trescharchi trescharchi
2279
BLOG

Kolejny popis ministra Nowaka.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 19

 

Dwudziesty pierwszy wiek, Polska. Informatyzujemy kraj na potęgę dzięki ofiarnej pracy pana ministra Boniego – to przynajmniej usłyszałem z ust pana premiera Tuska na targach Cebit. Od siebie dodam, że mamy już własne satelity kosmiczne a nasi młodzi inżynierowie wyróżniają się na tle swoich zachodnich kolegów. Planujemy zorganizować zimowe Igrzyska Olimpijskie w Zakopanem i Krakowie. Zorganizowaliśmy Mistrzostwa Europy w zeszłym roku. Litanię sukcesów – tych realnych i bardziej wydumanych – można ciągnąć długo. Ale im dłużej będziemy ciągnąć, tym bardziej kłopotliwe stanie się pytanie: dlaczego wobec tego nie potrafimy przeprowadzić prostej reformy technicznej od A do Z? Przez nieudolność urzędników, przez poronione rozwiązania prawne czy po prostu ten rząd i ten minister (w tym wypadku pan Nowak) mają pecha? Pal licho, gdyby to jeszcze była reforma techniczna czegoś, o czym zwykły obywatel pojęcia bladego nie ma i nigdy się z tym nie zetknie. Wtedy dałoby się to zamieść pod dywan, o ile afera hazardowa i Amber Gold trochę się przesuną i zrobią miejsce. Gorzej – jak w tym wypadku – jeśli Polak na własne oczy widzi i na własnej skórze czuje kolejną kompromitację nieudolnego rządu. Wtedy właśnie najczęściej pojawia się pytanie o ten dwudziesty pierwszy wiek; no bo jak to jest możliwe, żeby szumnie zapowiadany skok technologiczny do przodu poniósł tak spektakularną klapę?

Od 19 stycznia tego roku każdy uczestnik kursu na prawo jazdy musiał w właściwym terytorialnie starostwie powiatowym założyć elektroniczny profil kierowcy. Taka nowinka techniczna – podobno dzięki temu obieg informacji miał być szybszy, a obywatelom żyć miało się łatwiej i przyjemniej. System zakładał pełną kooperację samorządów z Wojewódzkimi Ośrodkami Ruchu Drogowego. Założenie okazało się błędne. Kandydaci zapisujący się na kurs po 19 stycznia w ponad trzydziestu ośrodkach w Polsce nie mogą zdać egzaminu. Rzecz dotyczy niemal tysiąca osób – ponoć rozchodzi się o to, że starostwa nie chcą udostępniać WORD-om profilów kandydatów na kierowców. To pokłosie nowelizacji ustawy prawo o ruchu drogowym (z jesieni 2012 r.); oprócz zmiany egzaminów teoretycznych wprowadzono też elektroniczny obieg dokumentów z tym nieszczęsnym profilem kierowcy na czele. Ponieważ powszechnie wiadomo, że zabawa w informatyzację do tanich nie należy, WORD-y musiały zamówić dla siebie nowe oprogramowanie, w dodatku w pełni kompatybilne ze znajdującym się na stanie starostw Elektronicznym Systemem Informatycznym Kierowca, zainstalowanym już cztery lata temu przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych.

W założeniach wszystko – jak zwykle w wypadku Platformy Obywatelskiej – wygląda przepięknie. Problemy zaczynają się z chwilą realizacji. Początkowo WORD-y nie mogły ogłaszać przetargów na zakup systemów informatycznych, bo nie było stosownego rozporządzenia z ministerstwa. Gdy się wreszcie ukazało – jasne było, że nie uda się zdążyć z wdrożeniem systemu przed nieprzekraczalnym styczniowym terminem nowelizacji ustawy. Mądre głowy w ministerstwie pana Nowaka uradziły przeto wielką improwizację: WORD-y zakupią system na dwanaście miesięcy w drodze wyboru ofert, a przetargi przeniesione będą na drugą połowę 2013 roku by spokojnie wszystko dopiąć na ostatni guzik. Oferty (te na rok) złożyły dwa konsorcja – PWPW i ITS. Musiały na piśmie zaświadczyć, że ich systemy są kompatybilne z tym co mamy od kilku lat w starostwach. Tu pierwsza niespodzianka: część dyrektorów WORD-ów wybrała pierwszą firmę, część drugą. Ci co wybrali ITS – nie mają dostępu do profilu kierowcy. Rozporządzenie ministra mówi o obowiązku udostępniania tych danych, starostowie twierdzą że umowa z PWPW zabrania im przekazywania danych do systemu konkurencji. Zdesperowani dyrektorzy poprosili o interwencję Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Pan minister Boni orzekł, że starostowie muszą dane udostępnić – ale ci dalej tego nie robią. Sama PWPW (Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych) żąda, by pechowe WORD-y z konkurencyjnym systemem płaciły im za dostęp do danych 18 tysięcy miesięcznie. Problemem zajęli się nawet marszałkowie województw, wysyłając zbiorowy list na ręce pana ministra Nowaka z prośbą o stanowcze zajęcie się nabrzmiewającym problemem. Rozwiązanie ministerstwa było genialnie proste: pan Nowak zmienił swoje rozporządzenie z lipca zeszłego roku i wprowadził tradycyjny („papierowy”) obieg dokumentów w przypadku „awarii systemu”. Czy można mówić o jakiejś awarii systemu w wypadku gdy on nigdy nie zadziałał – trudno powiedzieć.

Urzędnicy przewidują dla tych kandydatów do egzaminu, co to mieli pecha zapisać się w „złym” WORD następującą ścieżkę: będą musieli składać pisemne oświadczenia że…mogą przystąpić do egzaminu na prawo jazdy. Komplecik dokumentów – już nie drogą elektroniczną, tylko jak drzewiej bywało, listy polecone – będzie sobie wędrował w najlepsze między starostwem i ośrodkiem egzaminacyjnym. To z kolei wydłuży procedury związane z egzaminem mniej więcej o trzy tygodnie, potęgując stres i nerwowość kandydata na kierowcę.

Ministerstwo Transportu nie chciało rozmawiać z dziennikarzami na ten temat, wyjaśniając wielce oryginalnie, że są akurat zajęci głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu. Przeczą w ten sposób słowom samego pana premiera Tuska – grzmiał on wczoraj z mównicy sejmowej, że nie ma sensu przejmować się czymś z góry skazanym na porażkę. A tu proszę – są tacy, którym spędza to sen z powiek. Biorąc pod uwagę strukturę zatrudnienia w Ministerstwie Transportu (wymagania niezbędne: znajomość z panem ministrem Nowakiem i przynależność do Młodych Demokratów) – rzeczywiście, tam muszą się bardzo bać odsunięcia Platformy od władzy. Tak mocno, że przeszkadza im to w codziennym wypełnianiu swoich podstawowych obowiązków. Tymczasem nikt nie ma bladego pojęcia co będzie, gdy zgodnie z prawem przetargowym niektóre WORD-y wybiorą tańszą ofertę, niekoniecznie od producenta mającego już system w starostwach. Czy dojdzie do sytuacji w której jedna instytucja publiczna (WORD) będzie musiała płacić tysiące złotych miesięcznie po to, by współpracować z drugą instytucją publiczną (starostwo)? To byłoby osiągnięcie – nawet jak na to kabaretowe zarządzanie państwem które obserwujemy od kilku lat.

By żyło się lepiej!

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka