trubro trubro
107
BLOG

Tańczymy, jak nam zagrają

trubro trubro Polityka Obserwuj notkę 16

Wybory prezydenckie pokazały jedną bardzo ważną rzecz, która jakoś umknęła poważnym komentarzom komentującym nową rzeczywistość.  Rozmawia się o tym, że mobilizacja elektoratu, że frekwencja, że inny język, że Napieralski i że kupa innych mało istotnych spraw.  To nie jest istotne.  Co jest istotne ?  Ano - jeden smutny fakt, który mogliśmy przy okazji tych wyborów zaobserwować.  Dajemy sobą manipulować, i to bardzo.

Dawno nie było tak mocnego i zaciętego podziału między Polakami.  Jeszcze 10 lat temu dawny komuch wraz z prawicowym radnym mogli się pokazać razem w knajpie, i nie wzbudzałoby to kontrowersji takich, jak dzisiaj.  Dziś by na siebie krzyczeli - albo oni, albo ich wyborcy.  Chyba, że akurat byłby okres 'zmian języka'.  Wtedy by nie krzyczeli.  Mówiliby te same wredne rzeczy, ale ciszej.

Ten podział - podsycany od lat kilkunastu, ostatnio w coraz większym rozwoju - stworzył dwa obozy.  Obóz narodowo-socjalistyczny ze sztandarami religijnymi - czyli wszystko to, co koło Kaczyńskiego, Rydzyka czy też Gazety Polskiej, oraz ci, co stali tam, gdzie stało ZOMO.  Czyli reszta.

W każdym razie - mamy dwa obozy.  Nazwijmy je obóz A i obóz B.  

Ludzie - wyborcy - z obozu A mówią, że ci z obozu B są zmanipulowani.  Podają nazwy gazet i stacji telewizyjnych, które manipulują.  Podają konkretne przykłady, które da się rzeczywiście obiektywnie określić mianem "manipulacja".  Mówią, że oni sobą manipulować nie dają tak, jak ci z drugiego obozu.

Ludzie - wyborcy - z obozu B mówią, że ci z obozu A są zmanipulowani.  Podają nazwy gazet i stacji telewizyjnych, które manipulują.  Podają konkretne przykłady, które da się rzeczywiście obiektywnie określić mianem "manipulacja".  Mówią, że oni sobą manipulować nie dają tak, jak ci z drugiego obozu.

Co z tego wynika ?

Ano - przynajmniej jedni mają rację, nieprawdaż ?  Czyli przynajmniej tyle wyborców, ile uwierzyło kandydatowi, który zdobył mniejszą ilośc głosów daje sobą manipulować.  Nie wnikam tu w to, czy zmanipulowany jest obóz A, czy obóz B.  Wiadomo, że któryś na pewno.  A może oba ?

W każdym razie - przyszacuję trochę w dół, i napiszę, że przynajmniej 40% Polaków z prawami wyborczymi czynnymi daje sobą manipulować.  Za pomocą bardzo prymitywnych zagrywek.


Tu się nie ma co obrażać na rzeczywistość, tylko trzeba się zastanowić, czemu tak jest, i jak to można zmienić.

Po pierwsze - ludzie u nas nie rozumieją prostych zdań.  Przynajmniej 40%.  Nie są w stanie wyłapać pustosłowia albo sprzeczności u polityków.  Wierzą politykom, którzy mówią rzeczy od kompletnie nielogicznych, aż śmiesznych - do takich, którzy mówią w miarę mądrze (jeżeli chodzi o formę), ale popełniają podstawowe błędy logiczne.

Tu jest główny problem - nie potrafimy - jako społeczeństwo (przynajmniej 40% wyborców) - wyłapywać podstawowych błędów logicznych w wypowiadanych zdaniach.  Skoro każdy kwadrat jest prostokątem, to jak ktoś powie "chcę narysować prostokąt na chodniku", to mówimy "Nie nie, nie chcemy tu żadnych kwadratów".  Na tezę "ale my chcemy prostokąt, nie kwadrat, to nie ma być kwadrat" odpowiadamy "Ale od prostokątów się zaczyna, kwadraty też są prostokątami", i nie widzimy w tym nic śmiesznego.  Rozumujemy w sposób, który powinien zakazać nam wstawania rano z łóżka, bo Hitler też zaczynał od wstawania z łóżka, a my wiemy, czym to się kończy.

Nie potrafimy wyłapywać takich błędów, wierzymy w tezy, że 'od tego się zaczyna'.

Nie potrafimy też wyłapywać pustosłowia i braku konkretów.  Słyszymy informację jakościową ("będzie lepiej"), i to nam wystarczy, nie chcemy informacji ilościowej ("po czym poznamy, że jest lepiej - po tym, że polityk tak powie?"), nie wymagamy miary tego "lepiej".

W tekstach polityków widać też wiele innych błędów logicznych, które są błędami wręcz szkolnymi.

Właśnie - szkolnymi.  Tu tkwi problem.  Szkoły nas nie uczą tego, co powinny. 

Filozofii nas nie uczą, tej takiej podstawowo analitycznej.  Logiki nie uczą porządnie.

Przecież te wszystkie szkolne błędy człowiek uczy się wyłapywać - gdy dostanie jakieś zajęcia z filozofii na studiach - w ciągu kilku tygodni.  To nie są trudne rzeczy, wręcz przeciwnie.  To są podstawy.

Jak można się uczyć hipotez dotyczących fizyki, skoro nie wiemy, jak sprawdzić, czy hipoteza jest poprawna pod względem formalnym ?  Skoro nie potrafimy z automatu wyłapac - i nazwać - błedu 'ignotum per ignotum' albo 'idem per idem' ?

Filozofia to podstawa.  Znieśli ją zdaje się komuchy po wojnie.  Bo człowiek mający kilka podstawowych narzędzi filozoficznych nie da sobą łatwo manipulować.  Będzie po prostu wyśmiewał jakieś 70-80% zdań wypowiadanych przez polityków.  Gdy filozofię wycofywano nie chodziło o jednak o lęk przed wyśmiewaniem - chodziło o coś groźniejszego.  

Chcieli, byśmy się stali społeczeństwem durnym, dającym wodzić się za nos.  Przy tak długim czasie i takich środkach, które na to poświęcono, ciężko przyjąć założenie, że im się to zupełnie nie udało.

Tak - udało im się to.  Ogłupili nas do tego stopnia, że jedna połowa społeczeństwa mówi 'ta druga jest zmanipulowana', ta druga mówi to samo o tej pierwszej, a mało kto zauważa problem realny.


A realny problem jest taki - jesteśmy ogłupieni.  Kiedyś celowo wycofali nam z programu nauczania przedmiot podstawowy i nadrzędny do jakiegokolwiek innego - filozofię.  Nie mamy narzędzi służących do operowania wiedzą, informacją. Uczyli nas tylko przyjmować informację, nie uczyli weryfikować - prawda ?  Ci, co przyszli po nich nie zmienili tego - bo po co ?  W demokracji tak jest przecież wygodniej ;).

Co powinniśmy zrobić ?

Ano - musimy (my, społeczeństwo) się bronić przed manipulacją.  Mądrzeć musimy.  Edukować się.  Jeżeli nie chcemy, by za 15 lat polityk mówiący "gaz się najpier odkrywa a potem wydobywa, więc jest to metoda odkrywkowa" wywoływał mądkre kiwanie głowami i potakiwanie 90% wyborców, musimy już teraz wprowadzić filozofię do szkół.

Gdy zaczniemy teraz, to dzisiejsi 13tolatkowie za pięć lat nie dadzą się łatwo zrobić w konia.  Po nauczeniu się na lekcjach, jak się dyskutuje (unikanie 'ignoratio elenchi') - będą potrafili ze sobą rozmawiać, będą wiedzieli, co oznacza słowo 'kompromis', i jak się do niego dochodzi.

Przecież my nie potrafimy (społeczeństwo - przynajmniej 40%) nawet dyskotować logicznie !  Ignoratio elenchi wkrada się w każdą dyskusję w takim stopniu, że jest to przerażające.  A przecież to jest podstawowe zjawisko, któremu przeciwdziałania uczy się człowiek zaraz na początku nauki dyskutowania.

U nas - jak ktoś mówi 'nauka dyskutowania' - to w większości przypadków słyszy śmiech.  Bo co - gadać się trzeba uczyć ?  hahaha !

Niestety - jak widać, trzeba.

Mamy do nadrobienia ogromne zaległości.  Społeczeństwo - przynajmniej w 40% - nie potrafi tego, co potrafili już starożytni Grecy.  Jak to o nas świadczy ?  Jak świadczy o nas to, że nie domagamy się tej wiedzy dla naszych dzieci ?

Społeczeństwo niedouczone, to społeczeństwo słabe, dające się łatwo manipulować i kontrolować.

Podstawową nauką, która powinna być rozszerzana w szkołach jest filozofia.

Nauka wyłapywania bzdur, oraz nauka dyskutowania w taki sposób, by dyskusja tworzyła nową wartość, a nie powodowała umacnianie podziałów opinii.  Umiłowanie wiedzy.

 

Nie żadne szachy, czy też poszerzanie programu z matematyki - filozofii nam trzeba, tej, która przed wojną w gimnazjach była.

Czy to nie jest wymowne, że po upadku komunizmu w Polsce - zamiast wprowadzić filozofię do szkół zadbano szybko, by wprowadzić religię, i nawet pieniądze się na to znalazły podczas, gdy zmniejszano ilość godzin z innych przedmitów ?  Przecież przywrócenia filozofii to powinien być pierwszy odruch zdrowego i myślącego społeczeństwa.  To, że się tak nie stało naprawdę powinno dać nam impuls do refleksji.

 

Dajemy się manipulować, tańczymy, jak nam politycy zagrają - przynajmniej w 40% - to muszą przyznać 'obie strony'  (obie - nierówne - połowy społeczeństwa).

Jak się będziemy dawać wciągać w durne gierki typu 'krzyż tu, krzyż tam', a nie będziemy się upominali o najważniejsze - o edukację dla naszych dzieci taką, by wyposażyć je przynajmniej w te narzędzia poznawcze, jakie były znane naszej kulturze już w starożytności - to się obudzimy niedługo w społeczeństwie durniejszym, niż się to teraz mówi o społeczeństwie amerykańskim.

Logicznego myślenia można się nauczyć, a przynajmniej trzeba próbować. 

Bardzo fajne jest to, że niektórzy nauczyciele o tym wiedzą, i próbują.  Są koła filozoficzne w gimnazjach, są autorskie programy nauczania filozofii.  Ale to wyjątki, to nie jest rozwiązanie systemowe.


Po tych wyborach widać jasno - musimy się nauczyć wyłapywać bzdury, nauczyć logicznie myśleć i nie dać się manipulować.  Jest gałąź nauki, znana od tysięcy lat, która się tym zajmuje.  W obecnej mnogości informacji i wiedzy, którą można zdobyć, trzeba nauczyć się informacją posługiwać jak tworzywem.  Bez nauki filozofii się nie da.

Gdzie nam komputery i internet dla wszystkich za darmo dawać, jak nielogicznie skleconego zdania nie jesteśmy w stanie wyłapać ?

trubro
O mnie trubro

jestem z białka Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie. a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka