Pewnego razu, w dawnych czasach, gdzieś tam, w siedzibie CZEKI, Dzierżyński kończył w swoim prywatnym apartamencie golenie. Nikt nigdy nie ustalił jak to się stało, że kilkuletni chłopczyk zdołał wejść do gmachu a później zacząl zwiedzać go sobie trafiając wreszcie do tow. Feliksa. Spóźnieni o mgnienie oka "wniknęli" do gabinetu dyżurujący czekiści, nie bardzo wiedząc jak się zachować, gdyż chłopczyk podszedł już do szefa pytając cóż to takiego białego, co wyciera ręcznikiem z twarzy. Dzierżyński począł przyglądać się chłopcu, dokończył wycierać twarz i wziął się za wycieranie brzytwy. Zaciekawieni czekiści wstrzymali oddech, tymczasem szef udzielił z uśmiechem odpowiedzi chłopcu, sięgnął następnie po jakąś szkatułkę z cukierkami i poczęstował malca. Pogłaskał go po głowie i polecił odwiezienie dzieciaka do domu. Już wsadzając chłopca do samochodu, jeden z czekistów popatrzył na kolegę stwierdzając: smatri, kakoj choroszyj cziełowiek - mog zariezat a pogładił !
---
Nasz Pierwszy Minister to też dobry człowiek. Nie pozwala podnosić cen ogrzewania powyżej 40%. A przecież mógł przymknąć oczy na procentów czterysta ! Za przykładem łżewizji publicznej - bądźmy uczciwie zachwyceni.
