twardek twardek
327
BLOG

Brawo Pani Policjantko (tylko dla młodych mężczyzn)

twardek twardek Polityka Obserwuj notkę 20
głos ludu wysłuchany

Na prośbę opiekunki mojej żony przyjąłem resztę jej familii, której po dramatycznych zawirowaniach udało się w końcu dotrzeć z Kalynovki pod Kijowem do naszej granicy. Babcia, córka (siostra opiekunki żony) i dwoje wnucząt. Posiadanie Pesel jest dla uchodźców bardzo ważne. I ma znaczenie dla kwaterujących ich Polaków, a więc dla mnie też. Należę raczej do chudopachołków i rekompensata w wysokości 1200 zł/miesięcznie za każdą przyjętą głowę to jest coś. Zrobiliśmy, nieudane niestety, pierwsze dość leniwe podejście w Urzędzie Gminy Ursynów, a następnie posłuchawszy stamtąd podpowiedzi wykonaliśmy w sobotę drugie podejście na Stadion Narodowy. Wpuszczano interesantów przez kilka bram. Dołączyliśmy do kolejki do bramy bodaj 10-tej. Kolejka wielorzędowa, o długości ok. 150 m. Odjechałem zaparkować samochód, po czym i ja i niezależnie moi lokatorzy dowiedzieliśmy się, że bramy są już właśnie zamykane i dalej wpuszczać nie będą.

Kolejne podejście w niedzielę. Byliśmy na miejscu wcześniej, około 7-mej rano. Pomni doświadczenia z poprzedniego dnia (wejście tłumów przez kilka bram utrudniło kontrolę liczby przepuszczonych - przeszli w nadmiarze) - urzędnicy ze Stadionu zarządzili tym razem otwarcie tylko jednej bramy, 11-tej. Oszacowałem, że w kolejce do niej stało już ok. 1500 osób. "Lokatorzy" stanęli więc w ogonku a ja rozparłem się w moim wspaniałym Osiołku (20-letni Atos Prime. W kolorze czarnym, oczywiście). Dla odbycia należnej mi drzemeczki. Po solidnej godzinie wyszedłem z samochodu bardzo ciężko obolały. Moi przesunęli się do przodu jakieś 20 metrów. Kiepsko. I tak nam zeszło do 10-tej. Na szczęście "Córka" podsłyszała informację z kolejki, że matki z dziećmi mają pierwszeństwo, więc wzięła za rączkę swojego synka i rzeczywiście, o 10:10 jak odnotowałem, sforsowała bramę. Babcia z drugą, 16-letnią wnuczką, a więc wg strażników Stadionu już nie dziecko (słusznie...) - stała już jakieś 50 m od bramy. Skalkulowałem, że skoro Narodowy pracuje do 16-tej, to powinny się załapać. I udało się. Weszły chyba przed 13-tą. Wkrótce potem bramę zamknięto. Strażnik, którego zaindagowałem wyjaśnił mi, że w środku już jest wystarczająco dużo ludzi. Procedura jest złożona: zrobienie zdjęcia, skopiowanie paszportu, identyfikacja tożsamości, kontrola wniosku (jeżeli niekompletnie lub źle wypełniony - to do poprawki, a urzędnik, w zależności od przypadku zaczyna obrabiać następnego albo czeka). Później odciski palców i wreszcie wydanie dokumentu. "Moi" wyszli gromadnie o godzinie 16:30. Czekałem więc 9,5 godziny. Nigdy w życiu nie czekałem tak długo. Ponieważ po godzinnej rozmowie z siostrą zdechła mi bateria, więc nie miałem z moimi kontaktu. Nie wiedząc jak sprawa ma się w środku, czekałem w rytmie półgodzinnym: zapewne za jakieś pół godziny wyjdą...i tak zeszło.

Ale nie zmarnowałem czasu oczekiwania.

* Po pierwsze utrzymałem się w niezbędnym reżimie higienicznym. Jako, że przy braku współczesnych "sławojek" w pobliżu Stadionu, w sytuacji pojawiającej się presji (tak bywa u mężczyzn-staruchów) wyczaiłem na skarpie przy Zielenieckiej kilka drzew, w tym jedno z nisko rozgałęzionymi konarami. Za każdym razem, było ich kilka, energiczym krokiem, niby to okolicznością spaceru, forsowałem wszerz rozległe pole parkingowe Stadionu skrywając się w końcu za tym wielokonarowym. Nie mam wyrzutów sumienia, że tak powiem estetycznego. Mianowicie, we wszystkich badaniach tzw. moczu mam doskonałe wyniki, parametry których wysoko przekraczają zakres referencyjny! Inaczej mówiąc, nie chwalący się, mam mocz bardzo wysokiej jakości. Trójkonarowe jest mi zapewne bardzo wdzięczne...

* Po drugie, i tu już na poważnie - zauważyłem bałagan w kolejce polegający na tym, że spóźnieni, ale zaradni (gdzie ich nie ma), podchodzą do czoła kolejki, zagadują do tych pierwszych a przez ogrodzenia do strażnikow z drugiej strony ogrodzenia i po pewnym czasie stają się już trwale przyklejeni do czoła. Kolejka miała więc kształt kijanki - z dużym łbem przy ogrodzeniu. Napewno powyżej setki osób. W sobotę strażnik, który nieopatrznie przepuścił jakiegoś przyklejonego oberwał (!) od rozeźlonych kobiet, natomiast w niedzielę kobiety ze łba kijanki rozegrały łomocik między sobą. Coś mi zajarzyło, gdy dostrzegłem przęsła przestawnego ogrodzenia. Podszedłem do radiowozu zaparkowanego przed czołem kolumny "autobusów-poczekalni". Wewnątrz siedzieli umundurowani - dwie panie i mężczyzna. Ta z przodu uchyliła okno i po zapytaniu, czy da mi dwie minuty - wyszła z samochodu. Dobrze ułożona młódka, a przy tym ładna sylwetka, miła buzia, w gustownym mundurze. Ha, pomyślałem, gdybym to ja był o 50 kg młodszy...    Proszę rzucić okiem na ten tłum przy bramie, zacząłem. Wczoraj poturbowali strażnika, dzisiaj szarpały się między sobą. No i właśnie pomyślałem sobie, że można z tych przęseł, wskazałem na nie palcem, uformować jakiś korytarzyk? Odrzekła, że aranżacja całej obsługi jest w gestii jej organizatorów. Ale mamy kontakt z szefem i przekażemy jakąś sugestię. Odmeldowałem się. Gdzieś w dwie godziny później z płyty Stadionu, bramą nr. 1, zaczęto dowozić przęsła a później formować wygrodzony trakt. Posłużyli się wzorem serpentynki ze strefy odpraw na dworcach lotniczych. Tyż dobrze, bardzo dobrze.

Brawo miła Policjantko i jej Koleżeństwo z radiowozu (wszak "sugestię" obgadali pewnie zespołowo).

---

Napisałem to, by Wam uprzystępnić folklor operacji "Pesel dla uchodźców". Ale też, co ważniejsze, przykład skuteczności inicjatyw zwykłego człowieka z ulicy. I to nie jest wcale drobiazg. Gdyby dało się to sprawdzić, to założyłbym sie, że w jakimś zakresie, w reakcji uchodźców pojawi się refleksja: "robiliśmy tu burdel, no to Polacy zobili z tym porządek". W ten oto sposób możemy demonstrować naszą sprawność organizacyjną a poniekąd i kulturę (conajmniej Pesel'ową :))))))

Jeżeli ten i ów z Was młodych nadziewa się na rozmaite przypadłości, to nie należy mówić sobie - "pier...ę, nic się nie da zrobić". Trzeba natomiast rozejrzeć się, czy są przęsła a jak są, to wysmażyć opinię, najlepiej popartą sugestią. Jak trzeba to i skargę.

O braku sławojek - zapomniałem (ludzie czekają parę godzin a do WC metra daleko, zaś na przystanku PKP Stadion WC nieczynne...). Może to sprawa dla kogoś z Was?

Badźmy zdrowi

twardek
O mnie twardek

inżynier 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka