Z Palikota filozof jest marny, bo filozofia to umiłowanie mądrości. Tymczasem Janusz Palikot swoim głupkowatym interesom poświęci wszystko – jest to niemalże podręcznikowe pogwałcenie zasad filozofii Kanta, gdzie jedną z naczelnych idei stoi imperatyw kategoryczny (to z Kanta Palikot miał pisać magistra). Ale nie spodziewałem się, że z Janusza Korwin-Mikkiego jest tak słaby gracz – czyżby w polityce nie dało się zdobyć Mistrza Krajowego? W każdym razie lider Kongresu Nowej Prawicy przepadł z kretesem jeszcze zanim zasiadł do potyczki z Palikotem.
Palikot szukał oponenta i trafił dobrze. Bo Palikot musi się cały czas wybijać do góry, żebyśmy ciągle o nim gadali. Zdają sobie z tego sprawę inni wytrawni politycy, którzy wiedzą, że aby wyeliminować "Januszka z Biłgoraja" trzeba go pozbawić jakiejkolwiek popularności. Wobec tego nikt nie chce się z nim spotykać, rozmawiać, współpracować, etc. Ale od czego mamy Korwina.
Mikke nie zdaje sobie sprawy, że szczegóły jego debaty z Palikotem nikogo właściwie nie interesują. Ma tutaj znaczenie wyłącznie fakt medialny owego spotkania. Zyska na nim Palikot, który zdobył sobie inteligentnego i oryginalnego rozmówcę – Mikke dowartościuje Palikota – a straci Korwin, bo słaby i nieciekawy Palikot jeszcze bardziej poniży Mikkego przed wyborami. Wynik wyreżyserują media umiarkowanie przychylne partii Palikota i nienawistne wobec środowiska UPRu.
Jestem pewien, że Janusz Korwin-Mikke nie chciałby słuchać żadnych podobnych rad, a powyższą argumentacje wyśmiałby jakimś okrągłym stwierdzeniem. Ale faktem jest Panie Januszu, taka rzecz: nigdy nie dobieraj Pan sobie słabego przeciwnika, jeśli nie boisz się porażki wybieraj silnych.
Stało się. Janusz Korwin-Mikke swój zamiar raz-dwa-trzy zamienił w czyn. I co z tego ma? Że wyborcy partii Palikota już cieszą się, że ich guru, co wprowadzi powszechną aborcję, zalegalizuje marychę i pogoni czarnych jest doceniany na salonach. A PiS i co bardziej niepodległościowa elita UPR-u prycha i tłucze kopytami po bruku z oburzenia. Bo po co im oglądać umorusaną lewackimi frazesami buzię platformerskiego odszczepieńca?
Debata jutro. Na pewno nie będę jej oglądał. Bo wiem, że zobaczy ją garstka mikkowsko-palikotowskich onanistów, a z tymi mi nie po drodze. Najśmieszniejsze, że podobny duet elektoratów obserwujemy po raz pierwszy. I na pewno wielu się zastanawia – czy gorsi są palikotowcy i korwin-mikkiści osobno czy razem wzięci oraz czy suma nieszczęść, jaka mogłaby wyniknąć z ich wspólnych działań w polityce - pal sześć, że to debata i spór, ważne że razem tworzą scenę – jest 2 czy więcej.
PS. Mikke ma zamiar spotkać się z innymi politykami, tym razem takimi, co cokolwiek znaczą. Więc pytam, czemu u licha od nich nie zaczął, a Palikota nie zostawił sobie na deser, jeśli miłe mu biłgorajskie specyjały?
"Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka