Mili Państwo, rozwoju rozumianego w naturalnym sensie, jako postęp, kontinuum od czegoś mniej rozwiniętego do abstrakcyjnej doskonałości w Polsce nie będzie. Czas mija, ale kraj jedzie na biegu wstecznym. Nawet, jeśli nowy rząd wrzuci piąty bieg, to przecież przejmie zniszczony krajobraz po Tusku – co to oznacza? Że przez jakiś czas - dwa, trzy lata przy dobrych wiatrach - wylądujemy w punkcie wyjścia. Tam, gdzie Tusk zaczął Państwo rozkradać.
Wczoraj rozmawiałem z moją dobrą znajomą, lekarzem, właśnie zdała egzamin na drugą specjalizację. Młody doktor (w porównaniu do sędziwej kadry), dwa tytuły w rękach, na dokładkę doktorat, gdyby ktoś pytał o więcej papierów na rozum. Jakie szanse w Polsce na rozwój? Niewielkie. Lekarz z taką praktyką może liczyć na jednym etacie na zarobki rzędu 4000 brutto. Będzie ponad 10 lat w zawodzie, tyrania od rana do nocy. W tym ratowania życia, bo przecież na R-ce kardiologicznej lub dyżurze internistycznym praktycznie nie ma spokoju.
Lecz wcale nie chodzi o zarobki. Oto co przygotowała Pani Kopacz na odchodnym lekarzom. Teraz doktor ma wyrobić sobie nr KRS – już nie wystarcza własna działalność. Dodatkowo, to obowiązkiem lekarza jest sprawdzanie praw pacjentów do refundacji. Wiąże się to z każdorazową oceną czy pacjent z punktu widzenia ustawy spełnia wymogi formalne, żeby otrzymać lek.
A kto ich nie spełnia? Na przykład kobieta w ciąży, bo lekarstwo jest dla osób dorosłych (sic!). Albo inny przykład. Nie masz badań posiewowych, ale masz zrobioną immunologię? Możesz dostać antybiotyk, ale po konsultacji Twojego doktora z koordynatorem wojewódzkim. Jeśli ten ostatni się zgodzi jest szansa na refundację przez 12 miesięcy. Tymczasem na przykład skomplikowane choroby autoimmunologiczne na tle zakaźnym trwają przynajmniej 5 lat, jeśli nie pół życia.
Nuży kogoś sięganie do kuchni zawodu lekarza? To inny przykład. Za błędy lekarzy odpowiadają zstępni. Twoje dzieci, drogi doktorze, wezmą odpowiedzialność, jeśli kiedyś ręka Ci się omsknie. A państwo, a lecznica gdzie pracujesz, a ubezpieczyciel? Takiego wała. Doktorzy odpowiadają – w takim razie może niech dzieci urzędników też odpowiadają za błędy rodziców!
Ha, ha, ha.
I w każdej dziedzinie jest jak wyżej. Szkolnictwo? Trzeba głodować, bo nie da rady inaczej urządzić ‘głupiej debaty” z minister z Knurowa. Przykre, że sprawdza się krzywdzący stereotyp, że szybki awans oznacza lekceważenie wszystkich na około. Ubezpieczenia społeczne? Na koniec otrzymasz 500zł. emerytury, choć zebrałeś kilkaset tysięcy. Reszta pójdzie na spłatę obligacji Rostowskiego. Zdrowie? Zachoruj, to zobaczysz ile kosztują leki – lepiej nie choruj Polaku! I tak dalej, i tak dalej.
Niestety – ich to wali. A jak zaczniemy po nich sprzątać, to będą przeszkadzać. Mają przecież zaprzyjaźnione media, które czy to ambicjonalnie, czy z powodów koniunkturalnych – przecież z budżetu skapuje całkiem niezła kasa, ostatnio pewna znana redakcja w pośpiechu oddawała pieniądze Ministerstwu Środowiska – udostępnią swoje łamy Kopaczowej, Tuskowi, Rostowskiemu, żeby mogli się wyżalić. Jeszcze usłyszycie, jak Franciszek powraca do swoich liberalnych frazesów, że trzeba podatki obniżać i stwarzać warunki dla przedsiębiorców.
Więzienia CIA to nic. Czeka nas era więzień dla polityków, gdzie będą spokojnie czekać na proces odcięci od świata medialnego. Bo taki szkodzi na stołku, a także gdy z niego zleci.
"Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka