Ruiny Pałacu Saskiego w Warszawie.
Ruiny Pałacu Saskiego w Warszawie.
Tyndlale Tyndlale
302
BLOG

Reparacje do reparacji

Tyndlale Tyndlale Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Problem reparacji wojennych od Niemiec za spustoszenie Polski podczas II wojny światowej powraca co jakiś czas jak bumerang. W ostatnich miesiącach przypomniał go ponownie Jarosław Kaczyński, który podczas kongresu PiS w Przysusze 1 lipca br. powiedział między innymi:

„Czy otrzymaliśmy za te gigantyczne szkody, których tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś (...) jakiekolwiek odszkodowania? Polska nigdy nie zrzekła się takich odszkodowań. Ci, którzy tak sądzą, są w błędzie - powiedział Kaczyński. - Czy wobec tego, historycznie rzecz biorąc, nie mamy pewnych moralnych praw?”

Słowa te (skądinąd prawdziwe i słuszne), wywołały szeroką dyskusję oraz samonakręcającą się spiralę często absurdalnych oskarżeń. W debacie publicznej dotyczącej tego zagadnienia pojawia się mnóstwo chaosu informacyjnego, topornej propagandy i oczywistszych kłamstw, wśród których głosy rozsądku oraz analizy eksperckie nie mają szans się przebić. Głosy te można z grubsza podzielić na następujące:

1.      Żądania reparacji wojennych są bezsensowne i szkodliwe dla Polski, już samo mówienie o tym szkodzi nam w Europie i na świecie, np. Tomasz Lis w TOK FM : „Rachunek jest wybitnie prosty. Nie zobaczymy ani złotówki, będą same straty. Kaczyński ma tego pełną świadomość i niszczy polsko-niemieckie stosunki, niszczy polską pozycję w Unii Europejskiej. Absolutnie na zimno”

2.       Polsce nic się nie należy bo Polska się zrzekła dawno reparacji wojennych i skoro nigdy się ich nie domagaliśmy to jest to tylko hucpa polityczna, np. Włodzimierz Cimoszewicz w „Faktach po Faktach”: „Jarosław Kaczyński lekceważy fakty historyczne, Polska oficjalnie zrzekła się reparacji wojennych. To prawda, że okoliczności były niejasne, ale przez 60 lat wszystkie kolejne rządy, i PRL, i III RP, nie występowały z roszczeniami. Z prawnego i międzynarodowego punktu widzenia nie mamy żadnego tytułu do domagania się reparacji”.

3.       Polska powinna się twardo domagać reparacji od Niemiec, wystawić rachunek i żądać wypłaty np. Michał Karnowski w TVP INFO: „Podnosząc tę kwestię coś zyskujemy i mamy szansę, bo Niemcy wciąż płacą odszkodowania ofiarom II wojny światowej, dlaczego tylko nie Polakom?”

4.       Polska powinna uregulować z Niemcami sprawę reparacji, to moralny obowiązek polskiego rządu aby sprawę przeanalizować, wyliczyć i ostatecznie zakończyć: np. Mateusz Morawiecki
„Uważam, że jest to temat o charakterze bardziej moralnym, niezałatwiony od II wojny światowej. Straciliśmy wtedy, z winy Niemców, całą naszą przyszłość. Nie patrzę na to od strony finansowej, że to mogą być jakieś środki i w tym kontekście nie kalkuluję tutaj tego. Tylko bardziej od strony moralnej i wagi historycznej, ukarania winnych”

5.       Polska powinna dokonać analizy sprawy reparacji z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Sprawę trzeba po prostu wyjaśnić  i niech zajmą się tym eksperci, np. Arkadiusz Mularczyk: „Chcę dokonać analizy regulacji, które dotyczą tej sprawy oraz zebrać wszystkie opinie, które dotychczas były robione na temat ewentualnych reparacji wojennych.”

 

Jak to w końcu jest z tymi reparacjami? Należą się czy nie? Zrzekliśmy się do nich prawa czy też nie? A jeśli nie to chcemy pieniędzy, bilionów euro czy tylko moralnego zadośćuczynienia?

 

Zacznijmy od początku, a ściślej od pytania Jarosława Kaczyńskiego zadanego na kongresie PiS, które wywołało całą dyskusję: „Czy otrzymaliśmy za te gigantyczne szkody, których tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś (...) jakiekolwiek odszkodowania?” Odpowiedź na pytanie Prezesa PiSu znajdujemy w uchwale Sejmu z 10 września 2004 r.: „Polska nie otrzymała dotychczas stosownej kompensaty finansowej i reparacji wojennych za olbrzymie zniszczenia i straty (...) wywołane przez niemiecką agresję, ludobójstwo i utratę niepodległości przez Polskę. Sejm wzywa rząd RP do podjęcia stosownych działań w tej materii wobec rządu RFN.”

Uchwała została przyjęta prawie jednogłośnie (był tylko jeden głos wstrzymujący) i głosował za nią między innymi Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, ale także Leszek Miller, Grzegorz Schetyna i Donald Tusk. Uchwała w zasadzie nie została nigdy wykonana. Nie podjęto żadnych działań zarówno w kierunku wyliczenia strat i podjęcia rozmów z Niemcami na ten temat. Wydaje się zatem, że powyższa uchwała Sejmu mogłaby być punktem wyjścia do załatwienia tej sprawy raz, a dobrze i na zawsze. Oczywiście wtedy głównym celem tej uchwały było zwrócenie uwagi Niemcom, aby nie śmieli liczyć na jakiekolwiek odszkodowania od Polski wobec obywateli niemieckich „wypędzonych” z tzw. Ziem Odzyskanych. Miało charakter ostrzeżenia: załatwicie sprawy odszkodowań wobec  waszych ziomków bo jak nie to my otworzymy kwestię reparacji.

Natomiast obecne stanowisko strony niemieckiej wobec aktualnie toczącej się w kraju dyskusji o reparacjach jest identyczne jak stanowisko przyjęte w 2004 w reakcji na uchwałę polskiego Sejmu: nic wam nie damy bo w 1953  roku się zrzekliście prawa do reparacji, a poza tym już tyle od nas kasy dostaliście, że głowa mała.

Sądzę, a raczej wydaję mi się, że nikt na obecnej scenie politycznej nie kwestionuje zagadnienia wstępnego: Polska nigdy nie dostała reparacji wojennych od Niemiec. Skoro zatem nie dostała to czy są jakieś szanse prawne na ich uzyskanie?

I w tej kwestii powinni zamilknąć politycy, a odezwać się eksperci. Opracowań na ten temat i to bardzo wartościowych jest wiele i lekceważenie ich to nie tylko brak dobrej woli, ale przede wszystkim zasypywanie faktów z historii publicystyką. Dobry krok w tę stronę uczynił Arkadiusz Mularczyk występując do Biura Analiz Sejmowych o ekspertyzę w tej sprawie.

Czym w ogóle są reparacje wojenne? Są one reakcją na bezprawie wywołane wojną i w swej istocie stanowią zasadę prawa międzynarodowego- agresor wojenny wywołał szkody wiec agresor szkody te musi naprawić.  Tak właśnie rozumiano reparacje przy ustalaniu odpowiedzialności Niemiec po I wojnie światowej. (Niemcy przez blisko 100 lat płaciły odszkodowania za te wojnę – ostatnie raty dla Francuzów i Belgów przelane zostały w 2010 roku).

Ok. Skoro nie dostaliśmy reparacji to chyba się należą, ale zaraz, zaraz czyż pomimo tego, że się należą to w 1953 r. się ich nie zrzekliśmy? I to kolejne pytanie, na które właśnie eksperci, a nie politycy powinni odpowiedzieć: Czy oświadczenie rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r. jest skuteczne w świetle prawa międzynarodowego?

Jak wskazuje prof. M. Muszyński,  przeciw skuteczności oświadczenia wobec całych Niemiec (obok obarczenia go wadą – było prawdopodobnie złożone pod przymusem) przemawiają nie tylko późniejsze działania państwa polskiego, ale także próby uzyskania przez RFN prawnomiędzynarodowego potwierdzenia tego zrzeczenia. Przykładem tego są usilne starania RFN w 1970 r, podczas prac nad układem o normalizacji stosunków, aby znalazło się w nim stwierdzenie, że „obie strony nie ponoszą wobec siebie żadnych roszczeń, które pochodzą z II wojny światowej”. Polska propozycję te odrzuciła. Dlatego w reakcji na to odrzucenie Niemcy w „swojej” wersji układu z 1970 r. opublikowanym w niemieckim dzienniku ustaw dodali załącznik według, którego strona polska podczas negocjacji potwierdziła że oświadczenie z 1953 pozostaje w mocy i dotyczy RFN. Oczywiście w polskim dzienniku ustaw takiego załącznika nie ma.

Oczywiście obecnie ani polski rząd, ani nikt poważny nie chce od Niemców żadnych pieniędzy. Żądanie reparacji za II wojnę to element polityki historycznej i strategii dyplomatycznej. Jak się wydaje ma to być dodatkowy argument w stosunkach dwustronnych: „ok. chcecie nas tu karać za uchodźców, a sami do dziś nie rozliczyliście się za zbrodnie wojenne” itd. Niestety do tej sprawy biorą się amatorzy. Gdybym bowiem wierzył w polską dyplomacje i dyplomatów (a nie wierzę), to bym mógł snuć wizję paradoksalnego poprawienia stosunków polsko-niemieckich po wyjaśnieniu sprawy reparacji. Mogłoby dojść do prawdziwego oczyszczenia stosunków. Np. Niemcy uznają swoją odpowiedzialność, biorą na siebie koszt zaspokojenia roszczeń tzw. „wypędzonych” i symbolicznie za własne pieniądze odbudowują w Warszawie Pałac Saski. Niestety tak się nie stanie. Dlaczego? Z kilku powodów:

- większość polityków nie rozumiejąc tematu uzna, że te reparacje to taka sezonowa ściema tworzona na wewnętrzy użytek polityczny więc tak naprawdę to my nic od tych Niemców nie chcemy,

- w Polsce już odezwali się dyżurni adwokaci Niemiec, którzy wbrew polskiej racji stanu podpowiadają, że nic nam się nie należy,

- słabość polskiej dyplomacji, która potrafi nawet oczywistą wygraną przekuć na sromotna porażkę.

Co zatem robić? Po prostu być konsekwentnym i za słowami powinny pójść czyny bo inaczej nikt już tej sprawy nigdy poważnie nie potraktuje.

Tyndlale
O mnie Tyndlale

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka