Dawno temu, na jednej z rozmów o pracę byłem dość podirytowany. Z drugiej strony były dwie osoby - jeden grał policjanta dobrego, drugi złego. Ten zły zachowywał się poniżej pewnego poziomu, do którego się przyzwyczaiłem w sytuacjach zawodowych. Gdy zwróciłem na to uwagę, usłyszałem 'a, bo ja gram dobrego policjanta, a kolega złego'. Reakcją moją było stwierdzenie, że myślałem, że to rozmowa kwalifikacyjna, a nie przesłuchanie. Już na rozmowie dałem do zrozumienia, że nie oczekuję odpowiedzi.
Dlaczego o tym piszę ? Ano - bardzo mi się ta sytuacja skojarzyła z ostatnim projektem konstytucji wydanym na świat przez Prawo i Sprawiedliwość i dość "odważnej" reakcji prezydenta. Wypisz, wymaluj i wytapetuj - dobry i zły policjant. Oznacza to, że rozpoczęło się przesłuchanie.
Jarosław - to ten policjant zły. To, co robił do tej pory rzadko wzbudza skojarzenia z sympatycznym, dobrym policjantem, co to dobre słowo ma nawet dla drobnego złodziejaszka. Ma on przyciągać ludzi, którzy uważają, że z 'nimi' trzeba krótko, nie ma co się bawić w konwenanse. Taki był od dawna, ustawienie go w tej roli nikogo nie dziwi.
Lech - to policjant dobry. Taką rolę właśnie mu przypisano. Od słów 'Oddal się w pokoju, starszy człowieku' upłynęło już trochę czasu, od jakiejś wojenki o to, kto ma szczytować, a kto nie - również. Co prawa ostatnio dość ostro mówił o krzyżach, i ich nieznikaniu, ale to szczegół mały. Ludzie o tym zapomną, a poza tym ci, do których kierowany jest obecny przekaz PiS nie uznają tego za objaw bycia złym gliną.
Dobry policjant - Lech - ogranicza słuszne, ale za silnie wyrażane zapędy złego policjanta - Jarosława. To jest pomysł na nową kampanię wyborczą. Dość ryzykowny, ale dający teoretyczne szanse na utrzymanie elektoratu, a przy dobrych wiatrach nawet na jego rozszerzenie. Duża jego część to ludzie o poglądach o wiele bardziej radykalnych, niż Prawo i Sprawiedliwość głosiło do tej pory. Chociażby na temat aborcji (patrz Marek Jurek). Takich ludzi nie można stracić – to dla nich napisana jest ta 'konstytucja'. Żeby wiedzieli, że jest na scenie politycznej ktoś, kto – może i po jakimś małym okresie błędów i wypaczeń – myśli tak, jak oni. Chce chronić życie poczęte i krzyż w pracowni ZPT. Chce dekretów prezydenta, wpływu na sądy, które Owsiak zaraził swoim 'róbta co chceta', i ogólnie chce rządów silnej ręki, które są potrzebne w czasie wojny, a przecież teraz mamy wojnę o naszą kulturę, dziedzictwo, i polskość jako taką (w końcu złe siły podobno chcą nas zredukować do pięciu milionów ;) ).
Takie skonfigurowanie państwa jak w projekcie konstytucji PiS oczywiście nie jest dzisiaj (ani pojutrze) możliwe i nawet jego autorzy w sensowność jego realizacji nie wierzą. Jest po to, by połechtać radykałów, oraz by dobry policjant – Lech – mógł powiedzieć 'aż tak ostro nie możemy'. By łagodził zapędy brata, który w dobrej sprawie od razu za szablę, czy inny malutki pistolecik chwyta. Taki dobrze funkcjonujący duecik – porywczy (ale chociaż szczery) Jarosław wraz z hamulcowym dla jego zbyt ostrych (ale uczciwych przecież) poczynań Lechem. Takie puszczenie oka do publiczności – wiecie, ten Jarosław może czasem i przesadzi z ZOMOwcami na przykład, ale brat go hamuje, i jest okej. Brat – Lech – przy okazji dostaje order niezależnego, który nie tylko nie melduje się bratu, ale też potrafi mu powiedzieć, że czarne jest czarne, albo że Piłsudczyków dziś za dużo nie ma. A potem jak PiS zrobi coś, co się radykałom nie spodoba – powiedzą 'wiecie, macie rację, ale Lech uznał, że to za ostro, trzeba pomyśleć, jak to łagodniej zrobić, Jarek się tym zajmuje'. A jak znowu pojedzie się zbyt radykalnie, to będzie można powiedzieć 'spokojnie, Lech sprawę ułagodzi, okiełzna radykałów, Jarek czasem jest porywczy, ale po to jest Lech, nie bójcie się, dyktatury nikt nie wprowadza'.
Dobry policjant, zły policjant – nawet to fajne, szczególnie jak się przypomni sprawę traktatu z Lizbony. Lech Kaczyński powstrzymujący zapędy brata – naprawdę nieźle to brzmi.
Jest jeszcze mały szczegół – jak jest dobry policjant, oraz policjant zły, to wiadomo, że jest to przesłuchanie. Przesłuchiwani są wyborcy, by było wiadomo, którego policjanta bardziej pokazywać. Przesłuchiwani są politycy PiS, by było wiadomo, kto się wyłamie Jarkowi (Jarek sprawdza, ilu ludzi popiera jego, a ile brata ?), robione jest to tak sprytnie, że nie będzie na zewnątrz mowy o rozłamie, tylko o popieraniu autorytetu prezydenta – Jaro i tak swoje wnioski wyciągnie ;) Na sam koniec przesłuchiwani są – i to przed komisją, publicznie – politycy innych partii. Żeby można było powiedzieć 'Patrzcie, to ten, co krzyża nie chciał', albo 'patrzcie, to ten, co popiera zabieranie przez sądy domów Polakom i dawanie Niemcom'.
Teoretycznie takie przesłuchanie to całkiem dobra sprawa. Cele polityczne można zrealizować, dowiedzieć się trochę – super. Jest jednak mały szkopuł. Przesłuchiwane społeczeństwo może się zorientować, że jest przesłuchiwane. Ludzie o radykalnych poglądach na temat aborcji nie są z definicji głupi, i wielu z nich nie da się nabrać na nagłe nawrócenie – pamiętają o Marku Jurku. Z kolei ci, którzy są w tej bardziej liberalnej części PiS (śmieszne sformułowanie, wiem) też nie uwierzą, że Jarosław będzie słuchał brata, jak ten mu powie, że przesadza.
Co więc mamy ? Ogromny dysonans poznawczy. Szkopuł w tym, że wyborcy PiS od dawna są uczeni, by takich dysonansów nie tylko nie redukować jakoś sensownie, ale wręcz by ich nie zauważać. Wielu z nich ignorowało takie dysonanse, że akcja z konstytucją to przy tym pikuś. Ci, co chcą radykalnych rozwiązań skupią się na Jarosławie, ci, co chcą trochę łagodniej – skupią się na Lechu, i będzie można iść do przodu. Każdy usłyszy to, co chce usłyszeć.
Taki jest plan. Ciekawe, w jakim stopniu się uda. Bo przecież dobry i zły policjant mogą się czasem pokłócić – szczególnie, jak ktoś za bardzo wczuje się w rolę ;) Poza tym przesłuchiwane społeczeństwo też się może wkurzyć, bo zawsze lepiej wiedzieć, o co drugiej stronie chodzi naprawdę, a takie gierki tego nie ułatwiają. Pożyjemy – zobaczymy.
jestem z białka
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka