem– czy tragicznie doświadczeni rodzice mają poczuć się lepiej, że pod naciskiem mediów rząd udaje, że będzie poważnie debatował o odszukaniu kogoś osobiście odpowiedzialnego za tą sytuację? Przecież to jest zadanie sądu i prokuratury, co mogą do tej sprawy wnieść ministrowie? Podpowiedzieć jakieś rozwiązania systemowe, zaproponować reformy? Ależ Platforma rządzi zdrowiem od pięciu lat, nikomu w Radzie Ministrów nie przeszkadzało, że poprzednia minister – pani Kopacz – szefem Narodowego Funduszu Zdrowia ustanawia bez konkursu swojego kolegę, którym teraz interesuje się CBA. I że przez te pięć lat właściwie jesteśmy świadkami degrengolady polskiej służby zdrowia, bo zrobiono tyle co nic dla poprawienia sytuacji. „Zajęcie się” przez rząd śmiercią małej dziewczynki zmieni sytuację, czy to po prostu propagandowe – ubrane w białe rękawiczki – granie tragedią? Może mniej brutalne od słów wypowiadanych przez absolutnie nie myślącego nad tym co mówi pana Hofmana (fatalna to rekomendacja dla rzecznika prasowego) ale o wiele bardziej cyniczne, bo znajdą się ludzie, którzy raz jeszcze uwierzą, że tym razem może się coś zmienić, a śmierć Dominiki będzie katalizatorem rewolucji systemu zdrowia. No bo przecież skoro sam rząd się tym zajmuje…

Wybaczcie niestosowny w takiej sytuacji populizm, ale ile dzieciaków w wieku Dominiki ginie w ciągu roku w wypadkach drogowych powodowanych przez kiepskich, źle wyszkolonych kierowców? Dlaczego po każdym takim przypadku nie zbiera się rząd i nie debatuje, a do dziennikarzy nie wychodzi pan minister Nowak i nie zapowiada zmian w edukacji drogowej? A, to akurat kiepski przykład, bo ministerstwo transportu nie potrafi nawet sprawnie przeprowadzić reformy egzaminów teoretycznych na prawo jazdy, więc co tu mówić o jakichś większych inicjatywach…

Znajmy proporcje, panie Piechociński. Tylko tyle i aż tyle. Rząd – to również „brand”. Siłą nowoczesnego „brandu” jest konsekwentny, utrwalany miesiącami przekaz i postawa. Więc albo odchodzicie od państwa opiekuńczego (przedłużenie wieku emerytalnego, likwidacja ulg) albo nadal utrwalacie w społeczeństwie wizję państwa „dobrego szeryfa” pochylającego się nawet nad najdrobniejszą sprawą. Trzeba się na coś zdecydować, po prostu.

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka