twardek twardek
430
BLOG

A komisarz Wojciechowski?

twardek twardek Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Rzecznik KE stwierdził w swojej wypowiedzi m.in.: ‘…Komisja Europejska jest bardzo zaniepokojona stanem praworządności w Polsce, szczególnie ostatecznym przyjęciem nowelizacji prawa o sądach…’ itd.

I tak się zastanawiam, czy nasz komisarz Wojciechowski też jest za wymierzeniem policzka Polsce, czy nie jest. Jeżeli nie jest, to nawet jeśli jest osamotniony w tym stanowisku, to znaczy to jednak, że niecała KE stoi za tą hucpą. A jeżeli nie cała, to w oparciu o jakie wewnętrzne umocowanie prawne robi to, choćby i lwia część Komisji? I odwróćmy sytuację - załóżmy teoretycznie – dołożyć chce Polsce tylko owa Jurkowa, w duecie ze znanym nam wieprzem nieczystym. Czy wówczas inicjatywa tych dwojga byłaby uprawniona, czy też nie? Jeżeli byłaby, to znaczy, że większość komisarzy z ober szefową nie jest w stanie przeciwdziałać części pracowników (!) KE, którzy kierując się np. urojeniami zmierzają do zantagonizowania państwa członkowskiego. Krótko mówiąc, chodzi mi o to, że musi działać wewnątrz Komisji jakiś mechanizm generowania kontrowersyjnych decyzji, które ‘przechodzą’ do realizacji (nie wszyscy są za, np. Wojciechowski). No i właśnie, co to za mechanizm – rozumie się niesprzeczny z literą i duchem traktatu lizbońskiego.

Abstrahując od owego mechanizmu kto za, kto przeciw (jeżeli jest/nie jest) można by oczekiwać, że wypączkowanie tego rodzaju inicjatywy wewnątrz Komisji, wymierzonej przeciw Polsce - wymaga przyjęcia toku realizacyjnego i w którymś momencie klepnięcia całej sprawy przez Przewodniczącą. Jeżeli tak nie jest, to znaczy, że w KE jest za przeproszeniem burdel, jeżeli natomiast tak jest, to byłoby wówczas i elegancko i prawidłowo, gdyby pani von Leyen zwróciła się z ostrzeżeniem / oznajmieniem (czy Bóg wie czym tam jeszcze) do naszego Premiera. Premier zapewne zaproponowałby wstrzymanie biegu sprawy do czasu uzyskania wyników roboczej konsultacji, w trybie wspólnej, stosownej analizy porównawczej, z prawnikami, dajmy na to - niemieckimi. Jakoś tam wynagrodzeni pewnie zgodziliby się później na mieszany z Polakami zespół ds. perswazji i oświecenia TSUE.

---

Tak się nie dzieje. Dlatego, że nie chodzi o praworządność. Chodzi o utrzymanie przy życiu, teraz i na przyszłość, komanda w togach, które:

1. nie pozwoli na obnażenie gigantycznych przekrętów, które kosztowały Polskę setki miliardów złotych (te 250 miliardów, to tylko 8-latka Tuska. Żniwo zapoczątkował protoplasta demolki, którego Prezes onegdaj nazwał szkodnikiem. Wiedział, co mówi). I tu właśnie zauważmy, że kontrahentami naszych złodziei spod ciemnej gwiazdy byli przecież tzw. strategiczni inwestorzy, głównie z Zachodu. Jak więc ZP ma burzyć im spokój pakując do pudła ich janczarów z Polski. Wszak z czasem mogą zacząć wygadywać różne rzeczy…

2. I dla odmiany, komando w togach pozwoli na utrzymanie stanu potrzebnej nieprawości, co oczywiście objawiając się na różnych poziomach interakcji: na poziomie obywateli, poziomie przedsiębiorstw, poziomie instytucji państwowych - musi spowodować stopniowe ubezwłasnowolnienia władzy wykonawczej, przy równoczesnym zneutralizowaniu władzy ustawodawczej, bo czego ta ostatnia nie uchwali, jeżeli tylko podważać będzie pozycję komanda a więc jego klienteli – zostanie albo zablokowane, albo zdestruowane w fazie wprowadzania nowych regulacji.

3. Polska, która nierządem jw. stoi nie będzie mogła być:

a. znacząco obecna na ringu europejskiej konkurencji gospodarczej, a wiec i rozwoju potrzebnego jej potencjału militarnego,

b. efektywnym czynnikiem sprawczym w konkurencyjnym dla starej UE przedsięwzięciu Trójmorza

Nieźle pomyślane.

Jurkowa przyjeżdża do Polski. Chcą się z nią spotkać (nie przewidziani przez nią) ludzie z KRS, Izby Dyscyplinarnej oraz pani Prezes TK. Z całym szacunkiem, spytam – a po co? Po co?! Przecież ta kobieta nie ma nic do powiedzenia. Chce się spotkać z ludźmi z Sejmu, to pani Marszałek powinna desygnować do reprezentowania Sejmu p. Kidawę-Błońską. Chce się spotkać z ludźmi z Senatu, to Jego Grodzkość Tomasz III na pewno nie zawiedzie. Zechce się spotkać z Premierem, to przecież p. Morawiecki, znany z przyzwoitości i dobrych manier, zachowa się uczciwie i desygnuje do rozmowy właściwego człowieka do tych spraw tj. ministra Ziobrę.

 Itd.

---

 Przy okazji nie daruję sobie aby nie zauważyć, że przywódcy ZP powinni sobie uświadomić, że uchylenie społeczeństwu drzwi do kulis prowadzonej polityki, i tej sprawy tyż, uprawniające apel o potrzebne rządowi społeczne poparcie – da im MOC, z rozmiarów której chyba nie bardzo zdają sobie sprawę. W październiku 1956 r. człowiekiem, który powiedział ludziom prawdę (chyba nawet nie całą) był Gomułka. I otrzymał taką moc. Proszę sobie wyświetlić film z wiecu pod PKiN, na którym Gomułka przemawiał do zalewającego Plac Defilad półmilionowego tłumu. Film daje nutkę wyobrażenia o przejawach potencjału, którym można dysponować. Bez tego potencjału, w kooperacji z największymi szubrawcami w historii, czy to z obozu wrogów czy tzw. sojuszników, z którymi przywódcom Polski przychodzi się obnosić – obranie konwencji konszachtów ustawia nas na straconej pozycji. Ba, wtedy, gdy okaże się to potrzebne, szczególnie naszym 'przyjaciołom', wstydliwie skrywane przed społeczeństwem przyklęki czy umizgi, wreszcie ustępstwa naszych przywódców - będą ujawnione dla sprowokowania społeczeństwa, np. do zmiany sympatii wyborczych… Afera taśmowa, ofiarą której padł duet PO/PSL daje tu pewne wyobrażenie co do techniki tego rodzaju manewrów z Polską.

Mam nadzieję, że Premier, który pojechał na koncert do Berlina – opowie nam po powrocie co ustalił z Merkel w czasie koncertu, w sprawie nielegalności Izby Dyscyplinarnej i Trybunału Konstytucyjnego. Może opowie nie wszystko – Merkel nie wiedziała, że rząd polski zamierza prowadzić politykę zagraniczną przy świadomym wsparciu społeczeństwa(oby).

No, i już.

Bądźmy zdrowi.


twardek
O mnie twardek

inżynier 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka