Tymoteusz Bojczuk Tymoteusz Bojczuk
383
BLOG

Rząd to wróg. Obywatele uzbrojeni

Tymoteusz Bojczuk Tymoteusz Bojczuk Polityka Obserwuj notkę 0

Dawny zdrowy system zakładał, że tylko uzbrojeni na co dzień mieszkańcy kraju stanowią armię na czas wojny. Taka milicja, pospolite ruszenie, potrzebowały jedynie dowódcy, którym w wojenny czas stawał się sam król, lub jego hetman (czy konsul). Obywatele byli samowyekwipowani i nie potrzebowali upraszać się o broń.

W systemie następnym, równolegle obok uzbrojonej ludności powstała regularna, uzbrojona przez rząd armia. Taka sytuacja ma obecnie miejsce w USA, Brazylii i Szwajcarii.

W Europie i krajach autorytarnych obywatele są rozbrojeni, a jedynym posiadaczem broni są skoszarowani żołnierze oraz agenci służb specjalnych, wszyscy poddani nie znoszącej sprzeciwu dyscyplinie. Co ważne, są opłacani i ekwipowani z ręki rządu. Czasem taka armia jest regularno-najemna; niekiedy uzupełniona o przymusowy pobór.

Hitler napisał: „najgłupszym możliwym błędem z naszej strony byłoby pozwolenie niższym rasom na posiadanie broni. Historia dowodzi, że wszyscy zdobywcy, którzy pozwolili niższym rasom na posiadanie broni, szykowali sobie upadek.”

Demokracje liberalne osiągnęły jeszcze więcej. Rozbrajając obywateli, przekonały ich dodatkowo, by podatkami opłacali karne wojsko, które nad nimi dominuje. Oto majstersztyk - narody same podtrzymujące miecz wiszący nad nimi.

Stąd w dawnej Polsce i gdzie indziej, tak opornie rozwijano stałą armię, i niemal do końca nie stworzono budżetu na jej utrzymanie, z obawy by nie stała się wsparciem antyobywatelskiej potęgi króla.

Zapoznając się z historią I RP widzimy, że sejm co rusz uchwala podatki na wojnę, z których trzeba spłacać żołdy poprzednich wojen. Ciągle widzimy niewielkie wojsko z doraźnego zaciągu. Wciąż niedofinansowane i niespłacone. Obok liberum veto to najważniejsza bolączka owych czasów. Jednak trzeba zrozumieć obstrukcje szlachty w tym względzie (choć statecznie w Polsce nastała armia regularna, tyle że rosyjska i pruska).

W XVII-cznej Anglii parlament także nie chciał wystawić armii do walki z Irlandią, bo się obawiał, że angielski władca posłuży się nią do rozgromienia opozycji.

Wiemy, jak wielką przewagę ma kraj z bronią nuklearną wobec pozbawionego jej sąsiada. Podobna dysproporcja występuje miedzy uzbrojonym rządem a bezbronnymi obywatelami.

Proszę sobie wyobrazić, czy można ogłosić stan wojenny przeciw narodowi, gdy co druga rodzina jest uzbrojona? Czy Jaruzelski miałby odwagę w takim wypadku? W rzeczywistości odwagi miał tylko tyle, by wyprowadzić wojsko przeciw bezbronnej ludności, i to dopiero po opadnięciu sierpniowych emocji (ale czego się spodziewać po współpracowniku rosyjskich służb). Jest to podręcznikowy przykład na to, jak władza wystąpiła przeciwko narodowi. Właściwie to naród, poprzez strajki solidarnościowe, wystąpił przeciw władzy, a ta podjęła wyzwanie, i siłą swego uzbrojenia stłumiła wole obywateli.

Minęło ponad 30 lat, a jeden z niegdyś bardziej wojowniczych narodów Europy nawet się nie zająknął o konieczności powrotu do tradycji posiadania obronnej broni (nawet etymologia słowa broń wskazuje tutaj cel), jak i nie powiesił zdrajcy, który wyprowadził czołgi przeciw niemu. Cóż, zachęceni przykładem i pobłażliwością, przyjdą kolejni zdrajcy i nowe czołgi.

Rousseau proponował, by nie znosić liberum veto w Polsce, ale jeśli się stwierdzi, że jakiś poseł użył go w złym celu, to po okresie jednego roku, ma być ukarany śmiercią. My nawet nie potrafimy w ten sposób rozliczyć się z wrogami, którzy nadużyli zaufanie narodu.

Czemu amerykański wymiar sądowniczy jest taki praworządny? Dlaczego prawo w USA jest tak skrupulatnie przestrzegane, na czym korzysta obywatel, a często tracą korporacje zmuszone wypłacać wielkie odszkodowania w sprawach kuriozalnych? Może jest to podskórna obawa tamtejszych decydentów, że na każdej ulicy miasta, niemal w każdym domu, sprzątaczka, czy kucharz, wszyscy obywatele, pod poduszką i w piwnicy dzierżą środki, które społem użyte mogą zmienić układ polityczny w ciągu 24 godzin. I może właśnie dlatego układ polityczny w Stanach jest taki stabilny i względnie niezmienny, bo tamtejsza władza i jej ludzie wolą nie próbować. Wiedzą, że jeśli całkiem stracą wiarygodność, mogą zostać obaleni przez uzbrojonych obywateli.

(Obecnie toczy się dyskusja, czy zakazać Amerykanom niektórych rodzajów broni szybkostrzelnej, a jednocześnie tamtejsza armia dozbraja się w takie cuda, które w dysproporcji do klasycznych strzelb, będą wymagały z dziesięciu obywateli do zgniecenia jednego żołnierza).

Patrząc w przeszłość, widzimy, że nawet dawne arsenały wojskowe znajdowały się w miastach, co mogło przyczynić się do powodzenia buntu, o ile zdobyto taki strategiczny punkt (co z początku pomogło Powstaniu Listopadowemu). Dziś mówi się, że przejęcie stacji telewizyjnej z możliwością nadania w eter swoich racji jest kluczem powodzenia każdej rewolty. Ale czyż nie powinno się tworzyć krajowych map z rozmieszczeniem zapasów lekkiego uzbrojenia i amunicji, które to mapy obywatele powinni znać na pamięć. Już same te informacje będące w ich posiadaniu, będą szachować ludzi u władzy. Należy powoływać specjalne organizacje pozarządowe, które będą monitorowały wszelkie przemieszczenia zapasów broni oraz amunicji. Tak na wszelki wypadek.

Bowiem rząd to wróg. Toteż parafrazując Nietzschego, trzeba ostrzegać: stajesz wobec władzy, nie zapomnij bicza!

 

 

Tymoteusz Bojczuk jest filozofem kultury i cywilizacji, himalaistą i podróżnikiem. Publikował eseje w „Aspektach”, „AlboAlbo”, „Ibidem” "Londynek.net" i „Pulsie”. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Śląskim. Autor książki Element Wmówiony oraz Słownika psycholingwistycznego języka polskiego z komentarzem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka