Igor Janke otrzymał propozycję zorganizowania debaty od Jarosława Kaczyńskiego. Jest to dowód zaufania, jakim Prezes PiS darzy Salon24 oraz wyrazy uznania dla Igora Jankego, który stworzył liczący się serwis opiniotwórczy (zwłaszcza, że PiS uważnie dobiera media). Wielkim sukcesem, był wywiad z Barackiem Obamą – konkurencja gryzła usta ze złości. Ale był to sukces na trudnym i rozległym rynku europejskim. Tymczasem debata Kaczyński-Tusk – o ile Tusk zgodziłby się przyjść na S24 – byłaby osiągnięciem w skali kraju. Dwóch najważniejszych polityków oraz ich polityczne zaplecze w Ipla? To byłoby coś.
Ale Igor Janke postąpił inaczej niż oczekiwalibyśmy tego od szefa firmy – wycofał się z szansy, na którą pracował latami. Fakt jego dziennikarskiej współpracy z inną redakcją spowodował oddanie jej pola. Z biznesowego punktu widzenia, jest to posunięcie irracjonalne. Kto pcha szprychy w koła rozpędzonego projektu, który ma przebojem wedrzeć się na rynek mainstreamu, gdzie czekają takie profity, jak pieniądze od reklamodawców, powszechny „fejm” i możliwość przebicia się ze swoimi poglądami do szerokich mas społeczeństwa?
Igor Janke pisze tak: „Doszło do niezręcznej sytuacji. Nie miałem pojęcia o tym, że redakcja, w której pracuję, „Rzeczpospolita”, wspólnie z Polsatem, złożyła do przedstawicieli sztabów wyborczych wspólne, oficjalne pismo z propozycją zorganizowania debat między przywódcami PO i PiS. W tym samym mniej więcej czasie, nieświadomy niczego rozmawiałem z politykami PO i PiS o tym, że ja sam mógłbym taką debatę zorganizować na neutralnym gruncie, o czym wczoraj informowałem (...)Niniejszym wycofuję się z propozycji organizacji debat przeze mnie osobiście i w pełni wspieram propozycję „Rzeczpospolitej”. Mam nadzieję, że do tej debaty dojdzie, bo kto ma ją zorganizować, jak nie najlepsza gazeta w Polsce?
Otóż wcale nie doszło do niezręcznej sytuacji. To „Rzeczpospolita” oraz „PolsatNews” pokpiły sprawę i dały się wyprzedzić raczkującemu w basenie z grubymi rybami Salonowi. I trzeba było wykorzystać ich potknięcie. Co więcej, Igor Janke nie wiedział, że „RP” i „Polsat” mają w planach zorganizowane debaty politycznej, więc nie było mowy o żadnym podprowadzeniu pomysłu i konflikcie interesów.
Tak więc trzeba było usiąść do negocjacji ze swoim pracodawcą i jego partnerem, i ustalić terminy debat, bądź podzielić ją na części – cz.1 biorą „RP” i „Polsat” dzieląc się zyskami i wpuszczając komentarze z Salonu24 na swoje łamy, a cz. 2 zgarnia Salon24, bo to Janke dostał propozycję od Kaczyńskiego, choć bezpośrednio o nią nie zabiegał.
A tak jest wielkie rozczarowanie oraz domysły, że Szef Salonu24 powodowany nie do końca dobrze pojętą lojalnością przestraszył się potęgi na rynku mediów. Debaty jeszcze nie ma – więc sprawę można odkręcić, choć osobiście mam podejrzenia, że klamka zapadła. Każdy ma swoje 5 minut, które trzeba wykorzystać. Czy 5 minut Igora Jankego podczas najbliższej kampanii wyborczej właśnie upłynęło?
"Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka