trubro trubro
445
BLOG

Skąd muzycy mają kasę ?

trubro trubro Gospodarka Obserwuj notkę 3

Dawniej było prosto.  Dawniej - czyli wtedy, gdy jeszcze nie można było mówić do jakiejś dziwacznej trąby tak, by potem głos oddzielony przestał być autora głosu własnością, i by ten głos jakiś ananas mógł sobie potem odtworzyć bez wiedzy i zgody tego, kto głos z siebie wydał.  Mówiąc inaczej - przed technikami nagrywania dźwięku.

Stał sobie taki artysta na ulicy, na skrzypkach grał albo też śpiewał, ludzie przechodzili obok, jak ktoś chciał, to pieniądz wrzucił, jak nie chciał, to nie wrzucił.  Jak artysta dobry, to pieniążki miał, bo ludzie z nagrań muzyki słuchać nie mogli, więc jedyną formą kontaktu z tą formą sztuki było słuchanie na żywo, a jak się stoi pół godziny przed grajkiem i słucha, to nie wrzucić nic do kapelusza nie wypada.

Byli też ludzie, którzy muzyków zatrudniali - płacili im, by muzyki ich słuchać codziennie.  Albo tacy, co od czasu do czasu zapraszali na imprezę, gdy chcieli gości muzyką uraczyć.  Dobry muzyk (wykonawca) miał szansę na zarobek, który mu na życie wystarczał, a nawet czasami na całkiem rozrywkowy tryb życia.

Gdy ktoś przechodził obok muzyka, posłuchał i nic nie wrzucił, to trudno - artysta za nim biegu nie zaczynał, nie krzyczał 'oddaj moje pieniądze złodzieju, wysłuchałeś, więc płać'.

Wyobraźmy sobie uliczkę.  Uliczkę muzyków - bez żadnych sklepów, nie jest ta uliczka 'po drodze'.  Kto się tam pojawia to albo muzyk, albo ktoś, to przyszedł muzyki posłuchać.  Stoją tam sobie muzycy - różni, różniści.  Każdy na czymś gra.  Przychodzą sobie ludzie - słuchają wszystkich, jak mają ochotę, to płacą, jak nie - to nie.  Czasem ktoś muzykowi koncert za kasę zaproponuje. 

Każdy muzyk mówi - słuchajcie mnie !  Właśnie mnie !  Uwagę do siebie chce przyciągnąć.  A jak już zobaczy, że ktoś go posłuchał, to mówi 'płać pan, grałem dla pana !'.  Słuchacz chce odejść, mówiąc

- słuchać pana przyjemnie, ale nie aż tak, bym zapłacić musiał.  

- nieprawda, płacić trzeba, towar sprzedany, było trzeba nie słuchać, ja się napracowałem przecież

- gdybym nie wysłuchał, to skąd bym wiedział, czy płacić warto ?  Gdybym nie wysłuchał to pan byś szans na zarobek nawet nie miał  - a tak wysłuchałem, nie spodobało się, ale może ktoś inny kto słuchał ma inny gust - im więcej osób pana wysłucha, tym większa szansa na znalezienie tych, co płacić za to zechcą.

 

Ile osób mogło wysłuchać muzyka w ciągu jego życia, gdy nagrywać nie było można ?  10.000 ?  100.000 ?  Ile mógł muzyk zarobić biorąc od każdego po miedziaku ?  Ile czasu potrzebowałby muzyk, by dotrzeć do 10 milionów odbiorców - bez możliwości zapisu dźwięku ?  Ile mógł bez tego zarobić ?

 

Po pojawieniu sie możliwości zapisu muzyki dużo się zmieniło.  I dla muzyków, i dla muzyki.  Do tego, by doświadczyć muzyki nie jest już potrzebny muzyk.  Wystarczy nagranie.  Muzyk może swoją muzykę sprzedać liczbie osób, o jakiej nie mógłby nawet marzyć, gdyby nie możliwość nagrywania.  Dzięki możliwości zapisu wzrosła możliwość zarobku - patrząc na to, ile płyt niektórzy muzycy sprzedają - nawet tysiąckrotnie.  Potworzyły się wielkie fortuny.

Na muzyce zaczęli zarabiać też niemuzycy.  Ci, którzy wydawali płyty.  Po jakimś czasie to oni zaczęli dyktować warunku.  Chałupniczo może by się dało jeszcze winyl zrobić, ale tłoczoną płytę CD ?  Dopóki trzymali monopol na technikę w łapach, dopóty to oni dyktowali warunki.  Artyści zostali przyzwyczajeni do tego, że dostają 10-15%, reszta idzie do wytwórni.

Problem pojawił się, gdy technika umożliwiła tanie kopiowanie.  Znikł monopol wytwórni.  Nagrać płytę CD może teraz każdy - i to jest problem.

Problem piractwa wynika z obecnej natury technologii zapisu.  Technologia ta jedną ręką daje, drugą odbiera - taka natura.  Muzyk może swoją muzykę rozpropagować wśród większej ilości odbiorców, ale również odbiorcy mogą się bawić w kopiowanie, i propagować muzykę - bez pytania autora o zdanie (i bez płacenia mu za robienie kopii).

Z naturą kłócić się nie da.  Jest jaka jest.  Możliwość nagrywania dźwięków z jednej strony daje muzykom szansę na większy zarobek.  Mogą zarabiać nie tylko na koncertach - dzięki temu, że ktoś kupi nagranie.  Z drugiej strony istnieje wiele nagrań, za które muzycy kasy nie dostają.  Bo to pirackie nagrania są.  Ale i tak możliwość nagrywania powoduje, że muzycy są na plusie.  Bez możliwości nagrań - tylko koncerty.  Z możliwością nagrań koncerty + płyty.  Dodatkowo dochodzi promocja.  Na koncert pójdziemy chętniej, jeżeli słyszeliśmy artystę już.

Z tych wszystkich rozważań wychodzi jedna konkluzja - niech muzycy nie płaczą, że im płyty piracą.  Jak można zrobić nagranie, to można je też i spiracić - taka jest natura rzeczy, żadne zabezpieczenia tego nie zmienią (najwyżej utrudnią).  Bez możliwości nagrań zarabialiby mniej.  Piracenie powoduje straty nie u muzyków (tych koncertujących - czyli tych dobrych), a u wytwórni, które zarabiają na ilości sprzedanych kopii.  Przeszkadza piracenie również tym muzykom, którzy - gdyby grali na ulicy - to nikt by im do kapelusza pieniążka nie wrzucił.

Gdyby nie możliwość nagrań, to staliby na rogach ulic i graliby za 'co łaska'.  Lepsi mieliby koncerty zorganizowane, ale o wielu muzykach nikt nawet by nie usłyszał.  Technika ustrzegła ich przed tym losem.  Ale - Kali jedną ręką daje, a drugą odbiera, tak już jest, i nie ma co płakać, trzeba się dostosować.  Są tacy, co to potrafią.  Inni będą płakać i mówić, że gdyby nie piraci, to byliby jak Eric Clapton.

trubro
O mnie trubro

jestem z białka Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie. a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka