Zastanawiałem się, czy już publikować tą notkę. Doszedłem do wniosku, że lepiej jednak będzie na świeżo - mam na myśli tych ponad 400 osób, które przeczytały poprzednią ("Jest kolejna cezura w naszej historii najnowszej").
Popuśćmy więc wodze fantazji i załóżmy, że powstał postulowany blok gospodarczy z głównymi uczestnikami (honorując inicjatorów - w kolejności): Polska-UK-Turcja-Rosja. I, dalibóg wierzcie mi, że nie zmierzam tu do promocji akronimu PUTinR...
A na poważnie, sądzę, że:
a. w statucie bloku można byłoby zastosować uwspółcześnioną ściągawkę z umowy EWG. W przypadku Polski musiałyby być jednak sformułowane jakieś klauzule przejściowo umożliwiające nam nasze cywilizowane rozejście się z UE. Gdy chodzi o Rosję - też, dla nie antagonizowania jej relacji z Niemcami. Zresztą, jak sądzę, i w tym przypadku po pewnym czasie, po udanym starcie, ta potrzeba "zaniknie" a Rosja sama z siebie, od czasu do czasu, z przyjemnością wymierzać będzie Niemcom klapsy gazowe, ropowe i rzadkich-metalowe.
b. funkcjonalnie system PUTR powinien być realizowany w tryb zadaniowym, który umożliwia wyeliminowanie raka biurokracji, co jest tak rozpaczliwie widoczne w przypadku UE. Do utrzymywania na stałe - co najwyżej kilkudziesięciu osobowy (licząc też sprzątaczki...) sekretariat o charakterze "Monitora", złożony przede wszystkim ze specjalistów gospodarki, finansów i techniki. Monitor przyjmuje od krajów członkowskich zgłoszenia "potrzeb", spełnienie których wykracza poza możliwości zainteresowanego państwa lub rzutuje na interesy innych, albo całości bloku. Przy współpracy zgłaszającego, Monitor definiuje problem i inicjuje delegowanie przez poszczególne państwa zespołów eksperckich. Połączony zespół ekspertów doprecyzowuje problem i opracowuje harmonogram swej pracy, z zaznaczeniem "kamieni milowych". Harmonogram w tej fazie, i w ważnych sprawach - na wniosek Monitora podlega akceptacji przez rządy. Szefowie państw po zasięgnięciu opinii "podręcznych" doradców mogą sobie w trybie telekonferencji pogadać i coś z tego powinno wyjść. Koszty pracy delegowanego zespołu eksperckiego pokrywa macierzysty kraj. No, ramowo ujmując - mogłoby być jakoś tak.
c. Pomijając pewny (?) udział Węgier i Serbii, uprawniona jest nadzieja, że chyba szybko zgłosiłyby akces Rumunia i Bułgaria - też przecież są sekowane w UE
---
No to teraz wyobraźmy sobie polityczną mapę Euroazji (nie mam siły by ją zaanimować) dostrzegając i PUTR i UE. I pomyślmy o perspektywach pokiereszowanj ubytkami, niestabilnej politycznie (Włochy, Hiszpania, Francja) Unii. Destabilizowanej dodatkowo migracją islamistów, dżinistów, woodooistów, animistów itp. spirytystów.
Sądzę, że bez Rosji, PUT (a więc bez R) może również powstać i w trudzie i znoju skutecznie budować dobrostan swych krajów. W trudzie i znoju, ponieważ nie wykluczone, że poza tandemem Rosja/Niemcy także zaoceaniczni globaliści mogą przeciwdziałać powstaniu i rozwojowi bloku. Mam tu jednak nadzieję, że ci z USA może przyjmą, iż na PUT da się patrzeć jako na twór przejściowy do budowy imperium "od Lizbony do Władywostoku" - bo to przecież ich idea. Zresztą bedą mieli w PUT swojego człowieka, tj. Zjednoczone Królestwo, chociaż stosunki Bidena z Johnsonem są fatalne. No, ale to są jednostki, na które można nacisnąć, albo wymienić, albo wyeliminować.
Z Rosją w bloku (a więc PUTR) globaliści - mając znacznie ograniczoną swobodę manewru - mogą odwrócić postrzeganie i dać w tyłek Niemcom (Żydzi, zgodnie z nakazem biblijnym, praktykują zemstę do siódmego pokolenia a od Oświęcimia mineły raptem trzy...).W takim przypadku zyskaliby (US-globaliści) jakiś pozytywny "interface" z PUTR. Wielce prawdopodobne, że po jakimś czasie to Niemcy będa pukać do drzwi bloku. Gdyby zostali przyjęci, nie wykluczałbym tego z definicji, to ktoś słusznie zauważy: panie, przecież pan optuje na rzecz imperium od Lizbony do Władywostoku ! Przyznam, że tak, ale w sensie bloku gospodarczego. Bo jestem domorosłym globalistą, w owym gospodarczym wymiarze. Jestem 80+ i gdzieś od około 60-ciu lat już nie oczyma cielęcia, obserwuję co się wokół dzieje. Procesu globalizacji, w praktyce postępującego na gruncie technologii i gospodarki - zatrzymać się nie da. Dla nas ważne jest jaką będziemy mieć - my Polacy i nasze państwo Polska - pozycję w strukturze zglobalizowanej. Przynależąc do tercetu "ojców założycieli" (Polska-UK-Turcja) możemy i powinniśmy się w tym trójkącie wzajemnie wspierać stanowiąc wówczas, wewnątrz PUTR, byt o silnej pozycji w partnerstwie z Rosją. I wtedy, ku..a, ujmując metaforycznie, żaden osioł nie będzie pouczał naszych już uczciwych sędziów jak i jakie mają ferować wyroki. W tych warunkach, zresztą już z chwilą wypowiedzenia członkostwa w UE, rozwalenie V kolumny będzie sprawą banalną. Osobnicy w rodzaju szwarc-charakteru D. Tuska, postaci w gruncie rzeczy tragikomicznej w swym komediodramacie - szybko zostaną odesłani do politycznego niebytu.
---
Jeżeli ktoś mi zarzuci bujanie w strefie marzeń, to się nie obrażę. Tak, to moje marzenia, ale będę oczekiwał, że adwersarz przeciwstawi jakiś kontr-pomysł. A jest potrzebny, bo jak chyba trafnie zauważyłem w poprzedniej notce - stoimy nad przepaścią a z drugiej strony gęsta, szara mgła. Pisząc ten tekst, ostatni z serii, starałem się kierować inżynierską logiką, po części też językiem - dla ułatwienia lektury. Przyświecała mi myśl o tym by Wam młodym w miarę prosto wskazać potrzebę odrzucenia wbitych do głów wielu stereotypów. Jednym z nich jest zespół (chorobowy) "Putina-mordercy", albo "Rosji-imperium zła". Myślę, że Putinowi daleko do liczby wyroków jakie zadecydował Bush senior, "w interesie bezpieczeństwa narodowego USA" - gdy był dyrektorem CIA. Z kolei, w którym przypadku BESTIA dokonała większej zbrodni: Katyń, czy Oświęcim? Na ile porównywalne są wojny Rosji w Czeczenii i sprowokowana w Gruzji, z ludobójczą (i "przyrodobójczą") wojną w Wietnamie? Chodzi też o stereotypy wynikłe z wieloletniego uprawiania wobec nas pedagogiki wstydu i strachu.
Trzeba otworzyć umysł i być krytycznym, bez preferencji Kalego dla którejkolwiek ze stron. I popuścić wodze fantazji. Do Was należy przyszłość - nie zasypiajcie procesu jej kreowania.
Przy okazji, trochę intryguje mnie coś w rodzaju romansu panów Morawieckiego i Johnsona. I jakowyś sojusz obronny obu państw z Ukrainą. Ten ostatni, jeżeli nie jest oparty na wiedzy, z dobrego źródła, o tym, że Rosja nie (nie) dokona inwazji Ukrainy - wygląda na romantyczny fajerwerk. No, chyba, że inwazji jednak nie będzie. A może nie być, bo Ruscy i tak spuszczają Ukrainie krew, strasząc kolejnymi manewrami inwestorów i depozytariuszy, którzy w szybkim tempie wycofują z Ukrainy kapitał. To też jest zadawanie dotkliwej klęski. Z drugiej strony, wypowiedzi ludzi z Zachodu, i polityków i z mediów są alarmistyczne. Wygląda mi to tak, jakby nie mogli doczekać się wybuchu wojny... Może się mylą a może nie. Ale kto dzisiaj wie coś pewnego poza tymi z Kremla?
---
I to byłoby na tyle. Bądźmy zdrowi
Inne tematy w dziale Polityka