Czy Polska rozsypie się w zimie?

Pamiętam zimę zeszłego roku. Spędziłam ją w Danii, ale ponieważ telewizja polska, dostęp do internetu, to równie dobrze to samo widziałabym z Warszawy. A oglądałam (owszem, mało eksponowane, bo po co?) wioski odcięte przez kilka tygodni od prądu.

A teraz? Wygląda na to, że z powodu globalnego ocieplenia  scenariusz się powtórzy ale na o wiele większą skalę.I nie mówię o zamieciach i opóźnieniach w komunikacji - na to faktycznie trudno zaradzić. Na całym świecie odśnieża się PO opadach śniegu, nie w trakcie.

Mówię o dostawach prądu i wody - ciepłej i zimnej, a więc o ogrzewaniu.

Sieć nie lubi "przechodzić przez zero", a więc nie potrzeba jakiś strasznych mrozów. Wystarczą wahania w okolicach zera stopni. Sieć energetyczna także nie lubi tych temperatur, zwłaszcza, kiedy towarzyszą im opady sniegu. Zlodowaciały śnieg, szadź na starych drutach i nieszczęście gotowe.Jak przewody wytrzymają, to nie wytrzymują słupy. Na trakcjach kolejowych także.

Nie pamiętam w którym mieście ( tych lokalnych awarii było już kilka) jeden z prezesów spółek komunalnych mówił o fatalnym stanie 30 letnich rur.

No właśnie - o to chodzi! Spółki dzieliły się przez pączkowanie, zmieniały właścicieli i prezesów. Ale praktycznie nic nie robiły poza podłączaniem następnych domów i osiedli ( nie na swój koszt oczywiście). Nawet im się specjalnie nie dziwię - jeżeli jedynym Bogiem jest opłacalność to faktycznie opłacało się  podnosić ceny i trwać na stanowisku, czyli podlizywać się aktualnie rządzącym - w mieście lub państwie.Żeby sprawa była jasna - nie chodzi mi o trzyletnie rządy PO, chodzi o wszystkie rządy.

Nawet w tzw "normalnym domu" ulegamy często pokusom - marzymy o nowym komputerze czy telewizorze plazmowym i kiedy zdobędziemy jakąś dodatkową gotówkę realizujemy te marzenia. Ale nawet  kiedy jesteśmy raczej z gatunku Pasikonika, nie Pracowitej Mrówki to jednak nie mamy pomysłu na to, aby urządzić dużym kosztem łazienkę zostawiając pod nowymi kafelkami stare rury. A przedsiębiorstwa tak robią - prędzej wybudują sobie nową siedzibę, czy wydadzą miliony na reklamę niż odkopią w lecie rurę, która, o cudzie, jeszcze nie pękła. Nie pękła w zeszłym roku, może nie pęknie i w tym... niech się następcy martwią.

No, ale wszędzie te 30 - 40 letnie rury, przewody i słupy. O nowych nawet nie wspominam - może coś, co jest "na wierzchu" łatwo sprawdzalne jeszcze trzyma jakieś normatywy. O tym co głębiej schowane nie wspominam - oczy mi się otworzyły przy autostradowym przekręcie ( wywożenie dolomitu w nocy) - teraz juz rozumiem, dlaczego jest tak fatalna jakość polskich dróg i chodników - do "legalnych" przekrętów ( ustawione przetargi) dochodzi jeszcze "wartość dodana" . Przypominam, że liczby mogą mieć też wartość ujemną:((

 Zima dopiero się zaczęla - przed nami przynajmniej 2,5 miesiąca. Ciekawa jestem jak ją przetrwamy - w miastach i wioskach? W miastach mamy niewielkie możliwości, na wsiach, tych najbogatszych też niewielkie. Pamiętam awarię prądu u mojego znajomego.Zadowolony, że ogrzewanie ma gazowe za chwilę zauważył, że niestety sterowanie do pieca c.o. jak najbardziej elektryczne. Na szczęście miał jeszcze kominek - cała rodzina koczowała w salonie:))

Czy awarie zdarzają się tylko w dziadowskich państwach? Oczywiście, że nie! Ale taki  np rząd Wielkiej Brytanii już myśli o nałożeniu wielkich kar na zarządców lotnisk, sparaliżowanych w czasie ostatnich śnieżyc.Owszem, lotniska jak najbardziej prywatne, ale pełnią funkcje strategiczne z punktu widzenia państwa i powinny je pełnić jak najlepiej.

A u nas? Będziemy czekać na koniec marca - przecież po zimie zawsze nastąpi wiosna, a kry spłyną do morza...