List i blog Prezesa

Wczoraj czytałam wpis i komentarze. Sama nie komentowałam, bo po co? List był do Premiera, nie do mnie.Czekałam na reakcje, nie komentatorów w rodzaju RRKi tylko mediów. I już wczoraj wiedziałam, że list odniósł odpowiedni skutek - został nagłośniony w mediach elektronicznych. A dzisiaj odzew polityków, cudne!
Właśnie do tego miał służyć blog Prezesa - do porozumiewania się bezpośredniego z wyborcami.To nie konferencja prasowa, która odbywa się o 12 w południe, kiedy większość jest w pracy, a wieczorem puszcza się wyrwane z kontekstu zdania.Tu można tylko w miarę poprawnie streścić notkę, bo każdy może nawet w nocy sprawdzić jak naprawdę brzmi.
Ale większość wyborców przecież nic sprawdzać nie będzie.
Prezes miał rację kiedy mówił, teraz i kiedyś, że powinny być te same reguły gry w tej samej Unii Europejskiej. Albo żadnych dopłat ( do dzisiaj wszyscy mu to wypominają) albo jednakowe dla wszystkich.
Komentowanie przez polityków słowami "niedorzeczne" mija się z celem. Każdy chłop wie ile dostaje i czy coś się w tej dziedzinie zmieniło.
Ja pamiętam - nie w kampanii wyborczej tylko już po - zdania typu: "Trzymajcie się za portfele bo niezła ekipa dorwała się do władzy!" lub oskarżanie PISu o trupy na drogach.
A więc właśnie - jest już kampania, nikt chyba nie ma watpliwości. Premier dwoi się i troi, juz nie wyjeżdża w czwartek wieczorem do Sopotu.Pan Pawlak wrócił na Salon, nawet pan Olejniczak się obudził i daje odpór. A więc list zrobił swoje, tak jak kiedyś wyprawa do sklepu. Dotąd niektórzy się z niej śmieją, ale są tacy, którzy chodzą na te zakupy codziennie i nie jest im do śmiechu, zapewniam.
PS Wspominałam, że na pobliskim boisku jest teraz staw? Dzisiaj jadąc do kaplicy przyjrzałam się mu bliżej. Na staw już się wprowadziły kaczuszki, odchowują młode. A więc uwaga! Piłkarze odchodzą, Kaczory nadchodzą:))